Rebelianci Huti chcą odciąć internet? Uszkodzili podmorskie kable

Jemeńscy rebelianci Huti to coraz poważniejsze zagrożenie. Wiele wskazuje na to, że do ataków na międzynarodowe okręty wojskowe i statki komercyjne, dołożyli właśnie niszczenie podwodnych kabli internetowych.

Jemeńscy rebelianci Huti to coraz poważniejsze zagrożenie. Wiele wskazuje na to, że do ataków na międzynarodowe okręty wojskowe i statki komercyjne, dołożyli właśnie niszczenie podwodnych kabli internetowych.
Podmorskie kable telekomunikacyjne w pobliżu Jemenu zagrożone. Huti je niszczą /123RF/PICSEL

Sytuacja na Bliskim Wschodzie zdaje się pogarszać dosłownie z dnia na dzień, bo rebelianci Huti nie tylko nie zaprzestali ataków na siły międzynarodowe na Morzu Czerwonym, ale i rozszerzają zakres swojej "aktywności". Bojownicy wciąż prowadzą uderzenia dronowe i rakietowe, ostatnio dowiedzieliśmy się, że rozmieszczają też bezzałogowe statki podwodne (UUV), które stanowią ogromne zagrożenie dla przebywających w okolicy okrętów, a teraz wzięli się też za podmorskie kable.

Huti już od jakiegoś czasu grozili, że obiorą za cel światłowody, które według szacunków odpowiadają za 17 proc. światowego ruchu internetowego. W grudniu telegramowy kanał związany z bojownikami Huti opublikował mapę kabli biegnących wzdłuż dna Morza Czerwonego, której towarzyszył komunikat-groźba, który brzmiał:

Huti atakują internet

Reklama

Nic więc dziwnego, że firmy telekomunikacyjne powiązane z uznawanym przez ONZ rządem Jemenu oświadczyły niedawno, że obawiają się sabotażu kabli przez rebeliantów Huti. I wiele wskazuje na to, że nie bezpodstawnie, bo z najnowszych doniesień wynika, że bojownicy już zaczęli realizować swój plan. W ostatnich miesiącach cztery z co najmniej 15 kabli podmorskich przebiegających przez cieśninę Bab al-Mandab na południowym krańcu Morza Czerwonego uległy uszkodzeniu.

Izraelska gazeta informacyjna Globes donosi, że problem dotyczył kabli EIG, AAE-1, Seacom i TGN-EA, a Seacom potwierdził, że w jego kablu rozciągającym się między Kenią a Egiptem faktycznie doszło do uszkodzenia. Zgłoszono, że uszkodzenia są "znaczne, ale nie krytyczne" ze względu na wiele innych kabli w regionie. Seacom twierdzi, że przekierował ruch z uszkodzonego kabla do innych przewodów znajdujących się w okolicy.

Wiele kabli wymaga naprawy

Naprawa kabli nie będzie jednak prosta i prace mają zająć co najmniej osiem tygodni, bo statki do ich naprawy są zwykle rezerwowane z dużym wyprzedzeniem, a tu dochodzi jeszcze ryzyko ataku rebeliantów. Spośród uszkodzonych kabli za najbardziej strategiczny uważa się AAE-1, to linia o długości 41109 km łącząca Azję Południowo-Wschodnią z Europą. Wcześniej donoszono, że Huti nie mają łodzi podwodnych niezbędnych do zaatakowania kabli, ale w niektórych miejscach znajdują się one na głębokości 100 metrów, co zmniejsza zapotrzebowanie na zaawansowane łodzie podwodne.

Uszkodzenia podmorskich kabli do transmisji danych to zjawisko, które widzieliśmy już wcześniej, choćby na Bałtyku, ale w naszym regionie podejrzenia przeważnie padają na Rosję. Komisja Europejska ostrzegła niedawno, że w świetle rosnących napięć na świecie należy zwiększyć jednak bezpieczeństwo i wytrzymałość kabli we wszystkich lokalizacjach.

Informacja prasowa/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: światłowód | Internet | huti
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy