Niebywały sukces Ukraińców. To zniszczenie przejdzie do historii

W nocy 12/13 września Ukraińcy przeprowadzili jeden z najbardziej spektakularnych ataków rakietowych tej wojny na port w Sewastopolu. W mgnieniu oka znacząco uszkodzili rosyjskie okręty. Przy tym dokonali niebywałego sukcesu w historii ich wojska.

Nagrania z ataku od rana krążą w sieci, przedstawiając ogromną skalę zniszczeń. Według najnowszych informacji głównego ataku dokonały ukraińskie siły powietrzne, możliwe, że za pomocą pocisków Storm Shadow\Scalp. przy tym przeprowadzono atak morskich dronów kamikadze. W ataku rakietowym ranne miały zostać co najmniej 24 osoby.

Wielkim sukcesem jest trafienie niezwykle istotnych okrętów. Przedstawiciel wywiadu wojskowego Ukrainy (HUR) Andrij Jusow w rozmowie portalem Hromadske powiedział, że celem ataku były dwa okręty przechodzące naprawy w porcie: okręt desantowy "Mińsk", klasy Ropucha oraz okręt podwodny "Rostów nad Donem", klasy Kilo. W sieci już krążą zdjęcia mocno uszkodzonego "Mińska".

Reklama

Rosyjski okręt desantowy "Mińsk" "poza opłacalną naprawą"

"Mińsk" to okręt projektu 775 klasy Ropucha, będący ciężką jednostką desantu żołnierzy. Ciekawostką jest, że zbudowano go w Stoczni Gdańskiej. Ta jednostka może przewozić cały batalion żołnierzy z ciężkim sprzętem.

Na bazie nowych zdjęć eksperci wojskowości oceniają, że uszkodzenia "Mińska" są na tyle poważne, że może on już być poza opłacalną naprawą. Rosyjski portal Defense Express zauważa, że na nowym zdjęciu nad "Mińskiem" jeszcze unosi się dym, a w wyniku pożaru mogło dojść do osłabienia konstrukcji i złamania kadłuba. Ma to oznaczać całkowite wyłączenie ze służby.

Pierwsze trafienie okrętu podwodnego w historii Ukrainy

Niebywałym osiągnięciem w ataku na Sewastopol jest trafienie okrętu podwodnego "Rostów nad Donem". Jak podaje Defense Express, rosyjskie ministerstwo obrony już zapewniło, że zarówno "Rostów", jak i "Mińsk" pomimo uszkodzeń, przejdą odpowiednie naprawy. Potwierdza to uszkodzenie tych okrętów. Jest to niezwykle wielkie osiągnięcie, bo jak wskazują ukraińskie media, po raz pierwszy w historii ukraińskiej armii, udało się trafić okręt podwodny pociskiem manewrującym

- Po raz pierwszy w historii pociski manewrujące zostały użyte do trafienia okrętu podwodnego i odniosły natychmiastowy skutek. I nie jest to pierwszy raz, kiedy Siły Zbrojne Ukrainy otwierają nowe możliwości w działaniach morskich - stwierdził Defense Express. Jest to o tyle niezwykłe, że była to szansa jeden na milion. Ukraińcy nie mają narzędzi stricte przeznaczonych do walki z okrętami podwodnymi. Trafienie w jeden z nich pociskiem manewrującym to więc niezwykły rekord i zarazem niezwykły łut szczęścia.

Okręt podwodny w Sewastopolu najprawdopodobniej uległ zniszczeniu

"Rostów nad Donem" to okręt podwodny klasy Kilo, służący do patrolowania wybrzeża. Na swoim pokładzie ma pociski manewrujące klasy Kalibr. Wykorzystywany był do ataków rakietowych na ukraińską infrastrukturę oraz do patrolowania płytkich wód przybrzeżnych.

Pożar, który ogarnął suchy dok, gdzie stacjonował "Rostów nad Donem", był tak potężny, że według Defense Express ten okręt także może już nie nadawać się do naprawy. Bezpośrednie trafienie pociskiem jak Storm Shadow wywołało potężną eksplozję w środku jednostki, która nie jest tak duża, jak na okręt wojenny.

Uderzenie na port w Sewastopolu to pokaz ogromnych zdolności Ukraińców do walki morskiej. To także kolejny upokarzający cios Rosjanom. Szczególnie że port w Sewastopolu powinien być jednym z najlepiej bronionych obiektów wojskowych. Teraz jednak okazuje się, że Ukraińcy spokojnie mogą atakować rosyjską flotę podczas napraw. O tym jak mocno Rosja straciła przewagę w wojnie na Morzu Czarnym, możecie przeczytać w artykule obok.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sewastopol
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy