Kolejny cyberatak na ukraińską administrację. Gdzie teraz uderzyli hakerzy?

Strony internetowe administracji państwowej oraz mediów wieczorem 17 marca zostały zaatakowane przez rosyjskich hakerów – poinformowała za pomocą Telegrama Służba Bezpieczeństwa Ukrainy.

Ukraińskie służby informują, że domeny mediów zostały zhakowane przez rosyjskich hakerów, a na ich stronach umieszczono zakazane symbole używane przez okupantów

SBU wraz z odpowiednimi organami policji zbadało incydent i wstępne wyniki wskazują, że nie naruszono żadnych danych, a zagrożenie udało się wyeliminować. Ukraińcy uważają również, że atak ten został przeprowadzony przez osoby o niskich zdolnościach hakerskich.

Cyberatak z Ługańska

Inny atak w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin wyprowadzono z terytorium obwodu ługańskiego, wysyłając maile phishingowe ze złośliwym załącznikiem na adresy e-mail administracji z tytułem "zaopatrzenie" - poinformował ukraiński zespół CERT. Nie wiadomo, ile osób otworzyło złośliwy link

Reklama

W międzyczasie wykryto również kolejne złośliwe oprogramowanie w infrastrukturze krytycznej, które jednak nie poczyniło większych szkód.

Atak hakerów na Ukrainę. Stanowisko służb

Jak przekazują ukraińskie służby, cyberataki nie były bardzo zaawansowane i raczej nie wyrządziły poważniejszych szkód. Cyberprzestrzeń stała się elementem wojny w Ukrainie, ale niski stopień jej wykorzystania dziwi ekspertów. Nie wiadomo dokładnie, jaka była rola cyberprzestrzeni w początkowej fazie konfliktu, wtedy gdzie mogły one utrudnić obronę Ukrainy poprzez np. paraliżowanie stacji radarowych czy utrudnianie komunikacji.

Widzimy jednak też aktywizację w sieci dużej ilości hakerów po stronie Ukrainy. Praktycznie codziennie słyszymy o akcjach grupy Anonymous, którzy paraliżują strony kolejnych rosyjskich instytucji oraz biznesu czy wykradają olbrzymie bazy danych, które są publikowane w internecie. Bardzo ważne było również zhakowanie telewizji publicznej i pokazanie Rosjanom prawdy o wojnie oraz wysyłanie im SMS-ów z antywojenną treścią.

Grupie hakerów udało się również dwukrotnie zaatakować białoruskie koleje państwowe utrudniając ich działanie, co negatywnie wpłynęło na transport wojska  i zaopatrzenia. Z pewnością hakerzy nie powiedzieli ostatniego słowa w wojnie w Ukrainie, a ich celem mogą być praktycznie wszyscy. Dlatego też w Polsce utrzymywany jest bardzo wysoki poziom alarmowy CPR-Charlie

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | Ukraina | wojna w Ukrainie | cyberbezpieczeństwo | cyberataki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy