Biden w Kijowie. Kulisy operacji wszech czasów amerykańskich służb

W powietrzu samolot "dnia zagłady" i nocny pociąg z Polski do Kijowa z najbardziej strzeżonym człowiekiem na Ziemi. Przyjazd prezydenta USA do ukraińskiego Kijowa to operacja specjalna na niespotykaną skalę. Decyzja o wizycie została podjęta osobiście przez Joe Bidena w piątek na naradzie w Gabinecie Owalnym.

  • To sytuacja bez precedensu w historii. Prezydent USA pojawił się osobiście w stolicy państwa, które prowadzi pełnowymiarową wojnę z mocarstwem atomowym. 
  • Informacje o przybyciu Joe Bidena do Kijowa pojawiły się w mediach społecznościowych i wywołały na świecie prawdziwą konsternację, gdyż jeszcze kilka godzin wcześniej wydawało się to nieprawdopodobne. 
  • Dla wszystkich ekspertów do spraw bezpieczeństwa jest oczywiste, że przed naszymi oczami przeprowadzana jest operacja specjalna na gigantyczną skalę. Powoli poznajemy jej szczegóły.

Reklama

Prezydent USA pojechał do Kijowa pociągiem

Wszystko zaczęło się od akcji dezinformacyjnej. Zgodnie z oficjalnymi komunikatami Waszyngtonu, prezydent USA miał przybyć do Polski we wtorek, 21 lutego. Tymczasem do naszego kraju prawdopodobnie przyleciał już w niedzielę wieczorem lub tuż po północy, a następnie wsiadł do pociągu jadącego do Kijowa. O tym, że Joe Biden przybył na teren Ukrainy nocnym pociągiem z Polski, poinformował "New York Times".

We wrześniu ub. roku w ten sam sposób do stolicy Ukrainy dotarł sekretarz stanu USA Antony J. Blinken, a w listopadzie Jake Sullivan, doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego. Ich wizyty zawsze wyglądały tak samo - przyjazd pociągiem do Kijowa, kilka godzin spędzonych na miejscu i błyskawiczny powrót w ten sam sposób do Polski. 

Nie wiadomo, o której prezydent USA przybył do stolicy Ukrainy. Niezwykłe okoliczności jego wizyty w Kijowie opisała korespondentka CNN Clarissa Ward. Była świadkiem, jak prezydent USA Joe Biden i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński pojawili się przed miejskim kościołem św. Michała, po czym weszli do środka tylnym wejściem. Pięć minut potem rozległy się syreny alarmowe w Kijowie ostrzegające przed możliwym atakiem rakietowym Rosjan. Tuż po tym dwóch prezydentów opuściło kościół. Idąc za dwoma żołnierzami podeszli do symbolicznej ściany poległych Ukraińców, którzy stracili życie w walce z Rosją. Obaj politycy postali tam chwilę, po czym nawzajem się mocno objęli.

Ekspert: służby musiały zabezpieczyć wszystko

O kulisach przebiegu tej operacji dowiemy się wiele miesięcy później, a być może nie poznamy ich do końca nigdy. Z materiałów zamieszczanych w mediach społecznościowych przez ukraińskich dziennikarzy wynika, że w Kijowie wprowadzono nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Wzdłuż miejsca, gdzie pojawił się prezydent USA, ustawiono rząd małych busów, aby w ten sposób stworzyć barierę bezpieczeństwa.

Ekspert ds. bezpieczeństwa Marcin Samsel specjalnie dla GeekWeek powiedział, że plan całej operacji mógł być znany najwyżej kilku osobom. - Na pewno mają kilka wariantów zabezpieczenia, a pół centrum Kijowa jest wyłączona z użytkowania - pokreślił ekspert.

Na briefingu w Białym Domu poinformowano, że wizytę prezydenta USA w Kijowie planowała wąska grupa osób. Ostateczną decyzję Joe Biden podjął osobiście po piątkowej naradzie w Gabinecie Owalnym z czołowymi członkami swojego zespołu ds. bezpieczeństwa narodowego.

Biały Dom podał także, że na kilka godzin przed podróżą Moskwa została poinformowana o wizycie. 

W powietrzu samoloty "dnia zagłady"

O tym, że Amerykanie szykują coś specjalnego, mogła świadczyć wyjątkowa aktywność nad Polską samolotów AWACS, czyli wczesnego ostrzegania i kontroli powietrznej. Pasjonaci lotnictwa śledzący serwis Flightradar24 zauważyli także RC-135 (samolot rozpoznania elektronicznego), a także KC-135, który pełni rolę powietrznej cysterny z paliwem. Zapis tras lotów tych maszyn nad wschodnią częścią Polski pokazuje skalę operacji zabezpieczenia powietrznego.

Samolot "dnia zagłady" nad Polską

Oprócz słynnego Air Force One, czyli prezydenckiego Boeinga 747 do Polski z pewnością przyleciał już słynny "samolot dnia zagłady", czyli Boeing 747 E4-B Nightwatch. Na jego pokładzie jest centrum dowodzenia na wypadek konfliktu nuklearnego.

Ten samolot jest często nazywany "latającym Pentagonem", gdyż w każdej chwili może zamienić się w miejsce prowadzenia operacji wojennych przez USA. Został zaprojektowany tak, aby wytrzymać impuls magnetyczny powstały po wybuchu bomby jądrowej. Stany Zjednoczone mają cztery takie maszyny. Nieoficjalnie wiadomo, że cały czas przynajmniej jeden samolot E4-B Nightwatch jest utrzymywany w ciągłej gotowości na wypadek wybuchu wojny, w której zostaną użyte ładunki jądrowe.

Polecamy na Antyweb | Hit Netfliksa nie dał szans faworytom do Oscarów

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Joe Biden | Kijów | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy