Alkohol nie przynosi korzyści zdrowotnych i nie wydłuża życia

Najnowsze badanie sugeruje, że umiarkowane spożycie alkoholu nie przynosi żadnych korzyści, obalając tym samym mit, że dzięki przysłowiowej lampce wina możemy cieszyć lepszym zdrowiem czy ograniczyć ryzyko przedwczesnego zgonu.

Najnowsze badanie sugeruje, że umiarkowane spożycie alkoholu nie przynosi żadnych korzyści, obalając tym samym mit, że dzięki przysłowiowej lampce wina możemy cieszyć lepszym zdrowiem czy ograniczyć ryzyko przedwczesnego zgonu.
Według nowych badań alkohol nie ma żadnego pozytywnego wpływu na zdrowie /123RF/PICSEL

Kieliszek wina na zdrowie? Nic z tych rzeczy

Nie ma żadnych wątpliwości, że intensywne spożycie alkoholu prowadzi do wielu problemów zdrowotnych, od wczesnej demencji po raka wątroby. Jednocześnie od lat toczy się debata na temat lekkiego lub umiarkowanego picia, które rzekomo może chronić przed chorobami serca lub przedwczesną śmiercią.

W przeszłości nie brakowało nawet badań sugerujących taki związek, ale w ostatnim czasie pojawia się coraz więcej analiz przeczących takiej możliwości. Badanie z zeszłego roku wykazało zwiększone ryzyko chorób sercowo-naczyniowych przy każdym poziomie spożycia alkoholu, a inne związek między nawet umiarkowanym piciem a zmniejszaniem się objętości mózgu.

Reklama

Jak zaś wynika z najnowszego, opublikowanego na łamach JAMA Network Open, nie ma żadnych mocnych dowodów na to, że niewielkie ilości alkoholu przynoszą korzyści zdrowotne. A mowa o analizie przeprowadzonej przez naukowców z Kanady i Wielkiej Brytanii, która obejmowała łącznie ponad 5 mln osób i 100 badań na temat ryzyka zgonu i alkoholu.

Naukowcy poza szukaniem wspomnianego związku próbowali w niej również zidentyfikować czynniki, które mogły wpłynąć na wyniki poprzednich badań. To doprowadziło ich do teorii, że w poprzednich badaniach nie uwzględniono m.in. gorszego stanu zdrowia osób w przeszłości spożywających alkohol i innych ważnych czynników. 

Nie ma dowodów na pozytywne skutki picia alkoholu

To żadna tajemnica, że wiele osób, które obecnie powstrzymują się od spożywania alkoholu, przestało pić ze względu na kiepski stan zdrowia, a może nawet wcześniejsze nadużywanie alkoholu.

Zdaniem badaczy mieszanie ich z osobami niepijącymi jest błędem i może sprawić, że te drugie będą wydawać się bardziej zagrożone niż ogólna populacja, która regularnie pije tylko niewielkie ilości i tym samym dawać błędne przekonanie, że alkohol jest zdrowszy niż ma to miejsce w rzeczywistości - to fenomen zwany efektem rzucającego chorego.

Zgodnie z oczekiwaniami cięższe picie, czyli średnio ponad trzy drinki dziennie, wiązało się z zauważalnie wyższym ryzykiem wcześniejszej śmierci, ale w skorygowanym modelu zespołu nie było statystycznie istotnego wpływu na śmiertelność - ani dobrego, ani złego - związanego z lekkim lub umiarkowanym piciem.

Przy okazji dowiadujemy się, że kobiety powinny być szczególnie ostrożne przy spożywaniu alkoholu, bo wyższe ryzyko śmierci zaczyna się w ich przypadku przy niższych poziomach spożycia alkoholu niż u mężczyzn.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: alkohol | zdrowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy