Walentynki - jak pogański festiwal stał się świętem miłości chrześcijan?

Chociaż dziś 14 lutego, czyli walentynki, kojarzą nam się ze świętem zakochanych, to dawniej konsumpcjonizm i rzeczona miłość miały niewiele wspólnego z zimową datą. Współczesne święto obchodzone na całym świecie swoje korzenie ma w wierzeniach i zwyczajach pogańskich. W jaki sposób zaadoptowano je do kultury świata chrześcijańskiego?

Znane święto

Święto zakochanych w postaci imienin świętego Walentego kojarzy nam się z obdarowywaniem swoich ukochanych prezentami, dzieleniem się uczuciami i spędzaniem razem czasu. Tak to wygląda współcześnie, a obraz ten został skutecznie zakorzeniony w naszej świadomości. W rzeczywistości jednak dzień ten ma bardzo ciekawą przeszłość i genezę.

Ta jest jednak nieoczywista. Okazuje się, że w historii można wyszczególnić przynajmniej dwie postaci, które dały początek temu wyjątkowemu dniu wszystkich kochających. Z czego zatem wzięła się tradycja, która jest obecnie kultywowana w wielu miejscach na świecie, w tym również w Polsce?

Reklama

Pogańskie walentynki

Pierwsze wzmianki o czymś, co mogło stanowić podwaliny pod współcześnie znane walentynki, pochodzi z dawnych czasów pogańskich. Odbywało się w starożytnym Rzymie w okolicach między 13 a 15 lutego. Luperkalia, bo taką nazwę nosiło rzeczone święto, związane było z płodnością. Taka tematyka została jednak nadana mu z czasem, gdyż pierwotnie skupiano się na czczeniu Luperkusa, boga plemion, które chronił przed wilkami.

Obchody były dość barwne. Mężczyźni rozbierali się do półnaga i składali w ofierze psy oraz kozy. Młodsi z nich biczowali kobiety kawałkami skór, symbolizując w ten sposób troskę o dobrą płodność w przyszłości. Co interesujące, obchody trwały nawet 150 lat po zalegalizowaniu w Rzymie chrześcijaństwa.

Kres tym zwyczajom położył dopiero urzędujący w latach 492 do 496 papież Gelazy. Zakazał on obchodzenia Luperkalii, a w zamian dzień 14 lutego ustanowił wspomnieniem umęczonego świętego Walentego, odprawiając rokrocznie mszę w jego intencji. Jest to pierwsza wersja genezy współczesnego święta.

Zwyczaj, który się spodobał

Według niektórych historyków niektórym chrześcijanom Luperkalia przypadły do gustu. Było jednak niestosownym praktykować pogańskie zwyczaje — dlatego też jedna z teorii twierdzi, że owo święto zostało po prostu przemianowane na chrześcijańskie. Z czasem ewoluowało, ale nadal mogło być przez wierzących bezproblemowo obchodzone.

Dodajmy szczyptę romantyzmu

Druga i młodsza wersja związana jest z poezją, co automatycznie nasuwa nam bardziej romantyczne skojarzenia. Pierwsze “oficjalne" powiązanie dnia świętego Walentego z romansem miało nastąpić za sprawą wiersza The Parlement of Foules autorstwa Geoffreya Chaucera. Później w podobne tony uderzył np. Szekspir w swoim Hamlecie.

Z czego wzięło się takie zestawienie? Powodem miała być natura, a konkretniej ptaki. To właśnie  w tym okresie rozpoczyna się mniej więcej okres godowy w Europie, co oczywiście związane jest, jakby nie było, z uczuciem. A ludzie mają w zwyczaju dopisywanie metafizyki do naturalnych odruchów, zatem przepis gotowy. 

Problem wielu świętych

Czy odwołując się do świętego Walentego mamy zawsze na myśli jedną i tę samą osobę? Okazuje się, że niekoniecznie. Wyróżnić można dwie historyczne postacie o tym statusie i imieniu. Co ciekawe, dzielą nie tylko je, ponieważ ich doświadczenia również są podobne. Na przykład święty Walenty był księdzem, którego więziono w Rzymie w czasach prześladowań chrześcijan.

Drugi pochodził z Treni. Był biskupem i podobnie jak poprzednik, miał być cudotwórcą. Obaj odmówili przyjęcia innej wiary i wyrzeczenia się chrześcijaństwa, przez co spotkała ich śmierć. Trzeba przyznać, że brzmi to całkiem podobnie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Walentynki | święta | historia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy