Od Lynksa do telewizji

Pierwsze e-maile zawierały tylko literki i cyfry, a pierwsze przeglądarki stron WWW pozwalały przeczytać wyłącznie teksty. To było przed dwudziestu laty. Tak dawno, a może tak niedawno? Przełomem okazała się "graficzna" przeglądarka Mosaic, która później ewaluowała w Netscape i dalej w Mozillę. "Mozaika" pozwalała na wyświetlenie zarówno tekstu jak i obrazków. Jeszcze nieruchomych, ale i ten krok w ciągu kilku lat zrobiono. W ten sposób materiały zwane multimedialnymi wkroczyły w cyberprzestrzeń. Dziś nikt nie wyobraża sobie, co by się stało gdybyśmy z jakichś powodów musieli wrócić do Pegasusa i Lynxa.

Co więcej - multimedia zaczynają wypierać treści informacyjne z internetu. Na serwisach znajdujemy coraz więcej obrazków, plików z dźwiękami i filmami, a coraz mniej tekstu. To naturalny kierunek rozwoju. Jeden obraz przemówi bowiem bardziej niż tysiące słów. Jest ponadto łatwiejszy w odbiorze a zapoznanie się z nim zajmuje mniej czasu. Ponadto odbiera internetowi niezbyt chlubne miano "sieciowej kalki gazet", jakie kilka lat temu nadali mu złośliwi.

Coraz większe nasycenie multimediami możliwe jest dzięki szybkiemu rozwojowi technologii. Coraz mocniejsze komputery, coraz lepsze oprogramowanie i coraz szybsze łącza umożliwiają szybkie ulepszanie jakości przekazu cyfrowego i coraz szybszy transfer danych. W ten sposób "telewizja w komórce", którą jeszcze kilkanaście lat temu mogliśmy zobaczyć tylko w filmach science-fiction jest już rzeczywistością.

Jeszcze 10 lat temu radowały nas znalezione w internecie słabej jakości filmiki o rozdzielczości 180 x 160 pokazujące 10 klatek na sekundę. Teraz standardem są klipy na cały ekran (640 x 480) w jakości kinowej (30 klatek/sek.). Jeszcze kilka lat temu pobranie z sieci większego pliku (a pliki multimedialne do małych nie należą) trwało kilkanaście godzin - teraz szybkie łącza umożliwiają ściągnięcie pliku o tej samej wielkości w ciągu kilku minut. A to zapewne jeszcze nie koniec rozwoju.

Reklama

Każdy rok ma swoje technologiczne hity. Kilka lat temu szałem były przenośne odtwarzacze plików muzycznych. Rok później nastąpił zalew cyfrowych aparatów fotograficznych. W ubiegłym roku zaczęły być modne przenośne odtwarzacze wideo. W tym roku ma nadejść czas telefonii i telewizji internetowej.

Telefonia VoIP nie wymaga specjalnego sprzętu. Wystarczy odpowiednie oprogramowanie umożliwiające wykorzystanie komputera jako telefonu, a sieci internet jako sieci telefonicznej. To rozwiązanie bije klasyczną telefonię przede wszystkim ceną. Za minutę rozmowy z kimś z drugiego końca świata płacimy najwyżej tak jak za minutę połączenia lokalnego (w przypadku korzystania ze stałego łącza ten koszt dodatkowo spada).

Oprogramowanie do VoIP wdarło się na rynek przebojem - głównie przez to, że Skype i podobne programy do tej pory były dostępne za darmo. Ponoć nowe, rozbudowane wersje mają być już płatne, ale i tak nadal dzwonienie przez sieć będzie wielokrotnie niższe od telefonowania.

Znacznie większych inwestycji wymaga telewizja internetowa. Pierwsze próby w Polsce z taką telewizją przeprowadziła już Telefonia Dialog (ograniczona niestety do okolic Wrocławia), przymierza się do tego TP SA, która zamierza zaoferować do wyboru albo normalną transmisję telewizyjną, albo "wideo na życzenie" (czyli filmy i audycje wybierane przez zamawiającego). Nie zasypiają gruszek we popiele także polskie portale przygotowujące się do podobnych kroków.

Zaletą telewizji internetowej (oprócz możliwości wyboru) jest także i to, że internetowe audycje można odtwarzać nie tylko na stacjonarnym pececie, ale i na przenośnych palmtopach czy na najnowszych komórkach, a także specjalizowanych odbiornikach kieszonkowych. Pozwoli to nam nie opuścić ulubionej audycji nawet wtedy, gdy będziemy daleko od domu.

A wszystko ze znacznie lepszą niż w telewizji "analogowej" jakością obrazu i dźwięku.

Kolejną zaletą w porównaniu z telewizją klasyczną jest to, ze przekształcenie sygnału na postać cyfrową - niezbędne celem przesyłania go przez internet- umożliwia także udostępnienie odbiorcom znacznie większej liczby kanałów niż w telewizorze.Telewizja internetowa daje także to, czego normalna telewizja nie potrafi - interaktywność pomiędzy nadawcą a odbiorcą.

Niedaleką przyszłością będzie też możliwość korzystania z przenośnych urządzeń w dowolnym miejscu, nawet na przysłowiowej bezludnej wyspie. Wprawdzie na razie urządzenia elektroniczne działają do momentu wyczerpania się baterii, ale już w tym roku mają zadebiutować ogniwa paliwowe - na alkohol. A alkohol można robić ze wszystkiego - nawet z roślin porastających taką bezludną wyspę.

Na świecie telewizja cyfrowa odbierana jest już w prawie 100 milionach gospodarstw domowych. Według szacunków firmy Ovum - pod koniec 2005 roku liczba ta ma wzrosnąć do 350 milionów, z tego tylko w USA do 68 milionów.

A w Polsce? Przechodzenie z telewizji i radia analogowego na cyfrowe powinno rozpocząć się od Wielkopolski i Polski centralnej, z Warszawą - powiedział niedawno na konferencji "Strategia rozwoju polskiego rynku mediów elektronicznych" wiceminister infrastruktury Wojciech Hałka. Rządowa strategia rozwoju cyfrowych mediów ma zostać przyjęta do końca roku. Według Komisji Europejskiej analogowe nadawanie powinno zniknąć do 2015 r. Hałka ma nadzieje, że u nas stanie się co najmniej rok wcześniej.

Dowiedz się więcej na temat: Oprogramowanie | telewizja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy