Koniec "otwartego Linuxa"?

Linus Torvalds, twórca i "guru" systemu operacyjnego Linux wysłał w ubiegłym tygodniu e-mail z kontrowersyjną propozycją zastosowania wobec Linuksa technologii DRM - digital rights management pozwalającej na blokowanie kodu przed nieautoryzowanym użyciem. Przez część środowisk open-source oraz wolnego oprogramowania technologiczna identyfikacja kodu traktowana jest jak zamach na wolność tworzenia kodu.

Linus Torvalds, twórca i "guru" systemu operacyjnego Linux wysłał w ubiegłym tygodniu e-mail z kontrowersyjną propozycją zastosowania wobec Linuksa technologii DRM - digital rights management pozwalającej na blokowanie kodu przed nieautoryzowanym użyciem. Przez część środowisk open-source oraz wolnego oprogramowania technologiczna identyfikacja kodu traktowana jest jak zamach na wolność tworzenia kodu.

Tymczasem Torvalds zmienił swoje dawne, podobne, zdanie i teraz uważa, że Linuks jest wyłącznie systemem operacyjnym, nie zaś ruchem politycznym i argumenty "polityczne" nie powinny być brane pod uwagę.

Firmy Microsoft i Intel wyszły z inicjatywą "trusted computing" tworzenia bezpiecznego kodu, wolnego od wirusów i koni trojańskich. Jednym z elementow sa właśnie takie zabezpieczenia.

Czyżby Torvald zamierzał skierować Linuxa na te same tory?. Z "biznesowego" punktu widzenia jest to słuszne, niemniej "wykoleja" całą filozofię tego systemu. Na razie nie są znane reakcje linuksowego "środowiska"

Reklama

(PC Kurier)

Dowiedz się więcej na temat: open-source
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy