IE bez alternatywy?

Każdy świeżo upieczony użytkownik Microsoft Windows zaraz po zainstalowaniu systemu widzi na pulpicie ikonę Internet Explorera. Przez długi czas będzie ona dla niego przepustką do świata internetu. Po pewnym czasie dowie się, że dla bezpieczeństwa należy Explorera aktualizować, kontrolować treść, blokować cookies, czyścić cache... Aż w końcu pojawia się pytanie: Czy dla produktu Microsoftu nie ma alternatywy?

Popularność IE bierze się głównie z faktu jego obecności w systemie każdego użytkownika Windows, od wersji 95 wzwyż. I choć obsługa programu jest dziecinnie prosta, równie banalne dla doświadczonego sieciowego intruza może stać się przejęcie danych z formularzy czy choćby zapisanie na dysku klienta konia trojańskiego. Program Microsoftu oferuje co prawda spore możliwości konfiguracji, jednak opcje takie, jak "Sprawdź, czy certyfikat serwera nie został cofnięty" niewiele mówią przeciętnemu użytkownikowi.

Internet Explorer jest domyślną przeglądarką dla około 90 % internautów. Każdy kolejny procent odebrany Microsoftowi jest dla twórców alternatywnych przeglądarek sukcesem. Aby przekonać użytkownika do rezygnacji z IE, należy dostarczyć produkt stabilny i wygodny, nie bazujący tylko i wyłącznie na niechęci do Microsoftu. Takie zadanie postawili sobie twórcy Mozilli i Opery.

Mozilla to niemalże kwintesencja internetu. Tworzona na zasadzie Open Source, jest internetowym kombajnem łączącym przeglądarkę oraz klienta e-mail, grup dyskusyjnych i IRC. Aby skutecznie konkurować z IE, powstał Firefox - prosta w obsłudze, mała i szybka przeglądarka, oferująca możliwości, których próżno szukać w Explorerze. Najbardziej widoczną różnicą jest przeglądanie w panelach - architektura Multiple Document Interface. Otwarcie nowej strony odbywa się w tym samym oknie, co znacznie zmniejsza "zasobożerność" programu i zapobiega bałaganowi na pasku zadań. Większą wygodę surfowania zapewnia blokada okienek pop-up czy reklam flashowych. Obok paska adresu umieszczono pasek wyszukiwania. W polskiej wersji Firefoxa wśród domyślnych wyszukiwarek jest i Interia.pl. Firefox obsługuje też coraz popularniejsze kanały RSS.

Reklama

Jednak największą zaletą Firefoxa jest oferowane użytkownikowi bezpieczeństwo surfowania. Dzięki licencji Open Source, ewentualne błędy może dostrzec każdy z licznych developerów projektu, dzięki czemu aplikacji nie grozi najmniejsze nawet zbliżenie się do liczby ponad 150 "dziur" wykrytych w Internet Exporerze 6. Wielką siłą Firefoxa są ludzie - przeciętni użytkownicy, których społeczna zbiórka pieniędzy umożliwiła wykupienie całostronicowej reklamy w amerykańskim "New York Times". Być może dzięki temu liczba pobrań nowej wersji 1.0 PR przekroczyła już 7 milionów.

Są jednak i pewne ograniczenia Firefoxa. Internet Explorer pozostanie niezastąpiony przy korzystaniu z windowsupdate.com, czy skanera on-line mks-u. Istnieje też obawa, że coraz popularniejszą przeglądarką zainteresują się różnego typu wandale sieciowi, dla których szukanie "dziur" w programie używanym przez niecałe 5 % społeczności, zwykle świadomych w kwestiach internetowego bezpieczeństwa, obecnie nie ma sensu.

Bezpośrednim konkurentem Firefoxa jest Opera - produkt bliższy "pełnej" Mozilli. Wraz z przeglądarką otrzymujemy klienta e-mail, IRC i RSS. Opera oferuje większość funkcji Firefoxa, a zatem przeglądanie w panelach, blokadę okienek pop-up, szybkie wyszukiwanie (tym razem niestety bez interii), dodając kilka nowych, ciekawych funkcji. Umożliwia zapamiętanie wszystkich otwartych w trakcie danej sesji stron i późniejsze ich przywrócenie, funkcja Zoom daje możliwość obejrzenia strony w powiększeniu, zaś obsługa gestów myszy znacznie ułatwia szybkie przeskakiwanie między odwiedzanymi stronami. Ciekawostką jest możliwość przeglądania stron WAP bez połączenia komórkowego.

Warto zaznaczyć, że większość dodatkowych funkcji Opery występuje i w Firefoxie, gdzie wymagana jest jednak instalacja tzw. rozszerzeń. Tu widać różnicę w filozofii twórców obu przeglądarek. Opera Software stworzyła kompletny produkt, zaś Mozilla - prostą przeglądarkę o ogromnych możliwościach rozbudowy. Kolejną znaczną różnicą są kwestie finansowe. Firefox to darmowy projekt sieciowych pasjonatów, zaś Opera - poważny kombajn internetowy w cenie 39 dolarów. Możemy jednak skorzystać z wersji darmowej, wyświetlającej reklamy zajmujące nota bene znaczną część okna programu. Zatem ceną za blokadę reklam na stronach www jest konieczność oglądania reklam w oknie przeglądarki. Paradoks, nieprawdaż?

W internecie trwają nierozwiązywalne chyba spory dotyczące wyższości jednej z przeglądarek nad drugą. Jednak zarówno użytkownicy Mozilli/Firefoxa, jak i Opery, zgadzają się co do przewagi swoich aplikacji nad Internet Explorerem. Gdyby pokusić się o mały test zużycia pamięci RAM, może jednak okazać się, że to IE zajmuje mniej zasobów niż Firefox, zaś najmniej wymagającą jest Opera. Jednak już przy otwarciu kolejnej zakładki w Firefoxie czy Operze widać ich przewagę nad Explorerem. Każde nowe okno IE to kolejne 15 - 30 MB RAMu więcej. Dużo zależy oczywiście od konfiguracji sprzętowej, jednak w większości testów to Opera okazuje się być przeglądarką najbardziej ekonomiczną.

Wybór oczywiście należy do użytkownika. I choć mimo kampanii reklamowych większość konserwatywnych użytkowników i tak zostanie przy Explorerze, Mozilla i Opera będą dowodem na to, iż do stworzenia dobrego produktu nie są konieczne wielkie pieniądze, ale dobry pomysł, jakość i nowatorstwo.

Microsoft ostatnio jednak po raz kolejny przystapił do ataku. Nowa wyszukiwarka stron WWW opracowana w Redmond (zobacz tutaj) najprawdopodobniej bezawaryjnie będzie działać tylko z Eksplorerem, co napędzi przegladarce kolejnych klientów.

Alternatywne dla IE przeglądarki można pobrać ze stron:

www.firefox.pl

www.opera.com

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Microsoft | Internet | opera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy