Antypiracki senator - piratem

Amerykański senator Orrin Hatch, który zaproponował zdalne niszczenie komputerów służących do wymiany i przechowywania nielegalnych plików (zobacz tutaj) - akcję zagłady "narzędzi przestępstwa" powinien zacząć ... od swojego komputera. Po jego wypowiedzi programisci zaczęli się bowiem przyglądać witrynie senatora. I okazało sie, że osobnik pragnący zagłady piratów - sam jest piratem! Strona Hatcha w duzej mierze opiera sie bowiem na oprogramowaniu firmy Milonic. Jest to oprogramowanie komercyjne, kosztujące 900 USD.

Tymczasem szef firmy Andy Woolley twierdzi, że ani senator, ani firma prowadząca jego stronę WWW nie zapłacila tej opłaty. Co wiecej w miejscu, w którym powinien znajdować sie numer licencji - na stronie senatora widnieje tekst: "* i am the license for the menu (duh) *. Mówiąc precyzyjniej - widniał. Po odkryciu "piractwa pana senatora" przez programistę Laurence Simona i naglośnieniu sprawy - prawnicy krewkiego parlamentarzysty znaleźli zapis mówiący, że oprogramowanie Milonic może być używane za darmo, jeśli jest wykorzystywane na witrynach niekomercyjnych. "Nie zwalnia to jednak ich od odpowiedzialności" - mówi Woolley. Zgodnie z naszymi warunkami - wszyscy użytkownicy, także i darmowi, muszą się u nas zarejestrować. Po rejestracji otrzymują certyfikat legalności.

Reklama

A senator wystąpił o taki certyfikat dopiero po nagłośnieniu faktu używania przez niego nielegalnej kopii. "Nie żądam krwi, jednak utrzymuję sie z pisania programów. Pana senatora chyba stać na zapłacenie" - mówi szef firmy Milonic. Tymczasem prawnicy Orrina Hatcha usiłują odwrócić kota do góry ogonem - atakując (słownie) serwisy, które upubliczniły informacje o piractwie senatora.

Co wolno wojewodzie...

Dowiedz się więcej na temat: Oprogramowanie | firmy | senatorowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy