Youtuberzy wkurzyli całą Japonię. Oburzający filmik w sieci

Japonia to cel wielu podróżników i turystów z całego świata. Kraj słynący z bogatej kultury i historii przyciąga, jednak nie tylko rozsądnych i porządnych. Pewna grupa youtuberów nagrała film, w którym podróżują przez kraj za darmo. Nie płacą za bilety i uciekają przed policją. Japończycy są, lekko mówiąc, poirytowani.

Najgłupszy człowiek świata - challenge?

Świat influencerów kojarzy nam się m.in. z dziwnymi wyzwaniami (challenge) i miniaturkami, które przypominają pstrokate targowiska nad Bałtykiem. Gdyby jednak na tym się kończyło, to pół biedy. Można przecież zostawić świat pozornie dorosłych w spokoju i samemu zająć się czymś ciekawszym. Gorzej, gdy internetowi twórcy wchodzą z butami w realia normalnych ludzi. Często buty te są brudne, a drzwi otwierają z kopa. 

Tak też było w przypadku youtubera o nicku Fidias. Jego kanał na popularnej platformie jest spory, bo liczy grubo ponad 2 miliony subskrybentów. Zdążył zasłynąć wieloma idiotycznymi pomysłami, w tym próbą uściskania Elona Muska i nie tylko. Tym razem postanowił jednak przebić granicę absurdu i głupoty, nagrywając "wyjątkowy" challenge.

Reklama

Wspólnie z kilkoma innymi twórcami wybrał się do Japonii, a stojące przed nimi wyzwanie polegało na przejechaniu przez cały kraj za darmo. Zanim pomyślicie o kreatywnym wyścigu autostopowym (te są super!) to przystopujcie - ekipa nagminnie łamała przepisy, jeździła na gapę, uciekała przed kontrolerami biletów, a nawet wyjadała posiłki z bufetów w hotelach, w których nie nocowali.

Na opublikowanym filmie (którego celowo nie linkuję, a co) widać, jak Fidias chowa się w toalecie podczas podróży pociągiem, próbuje uciekać przed kontrolerami, czy oszukuje pracowników hotelu, aby najeść się za darmo. Uczestnicy wyścigu wielokrotnie próbowali też naciągać napotkanych Japończyków na kupno biletu, czy to w autobusie, czy innym środku transportu. Cała podróż była usłana łamaniem nie tylko zasad dobrych obyczajów, ale i prawa. Scena, w której youtuber udaje chorego, aby uciec przed płaceniem za bilet, jest wręcz żałosna.

Wkurzyć cały kraj? Da się!

Po opublikowaniu filmu w sieci zawrzało. Zwłaszcza tej japońskiej, bo mieszkańcy kraju są skrajnie oburzeni zachowaniem youtuberów. Słynący z porządku i przestrzegania prawa naród poczuł się urażony cwaniackim i nonszalanckim zachowaniem turystów, którzy zdecydowanie nie zostawili po sobie pozytywnego wrażenia. Liczba wpisów w mediach społecznościowych dowodzi, że grupka zdołała obrazić praktycznie cały kraj.

I nie ma się czemu dziwić. Japonia to kraj niezwykle bezpieczny i bardzo dobrze zorganizowany. Poczucie obowiązku czy należenia do wspólnoty obywateli owocuje tym, że korzystają oni ze wspólnych usług publicznych, płacą za bilety i... zachowują się przyzwoicie. Stworzenie tak sprawnie działającego organizmu nie było łatwe, ale udało się i działa. Wraz z nadejściem rzeczonych youtuberów w mechanizmy wrzucony został zakłócający ich pracę piach.

Jest to o tyle przykre, że przecież mowa o świetnym i ciekawym miejscu. Te do tej pory nie zostało popsute przez masową turystykę, choć gości przybywa tam wielu. Kraj i społeczeństwo działają na swoich zasadach, nie robiąc problemu nikomu, kto dostosuje się do panujących tam reguł.

Japończycy domagają się ukarania podróżnych tworzących challenge, co może stać się faktem. Sprawie przyjrzy się m.in. operator pociągu JR Kyushu, który być może zawiadomi policję.

Podróże kształcą. Niestety, nie wszystkich

Tak głośna fala komentarzy nie umknęła uwadze youtubera. Pod filmem widnieje przypięty komentarz autora, w którym przeprasza tych, którzy poczuli się urażeni. Cóż, to już chyba typowe przeprosiny w świecie influ, czyli tzw. sorry not sorry. Bo skoro coś skopaliśmy, to przeprosiny obiektywnie należą się wszystkim za nasz czyn - nie zaś tylko tym, którzy poczuli się gorzej.

Autor uraczył też gadką o tym, że następnym razem przed wyjazdem wykona większy research na temat zasad i reguł panujących w danym miejscu. To również zakrawa o idiotyzm, bo nie trzeba być antropologiem kultury, aby wiedzieć, że złodziejstwo i jazda na gapę jest czymś złym niezależnie od panujących obyczajów. Może lepiej, aby facet już nie ruszał się z domu. Takie "podróżowanie" to sobie można głęboko schować, bo nie wynika z niego nic dobrego.

Podróżnicy XXI wieku zabłądzili

Zwiedzanie świata to piękna rzecz, a podróże kształcą - ale chyba tylko tych wykształconych, o czym w jednym z wykładów powiedział Jacek Walkiewicz. W tym wypadku mamy do czynienia z ludźmi, których jedyny związkiem z podróżą okazał się tymczasowy pobyt w innym miejscu. Kompletny brak szacunku do zasad, prawa (!) i obyczajów to coś, co zdecydowanie należy piętnować. Niestety, Fidias i spółka to niejedyne osoby, które obrzydzają współczesne podróżowanie.

Za granicą, szczególnie w biedniejszych państwach łatwo można natknąć na dziwnie zachowujących się przybyszów z zachodu. Pamiętam, jak pewnego razu natknąłem się na takich zbierających pieniądze na ulicy ubogiej dzielnicy na dalszą podróż. Czy liczyli na dofinansowanie ze strony ludzi kilkukrotnie biedniejszych od nich? Najwidoczniej, co było tym bardziej odrażające. W przypadku omawianego wideo jest jeszcze gorzej, bo poza żebraniem o pieniądze mamy jeszcze ewidentne utrudnianie życia ludziom wykonującym swoje codzienne obowiązki w pracy.

Warto zastanowić się, do czego można się posunąć w pogoni za kontrowersją, lajkami czy wyświetleniami. Chociaż może nie, nie ma to sensu - bo my odbębnimy swój proces myślowy i dojdziemy do oczywistych wniosków, czyli podstawowej ludzkiej przyzwoitości. W tym czasie gdzieś na świecie ktoś ponownie wpadnie na pomysł, aby powkurzać ludzi w Bangladeszu czy Korei, bo przecież wyjdzie z tego świetny materiał. Szkoda.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: YouTube | Japonia | podróz | Bangladesz | Japończycy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama