USA: Internet polem walki o władzę

Ron Paul, kandydat na prezydenta USA bardzo popularny w internecie, o którym pisaliśmy jakiś czas temu, po raz kolejny udowadnia, że jego elektorat nie jest tylko wirtualny i potrafi się zmobilizować.

W amerykańskich mediach - nawet tych, które na początku nieudolnie próbowały ośmieszać kongresmana - zrobiło się głośno o funduszach, jakie zdołał on zebrać z dobrowolnych składek. W ciągu zaledwie jednego dnia popierająca go społeczność dofinansowała jego kampanię kwotą ponad 3,5 miliona dolarów. Co więcej, z każdą chwilą suma ta powiększa się.

Od początku kampanii Paul zebrał ponad 6 milionów dolarów i prześcignął w ilości zebranych społecznie funduszy wszystkich kandydatów startujących z ramienia Partii Republikańskiej. Wyprzedza go tylko dwoje demokratów: Hillary Clinton i Barack Obama, lecz warto to sprawdzić, gdyż kwota zmienia się z minuty na minutę.

Reklama

Wszystko za sprawą Dnia Guya Faweksa, angielskiego święta obchodzonego 5 listopada. Przypomina ono o roku 1605 i powodowanej niezadowoleniem jednego z obywateli próbie wysadzenia brytyjskiej Izby Lordów oraz zdetronizowania króla Jakuba I. Zwolennicy Paula postanowili wykorzystać to historyczne wydarzenie do akcji zbierania datków na kampanię, ponieważ jedną z maksym kandydata jest ograniczenie biurokracji i wpływu rządu na swobody obywatelskie.

Głównym medium był oczywiście internet. Powstała specjalna strona WWW, a w serwisie YouTube pojawiły się klipy wideo przypominające o pamiętnym dniu. Wiadomość zaczęła rozprzestrzeniać się wirusowo, a w serwisie Digg wzmianka o akcji była najpopularniejszym komunikatem dnia (zdobyła uznanie 6200 użytkowników, wyprzedzając o prawie 50% kolejny popularny wpis). Pojawiły się również klipy wideo, często inspirowane scenami obecnymi w filmie "V for Vendetta".

Ron Paul jest kongresmanem o libertariańskich poglądach, który dziewięciokrotnie zasiadał w Izbie Reprezentantów. Uważa on interwencję w Iraku za chybiony pomysł, a przyczyn zamachów terrorystycznych na WTC dopatruje się w interwencjonistycznej polityce USA wobec krajów Bliskiego Wschodu - wcześniejsze finansowanie zbrojeń i późniejsze próby angażowania się w tamtejsze konflikty.

W dyskusjach z oponentami lubi posługiwać się analogią - "co zrobiliby Amerykanie, gdyby Chiny zajęły Zatokę Meksykańską, próbując wprowadzić tam swój model państwowości, i czy wtedy militarna odpowiedź USA byłaby również terroryzmem?". Jest konstytucjonalistą, który wierzy, że nie powinno się odstępować od zasad zweryfikowanych przez historię. Z tego też powodu nazywano go czarną owcą Partii Republikańskiej. Udało mu się jednak wykazać, że w tej partii jest wieloletnia tradycja przeciwstawiania się krzewieniu demokracji i wolnego rynku za pomocą samolotów oraz napalmu. W kwestiach gospodarczych optuje za zniesieniem interwencjonizmu państwowego - m.in. podatków i przymusu ubezpieczeń.

HeiseOnline
Dowiedz się więcej na temat: Internet | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama