Randki... opatentowane

Pomysłowość (a może głupota) Amerykanów w dziedzinie patentów nie zna granic. Kolejny "mądry" patent zastrzega prawa do serwisów randkowych. Papierek nr US 6,735,568 dotyczy bowiem wyłączności praw do "metody i systemu komunikowania przez internet ludzi, którzy chcą się spotkać". Patent taki otrzymała właśnie amerykańska firma Eharmony.com. Czy zagraża to innym serwisom randkowym?

Teoretycznie tak, w praktyce jednak "metoda kojarzenia" Eharmony jest dość specyficzna. Każdy zarejestrowany użytkownik musi odpowiedzieć na około 430 pytań. Na tej podstawie specjalny algorytm kojarzy pary - ale tylko wówczas, gdy upodobania potencjalnych partnerów zgadzają się w 95 proc. przy odpowiedzi na 25 "najważniejszych" pytań, a w reszcie występuje "duża zbieżność". W ten sposób skojarzono już 1347 par.

A zatem wielbiciele serwisów randkowych, w których o wyborze partnera decyduje nie komputer, a sam internauta lub internautka, mogą na razie spać spokojnie. Chyba, że... ktoś już czeka na patent dotyczący dokładnie takich serwisów. W Ameryce jest bowiem wszystko możliwe.

Reklama

Udzielenie takiego patentu wzbudziło falę krytyki. Nie tylko ze strony konkurencji, ale i ze strony programistów i naukowców, którzy uważają, że de facto jest to patent na zawartość bazy danych, a patentowanie takich rzeczy jest co najmniej nieetyczne.

Ale... to jest Ameryka, gdzie dobry prawnik potrafi wywrócić kota do góry ogonem.

Dowiedz się więcej na temat: randki | patent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy