Poziom piractwa w Norwegii spadł o ponad 80 proc.

Jaki jest najlepszy sposób na walkę z piractwem? Przykład Norwegii pokazuje, że zamiast ścigać, karać i straszyć, lepiej tworzyć dobre i legalne alternatywy dla konsumentów.

W 2008 roku Norwedzy pobrali z internetu 1,2 mld piosenek. W 2012 roku liczba ta spadła do 210 mln. - wynika z badań przeprowadzonych przez  Ipsos. To spadek wynoszący 82.5 proc. - Jeśli przedstawisz dobrą, legalną alternatywę, ludzie z niej skorzystają - powiedział serwisowi Torrent Freak Olav Torvund, były pracownik Uniwersytetu w Oslo. W analizie przeprowadzonej przez Ipsos wzięło udział 1,7 mln ludzi. Aż 47 proc. przyznało, że korzysta z serwisów muzycznych umożliwiających streamowanie muzyki (platformy takie jak Deezer, Spotify czy WiMP). - Nie ma wymówki, która tłumaczy nielegalne kopiowanie, ale jeśli masz przed sobą ofertę, która nie kosztuje dużo i jest prosta w użyciu, pobieranie plików staje się mniej zachęcające - dodał Torvund.

Reklama

W Polsce wymienione powyżej trzy serwisy muzyczne również radzą sobie coraz lepiej. Niektórzy z operatorów komórkowych wraz z abonamentem oferują dostęp do tego typu platform. Co prawda muzycy otwarcie krytykują te rozwiązania, narzekając na zbyt niskie opłaty i zyski dla artystów, jednak tworzenie takiej bazy i alternatywy dla P2P wydaje się lepszym rozwiązaniem, niż puszczanie w telewizji i kinach nudnych, antypirackich reklam, które mało kogo obchodzą.

Czy rozwiązania podobne do Deezera lub Spotify zatrzymają falę piractwa w innych branżach? Poznańska firma Legimi uruchomiła pod koniec zeszłego roku Czytaj bez limitu.  Wykupując miesięczny abonament w cenie 19 zł, użytkownicy zyskali dostęp do ponad 2 tys. ebooków. Usługa stała się tak popularna na starcie, że... została  zawieszona dwa dni po premierze z powodu sprzeciwu wydawców książek. Dopiero po trudnych rozmowach i ustaleniach, reaktywowano całą platformę. Niewysoki, comiesięczny abonament w zamian za nieograniczony dostęp do cyfrowej bibliotek  po raz kolejny jest rozwiązaniem lepszym niż nielegalne ściąganie książek. Lub kupowanie pojedynczych e-booków w kosmicznych cenach.

Wydaje się naturalne, że uruchomienie podobnych rozwiązań dla filmów jest kwestią czasu w Polsce. Amerykanie mają już taką możliwość - serwis Netflix. Który wystartował z własnymi produkcjami serialowymi. Dzisiaj w Polsce mamy dostęp do niektórych produkcji serialowych oraz filmowych przez takie aplikacje jak iPla czy inne rozwiązania Video on Demand. Jednak to najnowsze zagraniczne seriale oraz filmy robią furorę w sieciach wymiany plików P2P - a tych tam, w sporej części przypadków, nie znajdziemy. Miesięczny abonament za legalny do nich dostęp wydaje się najlepszym sposobem na zmniejszenie liczby ściąganych plików. Internauci korzystający z P2P nie tylko chcą ominąć wysokie ceny filmów i seriali - chcą także dostać nowe produkcje najszybciej, jak to możliwe. Przekładane o kilka miesięcy premiery nie pomagają - internetowi widzowie są niecierpliwi.



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: P2P | Torrent | ściąganie plików
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama