Polskie Google szuka pracowników

Centrum badawczo-rozwojowe Google w Krakowie nieustanie poszukuje nowych pracowników. Najpopularniejsza wyszukiwarka na świecie ma wielkie plany co do naszego kraju.

W rankingu 100 najlepszych pracodawców magazynu "Fortune" króluje Google - właściciel najpopularniejszej wyszukiwarki internetowej na świecie. Co prawda lista dotyczyła jedynie Stanów Zjednoczonych, ale Wojciech Burkot, dyrektor centrum R&D Google w Krakowie, twierdzi, że warunki pracy w każdym oddziale Google są takie same. Podczas odbywającego się w Krakowie festiwalu IT ludzie z polskiego Google spotkają się z potencjalnymi pracownikami. Rekrutacja Polaków trwa jednak cały czas.

Superpracodawca

Google aktualnie zatrudnia ponad 10 tys. osób na całym świecie. To najlepsi z najlepszych. A elita zasługuje na to, co najlepsze - taką przynajmniej politykę stosuje Google. Począwszy od pełnego ubezpieczenia zdrowotnego po boiska do siatkówki, dzięki którym można się zrelaksować w przerwach między rozwiązywaniem kolejnych problemów. Ale tego typu atrakcje są standardem w zagranicznych firmach - o naprawdę innowacyjnym podejściu do pracownika świadczy fakt, że każdy zatrudniony przeznacza 20 proc. z wymaganego czasu pracy na własne projekty. Centrala Google w Mountain View (Kalifornia) przypomina wiele rzeczy, ale na pewno nie zwyczajny zakład pracy.

Reklama

Firma może jednak pozwolić sobie na tego typu atrakcje, dochód Google w ostatnim kwartale 2006 roku wyniósł 3,21 miliarda dolarów, co oznacza wzrost o 67 proc. w stosunku do minionego roku. Także i promowanie kreatywności przynosi jedynie korzyści - do znanej na całej świecie marki ciągnął tłumy informatyków z całego świata. Dominująca pozycja Google na rynku pozwala na "filantropijną" pracę nad programami typu Google Earth czy Google Picasa, które to nie przynoszą firmie dochodów.

Pomimo tego, że Google przez ostatnie miesiące musi regularnie borykać się z oskarżeniami o naruszanie praw autorskich, firma nie traci na swojej popularności: - Próbujemy jedynie dostarczyć naszym użytkownikom jak najbardziej dokładne informacje. Zawsze przestrzegamy obowiązującego prawa, jednocześnie dając klientom to co najlepsze - powiedział portalowi INTERIA.PL Greg Badros, dyrektor odpowiedzialny za segment inżynierów oprogramowania w Google.

Ponieważ Google to globalna marka, a prawie dwie trzecie internautów nie zna języka angielskiego, konieczne było otwarcie kolejnych centrów popularnej wyszukiwarki. Począwszy od Tokio, przez indyjskie Bangalore, Zurych (europejska centrala Google), Trondheim w Norwegii, Moskwę, a na Londynie i Hajfie kończąc. Na Kraków, Polskę i pierwsze centrum R&D w tej części Europy przyszła pora w październiku 2006, chociaż całość zaczęła się wcześniej. - Moja kanapa i laptop - to tak naprawdę był początek Google w Polsce - żartuje Wojciech Burkot.

Myślenie ma przyszłość

W krakowskim centrum badawczo-rozwojowym Google pracują przede wszystkim ludzie z wykształceniem informatycznym, chociaż nie zabrakło także fizyków i matematyków. To właśnie talent polskich informatyków ściągnął do Krakowa takiego potentata jak Google. W organizowanym corocznie pojedynku programistów Google Code Jam, aż 11 Polaków trafiło do finału imprezy. Jeszcze lepiej wypadliśmy w europejskim odpowiedniku Google Code Jam, którego finalistą został Polak. Tego typu talentów nie można ignorować.

Jak wygląda rekrutacja do najlepszego pracodawcy USA? Wszystkie wysłane z Europy podania trafiają do Zurychu, aby potem przejść przez sito headhunterów. Dopiero po szczegółowej rekrutacji trafiają na biurko Wojciecha Burkota. Dalej wystarczy jedynie spełnić wysokie wymagania firmy. - Szukamy pracowników, którzy lubią rozwiązywać skomplikowane problemy. Po prostu patrzymy, jak ludzie myślą - podsumowuje wieloetapową rozmowę szef krakowskiego centrum R&D.

Około 70 proc. czasu pracy polskiego zespołu przeznaczone zostaje na podstawową działalności firmy, czyli wyszukiwarkę internetową oraz mechanizmy związane z reklamą, 20 proc. czasu zajmują usługi pokroju Gmail, a pozostałe 10 proc. to realizacja zupełnie nowych zadań. Wojciech Burkot obiecuje, że Polacy nie będą się specjalizować w jednej dziedzinie, ale podejmą współpracę z innymi ośrodkami przy opracowywaniu kolejnych produktów. Greg Badros potwierdza tę wizję: - Jesteśmy bardzo zadowoleni i podekscytowani. Mamy ciekawe plany co do krakowskiego centrum Google.

Nie wiemy, ile osób pracuje na Krupniczej 15 (adres polskiej siedziby Google), wiadomo natomiast, że Google szuka innego budynku, takiego, w którym zmieści się większa liczba pracowników oraz wszystkie atrakcje towarzyszące pracownikom innych centrów Google, łącznie z ze stołem z piłkarzykami. - Jeśli proces rekrutacji przejdzie tysiąc osób, zatrudnimy tysiąc osób - obiecuje Burkot.

Firma regularnie współpracuje z krakowskimi uczelniami: Akademią Górniczo-Hutniczą, Politechniką Krakowską oraz Uniwersytetem Jagiellońskim. Do tego dochodzą jeszcze uczelnie z Wrocławia i Warszawy. Łowienie młodych talentów, poprzez serię praktyk i staży, jest tylko na rękę Google, chociaż w krakowskim centrum mogą pracować ludzie z całej Europy. Nie dowiedzieliśmy się, niestety, na jakie wynagrodzenie mogą liczyć świeżo upieczeni pracownicy Google.

Ponieważ nasz serwis czyta wielu młodych ludzi zainteresowanych informatyką, postanowiliśmy zapytać Wojciecha Burkota, co należy zrobić, aby trafić do krakowskiego Google. - Zapraszamy na staże. Każdy ma szansę. Trzeba przejść przez jednakowe dla wszystkich kryteria rekrutacyjne. Algorytmy, zdolność analitycznego myślenia oraz chęć kończenia tego, co się rozpoczęło - tego właśnie szukamy wśród kandydatów.

Łukasz Kujawa

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kraków | plany | firma | atrakcje | Google
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy