Polska wraz z innymi krajami walczy o wolność internetu

Rozpoczęła się walka o wolność internetu pomiędzy Europą w sojuszu w USA i Kanadą a krajami takimi jak Chiny, Rosja oraz państwa arabskie. Polska nie podpisze tekstu Międzynarodowych Regulacji Telekomunikacyjnych - powiedział w Dubaju minister administracji i cyfryzacji Michał Boni. Według niego, część przegłosowanych zapisów jest nieprecyzyjna i może być wykorzystana do zarządzania internetem.

Jak poinformowało Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji (MAC), przedstawiciele krajowych delegacji, uczestniczący w trwającej od 3 grudnia międzynarodowej konferencji telekomunikacyjnej WCIT-12 w Dubaju, otrzymali nowy projekt dokumentu ITR (International Telecommunication Regulations - Międzynarodowe Regulacje Telekomunikacyjne). W ocenie ministra Michała Boniego zebrane propozycje zmian są zbieżne z polskim stanowiskiem - brakiem zgody na jakiekolwiek nowe regulacje dotyczące sposobu zarządzania internetem. - Po wszystkich zmaganiach, napięciach, naszej wspólnej presji jaką wywieraliśmy podczas obrad, wydaje się, że ten tekst jest bezpieczny w tych punktach (dotyczących internetu - PAP). Oczywiście nie wiemy czy przejdzie w niezmienionej wersji, więc nadal walczymy o to, co założyliśmy w naszym pierwotnym stanowisku - powiedział Boni.

Reklama

Minister zapewnił, że nowy tekst regulacji w żadnej mierze nie odnosi się do treści publikowanych w internecie. Zawiera też w preambule dokumentu "mocniejsze, niż wcześniejsze" zapisy w odniesieniu do poszanowania praw człowieka - czemu sprzeciwiała się grupa państw arabskich czy Chiny, argumentując, że kwestia poszanowania tych praw nie powinna być w ogóle poruszana w dokumencie.

Z informacji przekazanych przez MAC wynika, że w proponowanych nowych ITR, budzące dotychczas wątpliwości słowo "spam" doprecyzowano i w obecnie omawianych dokumentach jasno określono, że chodzi o "niezamówione masowe komunikaty elektroniczne". Minister Boni zapewnia jednak, że sprawa wciąż wymaga obserwacji i są w tej sprawie "pewne obawy - koniecznie do wyjaśnienia - aby (wpisanie kwestii spamu do ITR - PAP) nie stanowiło punktu wyjścia do jakiegokolwiek oddziaływania na sieć".

Z tekstu negocjowanych dokumentów usunięto też zapisy dotyczące regulowania dostępu i kontroli ruchu internetowego. MAC zapewnia również, że w kwestiach bezpieczeństwa sieci teleinformatycznych sformułowanie "w sieci" zastąpiona frazą "dla sieci" - co zmieniać ma znaczenie przepisów w kierunku technicznego bezpieczeństwa sieci, zamiast regulacji treści.

Boni podkreślił, że jeśli zmiany proponowane wcześniej przez niektóre delegacje i dotyczące zarządzania internetem wrócą podczas obrad i zostaną włączone do dokumentów, Polska ich nie podpisze.

O co chodzi w tym sporze?

Wprowadzeniu ograniczeń dotyczących internetu sprzeciwiają się również inne kraje członkowskie Unii Europejskiej oraz m.in. Kanada, Australia, Nowa Zelandia, Meksyk i Stany Zjednoczone, w których swoją siedzibę ma ICANN (The Internet Corporation for Assigned Names and Numbers) - organizacja non-profit, która obecnie przyznaje nazwy domen internetowych i ustala ich strukturę. ICANN zajmuje się też ogólnym nadzorem nad działaniem serwerów DNS (które m.in. zapewniają zamianę adresów internetowych URL na ciągi cyfr zrozumiałych dla urządzeń tworzących sieć komputerową).

Według niektórych ze 193 członków ITU (Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny - agenda ONZ powołana w celu regulacji światowego rynku telekomunikacyjnego) - w tym m.in. Rosji, Chin i krajów arabskich - ewentualne regulacje powinny dotyczyć także kwestii zarządzania internetem i tego, w jaki sposób kraje członkowskie mogą nadzorować przepływ informacji w sieci. Jako główne przyczyny proponowanych zmian podawane są zagrożenia związane z terroryzmem czy handlem dziecięcą pornografią.

Dyskusja na temat zmian w Międzynarodowych Regulacjach Telekomunikacyjnych (ITR) trwała w Dubaju od 3 grudnia. Jeszcze w czwartek minister Boni poinformował, że większość kontrowersyjnych zapisów zniknęła z proponowanego tekstu dokumentów. Jednak, jak podaje Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, "w trakcie debaty plenarnej stało się jasne, że poszczególne państwa mają bardzo różne wizje brzmienia poszczególnych zapisów. Część nadal proponowała zapisy, które mogłyby być zinterpretowane jako dotyczące internetu". Przegłosowanej w czwartek wieczorem treści Międzynarodowych Regulacji Telekomunikacyjnych (ITR) poza Polską nie poparły też USA, Wielka Brytania, Kanada, Szwecja.

Minister Boni zapewnił, że Polska wciąż będzie uczestniczyć w pracach Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (ITU - agenda ONZ powołana w celu regulacji światowego rynku telekomunikacyjnego), który zorganizował konferencję w Dubaju. Wciąż jednak sprzeciwia się jakimkolwiek regulacjom dotyczącym zarządzania siecią w tekście ITR.

Międzynarodowe Regulacje Telekomunikacyjne to dokumenty o randze umowy międzynarodowej, która precyzuje w jaki sposób i według jakich zasad powinny być świadczone międzynarodowe usługi telekomunikacyjne. Od początku trwania obrad Polska sprzeciwiała się wprowadzeniu do ITR spraw związanych z zarządzeniem internetem. Wprowadzeniu ograniczeń dotyczących internetu przeciwstawiały się również inne kraje członkowskie Unii Europejskiej oraz m.in. Kanada, Australia, Nowa Zelandia, Meksyk i Stany Zjednoczone, w których swoją siedzibę ma ICANN (The Internet Corporation for Assigned Names and Numbers) - organizacja non-profit, która obecnie przyznaje nazwy domen internetowych i ustala ich strukturę. ICANN zajmuje się też ogólnym nadzorem nad działaniem serwerów DNS (które m.in. zapewniają zamianę adresów internetowych URL na ciągi cyfr zrozumiałych dla urządzeń tworzących sieć komputerową).

PAP
Dowiedz się więcej na temat: ITU | cenzura internetu | ONZ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy