Pogróżki z garażu

Organizatorzy igrzysk w Sydney otrzymali przez Internet około stu gróźb dotyczących bezpieczeństwa olimpiady, ale większość z nich pochodzi od pojedynczych osób lub grup, które nie stanowią realnego zagrożenia - informuje PAP.

Organizatorzy igrzysk w Sydney otrzymali przez Internet około stu gróźb dotyczących bezpieczeństwa
olimpiady, ale większość z nich pochodzi od pojedynczych osób lub grup, które nie stanowią realnego zagrożenia - informuje PAP.

Dziennik "The Australian" doniósł we wtorek, że australijskie służby informacyjne od dwóch lat zbierały dossier z pogróżkami wysyłanymi drogą internetową. Część z nich pochodzi z regionów niespokojnych, takich jak Kaszmir, ale niektóre wysyłały pojedyncze osoby ze Stanów Zjednoczonych lub z Australii. "Większość tych gróźb to dzieło ludzi, którzy zagrzebani w swoim garażu lub w jakimś innym miejscu nie mają nic lepszego do roboty. Wykorzystują igrzyska olimpijskie, by choć przez chwilę być zauważonymi. To zjawisko obserwujemy od wielu lat" - cytuje gazeta oficjalne źródło służb bezpieczeństwa. W sobotę policja z Nowej Zelandii ujawniła spisek terrorystyczny, którego celem było zniszczenie reaktora nuklearnego, znajdującego się niedaleko stadionu olimpijskiego w Sydney. Zdaniem olimpijskich służb bezpieczeństwa, ryzyko takiego ataku terrorystycznego było jednak minimalne.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sydney | pogróżki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy