Jak wygrać wybory? Media społecznościowe zmieniły kampanię wyborczą

Wybory za kilka dni, a co za tym idzie, kampania wyborcza staje się coraz bardziej „agresywna”. Wraz ze wzrostem popularności mediów społecznościowych można zaobserwować również ich wpływ na przebieg kampanii wyborczych. Polskie partie polityczne, jak nigdy wcześniej, wykorzystują potencjał mediów społecznościowych, by budować swoje wpływy i wpływać na wyniki wyborów.

Media społecznościowe a wybory, czyli nowa era kampanii wyborczych

Największa w historii wyborów aktywność polskich polityków w mediach społecznościowych może, jak nigdy wcześniej, wpłynąć na wynik najbliższych wyborów. Coraz więcej kandydatów do parlamentu korzysta z mediów społecznościowych. W większości przypadków są to materiały dotyczące poglądów politycznych czy ukierunkowane na to, by zwrócić uwagę większej liczby osób na konkretną partię polityczną.

Według raportu opublikowanego przez Mediapanel, opracowanego przez Wirtualnemedia.pl, Polacy coraz więcej czasu spędzają na przeglądaniu TikToka. Jednak niezmiennie liderem wśród platform społecznościowych w naszym kraju pozostaje Facebook. Według raportu w sierpniu platformę odwiedziło 24,61 milionów internautów, czyli mówimy już o około 65 procentach populacji kraju.  Nie dziwi więc fakt, że coraz więcej polityków decyduje się przenieść swoją kampanię właśnie do internetu.

Reklama

Z obecnych na platformach społecznościowych kandydatów możemy wyłonić kilku, którzy szczególnie się wyróżniają. Eksperci podkreślają, że najskuteczniejsi politycy to ci, którzy w umiejętny sposób potrafią wzbudzać emocje u odbiorców. Zarówno te pozytywne, kojarzące się z samym kandydatem i jego partią, jak i negatywne, dotyczące przeciwników w wyborach.

Wybory wygrywa się poprzez media społecznościowe

Najbliższe wybory są o tyle wyjątkowe, że wiele kampanii wyborczych przeniosło się do internetu. I to właśnie media społecznościowe dla części wyborców stanowią źródło informacji na temat kandydatów i ich postulatów. Rośnie nie tylko aktywność polityków w mediach społecznościowych, ale również aktywność użytkowników, a konta partii i ich kandydatów zyskują coraz więcej obserwujących. Jaskrawym przykładem jest postać Sławomira Mentzena z Konfederacji, który dzięki swojej działalności na platformie TikTok powiększył znacznie swoje zasięgi i swojej partii.  

Z początku filmiki publikowane przez Mentzena miały wydźwięk humorystyczny, ukierunkowany na uzyskanie jak największej liczby obserwujących. Jednak wraz ze zbliżającymi się wyborami obserwujemy zaostrzenie przyjętego kontentu oraz skupienie się na aktualnej sytuacji okołowyborczej.

Tutaj mamy przykład treści sprzed kilku miesięcy:

Tutaj natomiast jeden z najnowszych filmików udostępnionych na platformie TikTok i innych: 

Najważniejsze są emocje

Skrajne poglądy to skrajne emocje? Jak mówią eksperci od marketingu politycznego, najskuteczniejszymi politykami w internecie są ci, którzy potrafią w umiejętny sposób wzbudzać określone emocje. Według agencji Grayling, polityczni inluencerzy stają się bardziej wpływowi niż znane marki. 

Co ciekawe, to nie najmłodsi politycy wiodą prym w mediach społecznościowych, jakby się tego można spodziewać. Według Graylin to parlamentarzyści w przedziale wiekowym 35-45 lat najbardziej się udzielają, natomiast po 55. roku życia ta aktywność spada, chociaż patrząc na Janusza Korwin-Mikkego, wiek nie stanowi tu przeszkody. 

Okazuje się, że politycy o najbardziej skrajnych poglądach są tymi, którzy najchętniej udzielają się w mediach społecznościowych, tworząc wokół siebie grono wiernych wyborców. W Europie na platformie X największe wyniki osiągają posty skrajnie prawicowe, natomiast na Instagramie zarówno skrajna prawica, jak i lewica znacznie tracą. Według raportu Graylin Lewica i Konfederacja zajmują kolejno pierwsze i drugie miejsce pod względem aktywności i zaangażowania obserwujących na Instagramie.  

Świadomość i krytyczne podejście

Najważniejsze w natłoku informacji jest to, aby nie tracić głowy i do wszystkiego, co widzimy w internecie, podchodzić z dystansem. Ciekawym przykładem tego, jaką rolę odgrywają media społecznościowe w wyborach, stanowi profil na Instagramie „Make Life Harder”, który obserwowany jest już przez 1,3 miliona użytkowników. Profil posiada tak duże zasięgi, że ostatnia relacja zachęcająca do dopisania się online do listy na wybory, spowodowała przeciążenie strony rządowej. Dowodzi to tego, jak wielki wpływ media społecznościowe mają na wyborców.

Nie jest to złe lub dobre zjawisko, a po prostu konsekwencja zmian i rozwoju technologicznego. Jednak należy pamiętać o tym, że wszystko ma dwie strony, a co za tym idzie, należy zachować dystans do tego, co widzimy w mediach społecznościowych oraz zachować krytycznej spojrzenie...

Wykorzystywanie najnowszych technologii do szerzenia dezinformacji. Media społecznościowe to obosieczna broń

Agencja Cyberbezpieczeństwa Unii Europejskiej (ENISA) opublikowała w listopadzie zeszłego roku kolejny raport dotyczący zagrożeń wynikających z korzystania z nowych technologii. Poruszane są w nim kwestie dotyczące szerzenia dezinformacji w związku z wyborami. Autorzy raportu zwracają szczególną uwagę na to, że wraz z rosnącym napięciem związanym z ubliżającymi się wyborami, rośnie ryzyko dezinformacji.  

Innym groźnym zjawiskiem pojawiającym się w mediach społecznościowych w związku z prowadzonymi kampaniami, publikowanie wypowiedzi polityków wyrwanych z kontekstu, bez odniesienia do całości wypowiedzi, co często zmienia sens.  

Niektóre kampanie skupiają się bardziej na tym, aby zdyskredytować przeciwnika niż na tym, aby przedstawić swoją osobę oraz to, co reprezentujemy swoją postawą. Dzięki mediom społecznościowym stało się to dużo prostsze, ponieważ zalewającymi internet treściami coraz łatwiej manipulować. Zagrożenie związane z dezinformacją rośnie wraz z rozwojem technologii generatywnej sztucznej inteligencji, która wykorzystywana jest do tworzenia treści wprowadzających wyborców w błąd. 

Nie wszystko, co widzisz w internecie jest prawdą

O dezinformacji szerzonej za pomocą sztucznej inteligencji zrobiło się głośno w związku z wyborami w Słowacji. Deepfake, który został opublikowany na Facebooku tuż przed wyborami, dowodzi, jakie zagrożenie stanowi SI dla demokracji. Na nagraniu mogliśmy usłyszeć, jak Michal Šimečka, lider liberalnej partii Postępowa Słowacja rzekomo rozmawia z Moniką Tódovą z dziennika Denník N dotyczących manipulowania wyborami poprzez kupowanie głosów wśród mniejszości romskiej.

Jak podała AFP, nagranie nosiło oznaki manipulacji przy użyciu narzędzi sztucznej inteligencji, jednak nie wiadomo, jak dalece to wpłynęło na wynik słowackich wyborów, zanim udowodniono, że nagranie zostało zmanipulowane.

Na platformie TikTok popularne stały się nagrania zmodyfikowane z użyciem sztucznej inteligencji, dotyczące nie tylko polityków, ale również ludzi ze świata show-biznesu. Aktualnie sztuczna inteligencja jest w stanie naśladować dowolny głos i generować wypowiedzi za jego pomocą, które bardzo trudno jest odróżnić od prawdziwych.

Filmiki te powstają w celach humorystycznych, co za tym idzie, bardzo łatwo odróżnić je od autentycznych nagrań. Jednak pokazuje to potencjał sztucznej inteligencji i stwarza ryzyko zalewu internetu treściami, które będzie bardzo trudno odróżnić od prawdziwych wypowiedzi, czy to polityków, czy innych wpływowych ludzi.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wybory | polityka | TikTok | Media społecznościowe | Instagram | Facebook
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy