Google nie uważa Firefoksa za zagrożenie dla Chrome'a?

Jeśli zastanawialiście się, dlaczego Google dalej będzie promowało Firefoksa, macie odpowiedź: czyni to z troski o rozwój sieci. Tak przynajmniej mówi jeden z inżynierów pracujących nad przeglądarką Google. Kupujecie to?

Umowa między Google a Mozillą została odnowiona. W praktyce oznacza to 300 mln dolarów przychodzących co roku na konta Mozilli od giganta z Mountain View. Oczywiście nie za nic - Firefox pomaga Google wykańczać Binga, przeglądarkę Microsoftu. Ale podobno nie tylko o interesy tu chodzi. Na łamach ReadWriteWeb można przeczytać wypowiedź dewelopera Chrome'a, który widzi sprawy nieco bardziej idealistycznie niż my.

Jego wypowiedź jest reakcją na słowa blogerki Kary Siegler: "Jedno jest pewne: Google nie płaci Mozilli miliarda dolarów z dobrego serca. Byłoby to nieodpowiedzialnością w stosunku do udziałowców, w końcu płacą oni swojemu konkurentowi".

Reklama

Odpowiedź Petera Kastinga, który zajmował się rozwijaniem Chrome'a, była szybka i nieco bardziej idealistyczna: "Ludzie zdają się nie rozumieć, po co Google buduje Chrome'a, nieważne, ile razy próbuję im to włożyć do głów. To bardzo proste: najważniejszym celem jest rozwój sieci, tak szybki jak to tylko możliwe. Nie tak trudno zrozumieć podstawy tej strategii: Google odnosi sukces (i zarabia pieniądze), kiedy internet odnosi sukces i ludzie częściej go używają".

Według Kastinga Firefox to nie konkurencja, ale partner Google w rozwijaniu standardów sieciowych. I tu można się zgodzić. Mozilla niewątpliwie jest partnerem Google w jednym - w promowaniu przeglądarki z Mountain View kosztem Binga. Słono opłacanym partnerem.

Michał Wilmowski

http://vbeta.pl

vbeta
Dowiedz się więcej na temat: Google | Firefox
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy