​Dawid Myśliwiec: Kanał Naukowy Bełkot na YouTubie został zawieszony

Jeden z najpopularniejszych polskich kanałów popularno-naukowych w serwisie YouTube został zawieszony. Autor nie zna przyczyny zablokowania swoich filmów, ale możliwe, że było to następstwo shackowania konta i umieszczania filmów łamiących regulamin YouTube'a. Kanał miał prawie 450 tys. subskrybentów.

"No więc odwołałem się od decyzji. Uruchamiam wszystkie kontakty, żeby to odkręcić. Niestety od jutra do wtorku jestem w większości na wyjazdach, więc liczę, że sprawę da się stosunkowo łatwo ogarnąć. Jeżeli coś się zmieni będę informował" - napisał na facebookowym profilu Dawid Myśliwiec, autor kanału Naukowy Bełkot. 

Myśliwiec przez lata realizował swój cykliczny autorski program popularno-naukowy na platformie YouTube. Jego drugi z kanałów, Wyłącznie Naukowy Bełkot, jest nadal aktywny. Autor nie jest pewny, co mogło spowodować zamknięcie przez YouTube’a głównego kanału. Możliwe, że firma Google uznała, że któraś z zaprezentowanych tam treści naruszała regulamin YouTube’a. Przed zawieszeniem kanału mogło dojść do włamania do jednej z wtyczek, z której korzystał autor - w sieci pojawiły się filmiki pokazujące, jak na kanale wyświetlano treści związane z krytowalutami. 

Reklama

"O 7 rano obudził mnie telefon z informacją, że z mojego kanału nadawane są jakieś dziwne transmisje live i że zmieniła się jego nazwa. Zamiast robić wszystko od początku sprawdziłem wtyczki i aplikacje" - napisał autor. "Potem zlokalizowałem potencjalne źródło problemu w postaci wtyczki, która miała uprawnienia do ingerowania w transmisje live" - dodał Myśliwiec.

Ktokolwiek śledzi serwis YouTube wie, że platforma potrafi zawiesić kanał, który nie zasługuje na zablokowanie - przyczyny są różne, czasami okazuje się, że doszło do nieporozumienia lub błędu. Możliwe, że po pojawianiu się na kanale treści związanych z kryptowalutami, kanał został automatycznie zawieszony, zanim autor zorientował się, że ktoś włamał się na jego konto.

"Po latach robienia filmów, co do których nie było najmniejszych uwag w kilkanaście godzin potraktowano mnie jak przypadkowego kmiota, za co mam teraz ogromne pretensje do YouTube i może lepiej, żebym teraz na gorąco nie pisał nic więcej na temat tej procedury" - nie ukrywał rozgoryczenia autor.

Fani autora nie kryją zaskoczenia i wraz z innymi internautami, rozpoczęli akcję #oddajciebelkot.

Poprosiliśmy polski oddział Google o komentarz w tej sprawie. Uzyskaliśmy odpowiedź:  "Bardzo poważnie traktujemy bezpieczeństwo kont i powiadamiamy naszych użytkowników, jeżeli wykryjemy podejrzaną aktywność. Dodatkowo, w ramach Sprawdzania zabezpieczeń konta Google, zachęcamy użytkowników do włączenia weryfikacji dwuetapowej, co zmniejsza ryzyko włamania na konto. Jeśli użytkownik ma powody, by sądzić, że jego konto zostało naruszone, może powiadomić nasz zespół w celu jego zabezpieczenia konta i odzyskania kontroli".


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy