Chińsko - amerykańskie starcie o internet

Chiny stanowczo zareagowały na amerykańską krytykę nadzorowania przez Pekin internetu i ostrzegły, że naciski Waszyngtonu mogą zaszkodzić relacjom między obu potęgami.

W czwartkowym (21.01.2010) wystąpieniu przeciwko cenzurze w internecie, sekretarz stanu USA Hillary Clinton uznała wolność tego medium za jeden z głównych aspektów praw człowieka. Wezwała też Chiny, aby przeprowadziły śledztwo w sprawie włamań cybernetycznych, które w ubiegłym tygodniu doprowadziły do tego, że firma Google zagroziła wycofaniem się z Chin.

"USA skrytykowały chińską politykę zarządzania internetem i zasugerowały, że Chiny ograniczają jego wolność" - oświadczył rzecznik chińskiego MSZ Ma Zhaoxu na stronach internetowych resortu. "Jest to sprzeczne z faktami i szkodliwe dla amerykańsko-chińskich relacji. Wzywamy Stany Zjednoczone, aby uszanowały fakty i przestały wykorzystywać tak zwaną wolność internetu do wysuwania bezpodstawnych oskarżeń wobec Chin" - oświadczył Ma nie wymieniając nazwiska Clinton.

Reklama

Rzecznik zaznaczył jednak, że jego rząd nie chce, aby ten spór zaważył na współpracy z administracją prezydenta Baracka Obamy, która stara się o poparcie Pekinu w patowych kwestiach gospodarczych i dyplomatycznych takich jak Iran czy Korea Północna.

Ma powiedział, że każda ze stron sporu powinna "odpowiednio podchodzić do kwestii spornych i delikatnych chroniąc zdrowy i stabilny rozwój relacji chińsko-amerykańskich".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: wolność | Chiny | starcie | Internet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy