USA: Apple AirTag pomógł złapać złodzieja. Niestety, doszło do tragedii

Mężczyzna z Teksasu znalazł skradziony samochód dzięki lokalizatorowi AirTag firmy Apple. Potem zastrzelił osobę, którą podejrzewał o to, że była złodziejem. W USA powróciła dyskusja, czy używanie tych urządzeń nie powinno być zabronione.

W Stanach Zjednoczonych jak bumerang powraca temat małych urządzeń elektronicznych, które pozwalają odnajdywać  przedmioty. Chodzi o tzw. elektroniczne lokalizatory, które pomagają znaleźć zagubione przedmioty. Niestety okazuje się, że bardzo często przez nie dochodzi do dramatycznych sytuacji.

Najnowsze takie zdarzenie miało miejsce w Houston w Teksasie. Mężczyzna zgłosił zaginięcie swojego pickupa. Wcześniej zainstalował w nim elektroniczny lokalizator Apple, czyli AirTag. Kilka dni później otrzymał powiadomienie, że jego samochód znajduje się w pobliżu pewnej restauracji.

Reklama

Właściciel auta podjechał na miejsce, zobaczył swój samochód i zaczął obserwować podejrzanego mężczyznę, który kręcił się w pobliżu pick-up'a. W pewnym momencie złodziej usiadł za kierownicą, ale właściciel samochodu podbiegł do niego i oddał kilka strzałów w jego kierunku. Strzały okazały się śmiertelne.

Właściciel samochodu został zatrzymany przez policję i przesłuchany przez prokuraturę. Na razie nie wiadomo, czy zostaną wobec niego postawione jakieś zarzuty, gdyż według prawa działał w obronie swojego mienia. Pozostaje jednak sprawa lokalizatora, który w pewien sposób doprowadził do powstania tak dramatycznej sytuacji.

Gadżet AirTag czyli "tropiciel zdrad"

AirTag to bardzo sprytne urządzenie, które miało pomóc użytkownikom Apple w odnajdywaniu zagubionych przedmiotów. Lokalizator ma wielkość małej monety i pomaga w ustaleniu położenia rzeczy, do której został podczepiony.  Działanie AirTaga opiera się na wysyłaniu informacji o położeniu do posiadanego urządzenia Apple takiego, jak iPhone, iPad, ale również i iPod. 

Apple AirTag wysyła sygnał do smartfona przez Bluetooth, układ U1 (autorski chip opracowany od podstaw przez Apple) oraz moduł NFC (standard komunikacji bezprzewodowej opartej na technologii zbliżeniowej). Te trzy elementy pozwalają bezbłędnie zlokalizować na ekranie smartfona położenie dowolnego przedmiotu, do którego został przypięty Apple AirTag. Niestety twórcy lokalizatora nie przewidzieli, że będzie on z powodzeniem wykorzystywany do śledzenia ludzi. A mówiąc jeszcze precyzyjniej - nękania niewiernych kochanków.

Apple AirTag w ogniu krytyki

Wraz z pojawieniem się na rynku gadżetu Apple policja w USA zaczęła dostawać masowo zgłoszenia, że urządzenie jest wykorzystywane do tzw. stalkingu, czyli prześladowania i uporczywego śledzenia. 

Wystarczy bowiem, że lokalizator zostanie ukryty na przykład w samochodzie ofiary lub jej rzeczach osobistych, aby potem móc ustalić, gdzie i jak taka osoba spędzała czas. 

W Stanach Zjednoczonych od kilku lat trwa gorąca dyskusja w mediach wokół tego, czy używanie lokalizatorów rzeczy nie powinno być zabronione. Można się spodziewać, że po ostatnim incydencie w Teksasie ten temat znowu powróci. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Apple AirTag | zbrodnie | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy