Podsiatkówkowy wszczep nadzieją dla niewidomych

Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda są na tropie lekarstwa na ślepotę. Jest ono połączeniem dość ryzykownego zabiegu chirurgicznego i odrobiny prostej technologii. Efekty mogą jednak przejść najśmielsze oczekiwania.

Wszystkie nowinki medyczne - farmaceutyczne lub implantacyjne - testuje się w pierwszej kolejności na zwierzętach. I w tym przypadku trwają intensywne badania z wykorzystaniem szczurów. Okazuje się, że przynoszą one oczekiwane efekty i nadzieje, że w przyszłości skorzystają z nich ludzie. Cała procedura składa się z trzech etapów. Realizacja pierwszych dwóch nie stanowi wyzwania dla współczesnych osiągnięć technologicznych. Skomplikowana i przede wszystkim ryzykowna jest trzecia faza - zabiegowa.

Poddany "kuracji" pacjent założy specjalne okulary z kamerą. Nagrywany przez nią obraz będzie przesyłany do kieszonkowego komputera, który odpowiednio go przekonwertuje i wyśle do projektora znajdującego się w okularach. Stąd w postaci wiązek podczerwieni zostanie wysłany na siatkówkę. Na tym opierają się dwa pierwsze etapy. Trzeci zakłada skomplikowany zabieg wszczepienia pod siatkówkę chipu z fotodiodami wrażliwymi na wspomniane promieniowanie.

Wraz z postępującą miniaturyzacją elektroniki, zabieg tego typu będzie coraz łatwiejszy do przeprowadzenia. Jedyny kompromis będzie polegał na noszeniu niezbędnego sprzętu - okularów i kieszonkowej jednostki przetwarzającej obraz. Dla osób niewidomych na pewno nie stanowiłoby to żadnego wyzwania.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Medycyna | Implant
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy