Największe porażki technologiczne XXI wieku

O tych, którzy odnieśli sukces mówimy tyle, że więcej się już nie da. O tych, którzy ponieśli spektakularną porażkę staramy się nie mówić wcale, choć powinniśmy uczyć się na ich błędach.

Nie wszystkie wynalazki stają się hitami. Niektóre okazują się wręcz klęskami i szybko lądują na technologicznym śmietnisku. Oto nasze zestawienie kilku głośnych klęsk świata IT - zostały one wymienione w przypadkowej kolejności:

Microsoft Zune

W 2006 Microsoft postanowił zadać morderczy cios Apple, eliminując z rynku iPoda, czego miał dokonać przy pomocy odtwarzacza nazwanego Zune. Reklamowano go jako "wielką rzecz", niestety jedyne, co było wielkie w Zune, to właśnie kampania reklamowa. Produkt Microsoftu szybko dorobił się etykietki "brzydkiego kuzyna iPoda" i wziął zaledwie 1 proc. rynku odtwarzaczy MP3 w USA (przy 76 iPoda).

Reklama

Apple Power Mac G4 Cube

Ładna przezroczysta kostka dla ludzi lubiących ładne przezroczyste kostki, ale na pewno nie produkt przeznaczony dla kogoś, kto chciał mieć prawdziwy komputer. Bardziej nawet niż ceny wypuszczonej na rynek w 2000 roku maszyny (prawie dwa tysiące dolarów) przed kupnem Cube'a powstrzymywały użytkowników jego ograniczenia techniczne. Brakowało mu wejścia audio, słabo działało chłodzenie, a przez unikatowy design, komputera tego nie dawało się rozbudować.

Motorola ROKR E1

W 2005 roku Apple i Motorola połączyły siły. Ci drudzy mieli stworzyć telefon zdolny do odtwarzania muzyki ściąganej z iTunes. Oczekiwania wobec ROKR E1 było wielkie, ale w tym samym czasie, w którym Motorola zaprezentowała swój telefon, Apple pokazało światu iPoda Nano i uwaga całej planety skierowała się właśnie na to małe urządzonko. - Pieprzyć Nano - pieklił się rozżalony zdradą Apple prezes Motoroli Ed Zander. - Co to w ogóle robi? Kto słucha 1000 piosenek? W 2007 z kolei pojawił się iPhone. ROKR E1 nie miało najmniejszych szans.

Google Wave i Google Buzz

Cóż, Google też czasem nie wychodzi. A tak w sumie, żeby być szczerym, to można nawet stwierdzić, że częściej nie wychodzi niż wychodzi. A Wave i Buzz są na to przykładem. Ta druga usługa miała zrewolucjonizować rynek serwisów społecznościowych oraz świat mikroblogingu. Dzięki Buzz wszyscy userzy produktów Google mogli dzielić się w łatwy sposób z innymi swoimi aktywnościami na Picasie, YouTubie oraz innych serwisach. Niestety, okazało się, że Buzz narusza przy okazji w znacznym stopniu prywatność, a przy istnieniu Facebooka i Twittera nie wnosi już praktycznie niczego nowego.

Wave miało z kolei pozwalać na współtworzenie przez użytkowników w czasie rzeczywistym dokumentów multimedialnych. Wprowadzane z wielkim hukiem, okazało się być zwykłym połączeniem poczty elektronicznej i komunikatorów internetowych.

Nokia N-Gage

Sam pomysł był przełomowy, fenomenalny i - co widać dzisiaj - miał przynosić po latach miliony, setki milionów, a nawet miliardy dolarów. W 2003 Nokia postanowiła zrobić z telefonu konsolę do gier i tak powstał model N-Gage. Niestety, tak to już czasem bywa, że prekursorom akurat się nie udaje. Sam telefon wyglądał dziwnie, jak taco, miał kiepski ekran, kosztował aż 300 dolarów i do tego przeznaczone było na niego zdecydowanie mniej gier niż na przenośne konsole Nintendo. Już w ciągu pierwszego tygodnia od premiery, N-Gage sprzedawało się znacznie gorzej niż Game Boy Advance - stosunek ten wynosił 100:1 na korzyść GBA.

Segway

Nie była to może jakaś gigantyczna klapa, patrząc na to z lekkiego dystansu i w oderwaniu od szumu medialnego, który towarzyszył pojawieniu się tych dziwnych wehikułów. Ale jednak wcześniejsze oczekiwania były tak gigantyczne, że nie sposób uwolnić się od myśli na temat tego, jak bardzo Segway je zawiódł. Spodziewano się tego, że Segwaye zmienią na zawsze sposób naszego poruszania się po miastach, ba - że miasta te będziemy przebudowywać specjalnie pod nie. Dziś można już stwierdzić z całą pewnością: nie udało się. Choć czasem maszyny też można spotkać - na przykład w Pradze, gdzie można je wynająć do zwiedzania. Używają ich też ochroniarze na niektórych polskich osiedlach strzeżonych.

Gizmondo

Nie mylić przypadkiem z Gizmodo. Gizmondo było przenośną konsolą do gry wyprodukowaną w roku 2005 przez firmę Tiger Telematics. Jej premierze towarzyszył wielki PR-owy szum, była dostępna w dwóch wersjach - z wyświetlającymi się reklamami (299 dolarów) i wolnej od reklam (400 dolarów). Miała wbudowany GPS i oprócz grania zezwalała także na odtwarzanie muzyki, filmów i chatowanie. Wynik? Sprzedało się całe 25 000 egzemplarzy. Dodatkowo później okazało się, że jeden z dyrektorów firmy, Stefan Eriksson, to tak naprawdę znany mafiozo, szef szwedzkiego gangu z Uppsali, który wyprowadzał z TT pieniądze. Ostatecznie firma zbankrutowała, mając 300 milionów dolarów długów.

Microsoft Vista

Następca XP nie miał ani dobrej prasy, ani chociażby przyzwoitej opinii u odbiorców. Co było o tyle rozczarowujące, że Vistę wykuwano w kazamatach w Redmond przez długie pięć lat. Rozczarowani klienci masowo pisali do Microsoftu apele o porzucenie nowego systemu operacyjnego i przywrócenie poprzedniego oraz podpisywali specjalne petycje w sprawie odesłania OS-a z nazwą zaczynającą się na "V" z powrotem do piekła. Vista miała problemy związane z bezpieczeństwem, kompatybilnością sprzętową, wydajnością... W zasadzie łatwiej byłoby napisać, z czym nie miała.

Źródło informacji

gizmodo.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy