Mówiący komputer, który znieczula zęby

Strzykawki podające znieczulenie znikną z gabinetów stomatologicznych? W Warszawie zaprezentowano specjalny komputer, które ma szansę wyprzeć je na dobre. Stworzyli go naukowcy ze Stanów Zjednoczonych, a pomogły im w tym m.in. patenty amerykańskiej armii. Główna zaleta wynalazku jest taka, że od teraz to mikroprocesor, a nie ręka lekarza będzie kontrolowała podanie płynu znieczulającego. Co to oznacza dla pacjenta? Przede wszystkim mniej bólu u dentysty - przekonują stomatolodzy.

Strzykawka jaką wszyscy znamy ma już ponad 160 lat i najwyższa pora, żeby trafiła do muzeum. Teraz jest na to szansa. W Warszawie pokazano Wand STA -  komputer służący do podawania znieczuleń przed zabiegami stomatologicznymi. W urządzeniu tym to mikroprocesor, a nie ręka lekarza kontroluje cały proces podawania płynu znieczulającego, dzięki czemu zabieg jest łagodny i bezbolesny. To przełom zwłaszcza w leczeniu osób, które panicznie boją się dentysty.   
 
- To urządzenie samodzielnie steruje tempem podawania znieczulenia, odmierzając kolejne dawki płynu znieczulającego, dzięki czemu wnika on powoli w tkankę z tzw. prędkością fizjologiczną. W ten sposób minimalizujemy ryzyko pojawienia się nagłego, rozpierającego bólu, jaki często towarzyszy tradycyjnym zastrzykom - mówi dr n. med Michał Ganowicz z gabinetu Niewada Clinic w Warszawie, w którym pokazano dziś urządzenie.  
 
Ból podczas wprowadzenia płynu znieczulającego to problem, z którym od lat walczą dentyści na całym świecie. Powód? To właśnie nagłe wtłoczenie anestetyku pod sporym ciśnieniem jest źródłem największego bólu, a nie ukłucie igłą, jak się powszechnie uważa.  Ale zupełnie inne od dotychczas stosowanych, łagodniejsze podanie znieczulenia to nie jedyna zaleta nowego urządzenia.   
 
Znieczulą 1 ząb

Reklama

Nowe rozwiązanie umożliwia także znieczulenie pojedynczego, wybranego zęba bez względu na jego położenie lub tylko fragmentu szczęki, który będzie leczony.  Z kolei zastosowanie odpowiednich technik znieczulania, wykonalnych często tylko przy pomocy Wand,  pozwala na takie podanie płynu, że zmniejsza się ryzyko skutków ubocznych w postaci odrętwienia policzków, ust i warg.  Oznacza to, że w trakcie zabiegu, jak i po można normalnie mówić.
 
Wygląda jak… toster

Wand STA w niczym nie przypomina strzykawki. Ma to znaczenie zwłaszcza dla osób, które wpadają w panikę już na sam jej widok. Co zamiast tego zobaczy teraz pacjent? Komputer Wand STA ma zaledwie 25 cm i bardziej przypomina… mówiący toster, który podczas znieczulenia informuje lekarza tym, ile płynu już podano. Urządzenie zakończone jest wężykiem z wyglądającą jak długopis końcówką, tzw. magiczną różdżką (wand - ang. różdżka). To właśnie w niej znajduje się  niezwykle cienka igła, której czubek otulony jest sączącym się cały czas płynem znieczulającym. Dzięki temu pierwszy kontakt tkanek dziąsła z igłą jest łagodny i bezbolesny, podobnie jak wędrówka igły w głąb dziąsła.  
 
Jak do nowego rozwiązania podchodzą naukowcy? Z badań opublikowanych na łamach British Dental Journal wynika, że  47 proc. znieczulanych Wand zupełnie nie odczuwa kontaktu igły z dziąsłem, a 52,5 proc. określa kontakt jako „delikatny”. Dla porównania w przypadku znieczulenia tradycyjną strzykawką zerowy ból odczuwa zaledwie 12,5 proc. pacjentów, a aż 72,5 proc. określa go jako odczuwalny.  
 
Warszawa dobrze znieczulana

Urządzenie przez ostatnie 5 lat systematycznie było testowane i wprowadzane do gabinetów w całej Polsce. W samej Warszawie pracuje na nim już 66 gabinetów, w całym woj. mazowieckim - 112. Pod względem dostępu do nowej metody Warszawa przoduje dziś w Polsce, wyprzedzając m.in. Kraków i Poznań. W całej Polsce znieczula już 1300 komputerów Wand, pracujących w 800 gabinetach.  
 

INTERIA.PL/informacje prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy