Kanada nie chce być gorsza od NASA

Kanada spogląda w niebo bez kompleksów. Pomimo tego, że nie swoich rakiet i nie planuje misji na Marsa, jej wkładu w eksplorację przestrzeni kosmicznej nie można bagatelizować. W trakcie realizacji jest nawet kilka ciekawych projektów.

Z racji ograniczonego budżetu Kanadyjska Agencja Kosmiczna skupia się przede wszystkim na współtworzeniu większych projektów międzynarodowych. W tamtejszym budżecie nie ma obecnie funduszy na budowę własnych rakiet i realizację samodzielnych misji. Istnieje jednak obszar, w którym drugi co do wielkości kraj na świecie może zacząć odnosić sukcesy. Jest nim kosmiczna turystyka, czyli idealne pole do popisu dla prywatnych firm. Doskonałym przykładem takiej działalności są koncerny SpaceX, Virgin Galactic i Bigelow Airspace.

Rozwój technologii kosmicznych powoli staje się domeną sektora prywatnego, a nie rządowego. W 1996 roku wkład tamtejszego rządu w CSA wyniósł 32 proc. W 2010 roku było to już tylko 18 proc. W ciągu najbliższych kilku lat nic nie wskazuje na to, aby tendencja spadkowa miała się odwrócić.

Kosmiczne misje kojarzone są przede wszystkim z NASA, Rosją i Europejską Agencją Kosmiczną. Niewiele osób wie, że Kanadyjczycy mogą pochwalić się kilkoma ważnymi dokonaniami. Sąsiedzi Stanów Zjednoczonych mieli pierwszego domowego satelitę komunikacyjnego. Anik A1, bo taką nosił nazwę, powędrował na orbitę już w 1972 roku. Kanada może pochwalić się również kilkoma astronautami, którzy latali w przestrzeń na pokładach wahadłowców i rosyjskich rakiet.

Reklama

Ogromnie ważną rolę odgrywa również Canadarm, czyli system zdalnie sterowanego manipulatora promu kosmicznego (SRMS), opracowany przez firmę SPAR Aerospace. To robotyczne ramię było wykorzystywane na pokładach amerykańskich wahadłowców w celu wyjmowania z ładowni satelitów i modułów stacji. Przy pomocy SRMS w przestrzeni umieszczono słynny teleskop Hubble'a.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NASA | Kanada
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy