Baumgartner skoczył z 29 km. Kolejna próba w sierpniu - 38 km

W minioną środę Felix Baumgartner - ekstremalny skoczek spadochronowy - wykonał kolejny stratosferyczny skok. Wysokość 29 km była tylko przedsmakiem tego, czego Austriak zamierza dokonać w przyszłym miesiącu.

Na wysokość trzykrotnie przewyższającą tą, na jakiej poruszają się rejsowe samoloty pasażerskie, Baumgartnera wyniosła specjalna kapsuła, wyposażona w balon napompowany helem. Skok z 29 trwał około 3 min i 48 sek. W trakcie spadania śmiałek osiągną prędkość 862 km/h. Wcześniejsza próba możliwości Austriaka miał miejsce w marcu. Wtedy mówiliśmy o pułapie 20,9 km. Różnica pomiędzy obydwoma wyczynami była według skoczka wyraźnie zauważalna. - To było zupełnie inaczej na 21 km. Nie ma kontroli po wyjściu z kapsuły. Nie ma sposobu aby stać stabilnie - komentuje Baumgartner.

Prawdziwe wyzwanie czeka go jednak w przyszłym miesiącu. Będzie ono tym samym próbą ustanowienia rekordów świata w skoku za spadochronem i prędkości osiągniętej przez człowieka bez pomocy maszyny. Kapsuła wzniesie się wtedy na wysokość 38 km. W trakcie spadania Baumgartner powinien przekroczyć barierę dźwięku, przyśpieszając do 1110 km/h.

Co ciekawe, podobne wyzwania podejmowano już w 1960 roku. Rekordowego wyczynu dokonał wówczas Joe Kittinger - skoczył z wysokości 31,3 km, a trakcie lotu otarł się o barierę dźwięku, przyśpieszając do 988 km/h.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy