DSC-T100 - kompakt do zadań specjalnych

Na rynku kompaktów robi się coraz bardziej tłoczno. Czy aparat DSC-T100 firmy Sony oferuje coś więcej niż konkurencja?

Obecnie kompakty napędzają rozwój branży fotograficznej. Przeciętny konsument myślący o zakupie aparatu skieruje się w stronę półki z kompaktami. W tym segmencie jedną z najbardziej cenionych marek są aparaty Cyber-shot. Na rynku znajdziemy 13 serii Cyber-shot - nam było dane sprawdzić Digital Still Camera-T100 z rodziny T.

Kompakt ze stylem

Po wyjęciu z pudełka T100 od razu widzimy, że Sony zdecydowało się na stylistykę wykonania znaną chociażby z T70 . Opisywany "kieszonkowiec" ma aluminiową obudowę z ruchomą klapką. Jej zadaniem jest zasłanianie obiektywu i lampy błyskowej. Odsunięcie klapki automatycznie uruchomi aparat.

Reklama

W pudełku oprócz aparatu, znajdziemy akumulator i ładowarkę, wielofunkcyjny przewód USB (pełniący także funkcję wyjścia AV), pasek na przegub dłoni, oprogramowanie i instrukcję. Urządzenie ma 22,3 mm grubości i jest naprawdę lekkie. Na górnym panelu znajdziemy jedynie spust migawki. Poniżej producent umieścił przycisk Power oraz przeglądanie już wykonanych zdjęć. Tylnia część aparatu to mający 3 cale wyświetlacz LCD Clear Photo plus, natomiast po prawej stronie umieszczono przyciski funkcyjne - zoom, przycisk Menu oraz Home, a także znany praktycznie z każdego kompaktu panel z opcjami. Różnica w stosunku do innych kompatków polega na tym, że przyciski są stosunkowo małe, co może okazać się problemem dla niektórych użytkowników.

O ile do przycisków można mieć pewne obiekcje, tak wyświetlacz nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. W większości aparatów ekran odgrywa raczej symboliczną rolę - w przypadku T100 wszystko wygląda inaczej. Zamontowany przez Sony wyświetlacz ma bardzo dobry kąt widzenia oraz kolorystykę. Co najważniejsze - padające promienie Słońca nie zniekształcają obrazu. Ponieważ wiele zdjęć tego typu aparatami robiona jest na zewnątrz - bardzo szybko docenimy dobry wyświetlacz.

Generalnie, wygląd - mający bardzo duże znaczenie w kompakcie - jest mocną stroną T100. Bez wątpienia jest to aparat, który spokojnie można wyjąć "w towarzystwie" i zacząć fotografować. No właśnie, skoro już przy zdjęciach.

Wsparcie dla użytkownika

Trochę ponad sekundę - tyle potrzebuje T100 na przejście w stan gotowości. W testowanej cyfrówce Sony zastosowało optykę Vario-Tessar autorstwa Carl Zeiss o zakresie ogniskowych 35-175 mm. Aparat ma 8,1 mln megapikseli, 10-krotny zoom cyfrowy i 5-krotny zoom optyczny, a także smart zoom.

Bardzo pozytywną niespodzianką okazuje się być wysokie ISO, które w T100 wynosi aż 3200 (najniższe ISO to 80). Jak łatwo się domyślić, zdjęcia z tak dużym ISO jak 3200 tracą na jakości, ale nadal możemy je spokojnie wykorzystać. Sony po raz kolejny wspomogło także przeciętnego użytkownika serią szalenie przydatnych technologii i ułatwień. Mowa tutaj o optycznym stabilizatorze obrazu Super SteadyShot oraz technologii Face Detection ułatwiającej robienie fotografii ludziom dzięki łapaniu w kadrze do ośmiu twarzy.

Do tego dochodzi jeszcze wykorzystany w pierwszej lustrzance Sony A100 procesor Bionz, którego zadaniem jest przetwarzanie dopiero co wykonanych zdjęć. Bardzo przydatną opcją może okazać się także optymalizacja zakresu dynamicznego DRO (Dynamic Range Optimiser), która automatycznie koryguje ekspozycję i kontrast.

Wprowadzany obecnie na rynek aparat nie może także obyć się bez opcji kręcenia materiałów wideo. T100 korzysta z trzech etapów kompresji: MPEG Presentation dający rozdzielczość 320 na 240 i 8,3 klatki na sekundę, MPEG VX Standard oferujący 640 na 480 i 16,6 klatki na sekundę oraz MPEG VX Fine gwarantujący rozdzielczość 640 na 480 i 30 klatki na sekundę. Ta ostatnia opcja jest oczywiście najlepsza, ale zabiera najwięcej pamięci (jedna sekunda to około 1,3 MB). Wideo - jak na standardy aparatów - prezentuje się dobrze, chociaż tradycyjnie trzeba uważać na gwałtowne ruchy podczas kręcenia.

W warunkach bojowych

Przedstawiłem powyżej sporo teorii - pora na odrobinę praktyki. DSC-T100 został sprawdzony w iście bojowych warunkach. Otóż aparat zabrałem ze sobą na największe w Europie targi gier Games Convention. Trudno wyobrazić sobie lepszy test. T100 nie tylko wytrzymał kilkanaście godzin w podróży, ale i około 10 godzin ciągłego biegania po halach i robienia zdjęć (ciągłe włączanie i wyłączenie plus przeglądanie gotowych zdjęć). Tradycyjnie szybkość zużycia baterii zależy od sposobu użytkowania (np. ilości kręconego wideo), ale T100 dzielnie wytrzymał maraton robienia zdjęć hostessom. Galerię z wyprawy na Games Convention utrwaloną przy pomocy T100 znajdziecie TUTAJ. Dwie z fotografii trafiły także do tego testu.

Jak wszystkie nowe aparaty Sony, także ten można podłączyć do dowolnego odbiornika HD. Niestety, stosowny kabel musimy zdobyć samemu - w zestawie znajdziemy jedynie kabel chinch. Wystarczy podpiąć go do telewizora i od razu możemy zobaczyć na ekranie dokładnie to samo, co w aparacie. Sama obsługa T100, dzięki menu przypominającemu trochę Media CrossBar z PSP, jest bardzo prosta. Całość opiera się na przewijanych w obie strony poziomych i pionowych paskach zadań.

Podsumowanie

DSC-T100 szybko awansował do grona najlepszych kompaktów na rynku. Pewną przeszkodą dla niektórych mogą być małe przyciski na panelu funkcyjnym oraz fakt, że Sony tradycyjnie zdecydowało się na korzystanie ze swojego standardu zapisu danych, jakim jest Memory Stick (wewnętrzna pamięć wynosi 31 MB). Mimo tego T100 jawi się jako dobry wybór dla wszystkich szukających kieszonkowego aparatu na nadchodzące wielkimi krokami święta.

PLUSY

- dobra jakość zdjęć oraz wysokie ISO

- ciekawa stylistyka

- wyświetlacz LCD

MINUSY

- małe przyciski funkcyjne

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy