Jakim sprzętem walczyli żołnierze w trakcie Powstania Warszawskiego?

Według dostępnych informacji na 25 walczących w Powstaniu tylko jedna osoba była uzbrojona. Brakowało pistoletów i karabinów, a o ciężkim sprzęcie można było tylko pomarzyć. Pozbawionym uzbrojenia powstańcom oznajmiono, że mają walczyć siekierami i kilofami. Musieli sobie radzić w ciężkich warunkach, dlatego też stworzyli własny pojazd pancerny „Kubuś” oraz tysiące granatów zaczepnych, które powstawały w warunkach konspiracyjnych.

Powstańcy odznaczyli się niebywałą odwagą i bohaterstwem, próbując wyzwolić się spod nazistowskiej okupacji. Walczyli tym co mieli pod ręką - niestety brakowało "standardowego" sprzętu wojskowego.

Żołnierze musieli mierzyć się z silnym wrogiem wyposażonym w nowoczesny na tamte czasy sprzęt wojskowy. Nazistowskim Niemcom nie brakowało karabinów, amunicji, czy artylerii. Z kolei powstańcom brakowało wszystkiego. Eksperci wskazują, że Warszawiacy, walcząc z okupantem posługiwali się niemal wyłącznie... bronią ręczną.

Jaką bronią dysponowali walczący w Powstaniu?

Eksperci uważają, że 1 sierpnia 1944 roku powstańcy mieli do dyspozycji ponad 3800 pistoletów, ponad 2600 karabinów, 145 ręcznych karabinów maszynowych, prawie 660 pistoletów maszynowych, czy prawie 50 ciężkich karabinów maszynowych. Do zwalczania ciężkiego nazistowskiego sprzętu służyło zaledwie 29 karabinów przeciwpancernych i granatników PIAT, 2 działka przeciwpancerne, 16 moździerzy i granatników oraz ponad 410 granatów przeciwpancernych.

Reklama

Walczący posiadali również prawie 44 000 granatów ręcznych, około 12 000 butelek zapalających i około 1270 kg materiałów wybuchowych. W skład uzbrojenia wchodziły nawet miotacze ognia w liczbie 30. Z drugiej strony specjaliści wskazują, że tylko część broni i amunicji dostarczono na czas. Według dostępnych informacji amunicji starczyło na 2-3 walki. Żołnierze nieposiadający broni mieli otrzymać rozkaz mówiący o uzbrojeniu się w siekiery, łomy, czy w kilofy.

Warto również wspomnieć, że powstańcy otrzymywali broń i amunicję z alianckich zrzutów. Ponadto żołnierze aktywnie zdobywali sprzęt w trakcie walk. Taką zdobyczą były dwa niemieckie czołgi Panzerkampfwagen V Panther, dwa transportery opancerzone Sd.Kfz. 251, samochód pancerny FAI, a także samobieżny niszczyciel czołgów Jagdpancer 28(t)Hetzer.

Improwizowany sprzęt wojskowy powstańców

Powstańcy sami skonstruowali samochód pancerny, który nazwali pieszczotliwie "Kubuś". Specjaliści wskazują, że był to w zasadzie transporter opancerzony. Pojazd powstał na bazie samochodu ciężarowego Chevrolet model 157 o ładowności 3 ton. Sprzęt mieścił w sobie w sumie 12 osób (dwie osoby załogi i 10 żołnierzy) i uzbrojony był w ręczny karabin maszynowy DP kal. 7,62mm, granaty ręczne, a także w miotacz ognia wzór K.

23 sierpnia 1944 roku wraz z transporterem "Jaś" przeprowadził atak na okupowany przez nazistów Uniwersytet Warszawski, zaś 6 września 1944 roku doszło do unieruchomienia "Kubusia" i jego utraty. Obecnie pojazd można zobaczyć w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Z kolei jego replika znajduje się w Muzeum Powstania Warszawskiego.

Żołnierze musieli radzić sobie w niezwykle ciężkich warunkach, w których brakowało dosłownie wszystkiego, również materiałów. Dlatego też powstańcy tworzyli granatniki projektu inż. Łopuskiego, które były budowane z rur kanalizacyjnych. Opracowali także sposób tworzenia katapult z resorów samochodowych, które wykorzystywane były do wyrzucania granatów zaczepnych.

Tym rzucali powstańcy w okupantów. Czym była Filipinka, Sidolówka i Karbidówka?

Polskim siłom doskwierał drastyczny brak broni, dlatego też powstańcy atakowali niemieckie oddziały butelkami zapalającymi (coś na kształt tzw. koktajlu Mołotowa) własnej produkcji. Do dyspozycji mieli także granaty przeciwpancerne, czy granatniki przeciwpancerne, jednakże ich posiadana liczba była jedynie kroplą w morzu potrzeb.

Wśród granatów wykorzystywanych przez powstańców była tzw. Filipinka (granat ET-40). Broń została opracowana w czerwcu 1940 roku przez Edwarda Tymoszaka (ps. "Filip" lub "Chmielnicki"), który był podporucznikiem Armii Krajowej. Granat powstał w jego mieszkaniu w Rembertowie. Na przestrzeni lat łącznie powstało około 240 000 sztuk tego granatu.

Początkowo korpus Filipinki zbudowany był z ebonitowej puszki o średnicy 52 mm i wysokości 95 mm. W późniejszym czasie zaczęto używać tłoczonej puszki z blachy stalowej. Granat zawierał szedyt, czyli materiał wybuchowy bazujący na chloranie potasu - był on produkowany w warunkach konspiracyjnych. W środku można było także znaleźć sproszkowany trotyl lub tzw. brytyjski plastik (plastyczny materiał wybuchowy). Sam wybuch miał miejsce w momencie uderzenia o ziemię, uruchamiał się wówczas zapalnik uderzeniowo-bezwładnościowy.

Powstańcy podczas walk używali również Sidolówek, były to granaty R-42. Broń ta została skonstruowana przez pirotechnika Władysława Pankowskiego (ps. "Władysław") w 1942 roku. Granat swoją nietypową nazwę zawdzięcza swojemu kształtowi, który był podobny do puszki "Sidolu". "Sidol" przed wojną był środkiem do czyszczenia wyrobów mosiężnych, chromowanych, a także okuć.

W ciągu kilku lat stworzono w sumie ponad 350 000 sztuk tej broni. Puszka granatu miała średnicę 55 mm i wysokość 150-165 mm. W środku znajdował się szedyt oraz amonal (składał się z 8-30 proc. trotylu, 47-78 proc. azotanu amonu i 7-25 proc. proszku aluminiowego - substancja tworzy silnie egzotermiczną reakcję utleniania aluminium). Wybuch następował z opóźnieniem około 4,5 sekundy. Granat ważył około 0,3 kg.

Warszawiacy w walkach wykorzystywali także inny granat zaczepny, czyli Karbidówkę. Korpusem granatu była puszka od lampy karbidowej. Miała ona szerokość 70 mm i wysokość 126 mm. Puszki tego typu znajdowały się wówczas niemal w każdym polskim domu, zatem materiału do produkcji broni było pod dostatkiem.

Do środka wkładano około 0,2 kg szedytu, do całości montowano zapalnik GR-31 - wybuch następował po około trzech sekundach. Granat ważył niecały kilogram. Jak wskazują eksperci zaletą tej broni była łatwość w użytkowaniu, prostota oraz tania produkcja. Jednakże do głównych wad należy zaliczyć zawodność oraz nieporęczność. W ciągu wojny wyprodukowano ich około 100 000 sztuk.

Tragiczne konsekwencje Powstania Warszawskiego

W wyniku prowadzonych walk polskie siły straciły około 16 000 żołnierzy, z kolei 20 000 zostało rannych, a 15 000 zostało wziętych do niewoli. Ponadto w wyniku nazistowskich nalotów, ostrzału artyleryjskiego, czy masakr ludności cywilnej zginęło od 150 000 do 200 000 osób. Wielu cywilów umarło także z powodu ciężkich warunków życia, które panowały w zniszczonej i odciętej od świata stolicy.

Większość lewobrzeżnej Warszawy uległo zniszczeniu, zarówno na skutek walk, jak i przez późniejsze systematyczne wyburzanie budynków przez okupantów. Bezpowrotnie utracono wiele zabytkowych kamienic oraz innych obiektów o dużej wartości duchowej i kulturalnej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: uzbrojenie | Powstanie Warszawskie | sprzęt wojskowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy