Test Sony SmartBand SWR10 - lifelogging naszego życia

Testujemy kolejny inteligentny gadżet, który można nosić na ręce - tym razem padło na Sony SmartBand SWR10. Co on potrafi i co oznacza termin "lifelogging"?

Producenci elektroniki chcą nam sprzedać nowy gadżet - inteligentną galanterię, czyli kombinację urządzeń smartwatch i smartband (segment "Wearable technology"). Dużo zagranicznych terminów, ale po prostu chodzi o urządzenia, które zapisują i dostarczają dane, komunikując się z naszymi telefonami. Takim gadżetem jest także opaska SmartBand, dzięki której zaczynamy w czasie rzeczywistym rejestrować nasze życie. Czyli, po raz kolejny z angielskiego, zaczynamy uprawiać lifelogging.

Co to jest i co to robi?

Sony SmartBand to tak naprawdę niewielkie urządzenie (Wkład - tak nazywa je Sony), które umieszczamy w silikonowej opasce. Teoretycznie możemy je zatem nosić w kieszeni. Ale załóżmy, że występuje ono razem z opaską. Same opaski są dostępne w kilku kolorach. Smartband wygląda nieźle, to typowy uniseks, zatem mogą nosić go panie i panowie. Trochę, czasami, brakuje wyświetlacza z godziną. Noszenie opaski i zegarka jednocześnie nie jest dobrym rozwiązaniem.

Reklama

SmartBand pozwala rejestrować to, co robimy: miejsca, które odwiedzamy, muzykę, której słuchamy, gry, w które gramy i książki, które czytamy - a następnie przedstawia to wszystko w graficznej postaci.  Dzięki temu w teorii, możemy zobaczyć: ile się ruszaliśmy, dokąd chodziliśmy, jakie zdjęcia zrobiliśmy i w jaki sposób komunikowaliśmy się ze światem.

Przed skorzystaniem ze SmartBand, musimy najpierw pobrać aplikację Smart Connect oraz Lifelog z Google Play. Opaska współpracuje jedynie z urządzeniami, które mają system Android 4.4. To plus, bo na przykład urządzenia Gear działają tylko z samsungami.  SmartBand komunikuje się z telefonem  przez NFC lub Bluetooth. Aplikacja Lifelog przypomina trochę apkę Samsung S Health, gromadząc wszystkie informacje, zapisane przez opaskę.

Co jeszcze potrafi?

Opaska ma alarm wibracyjny, który poinformuje nas za każdym razem, kiedy opaska znajdzie się poza zasięgiem smartfonu (do 10 m). SmartBand potrafi także mierzyć nasz cykl snu, aby móc obudzić nas w najbardziej odpowiednim momencie. Ilekroć ktoś do nas zadzwoni, polubi nasz wpis albo wyśle nam wiadomość lub tweeta, wibrujący SmartBand od razu nas o tym zawiadomi. Samo urządzenie jest w pełni wodoodporne (zgodnie ze standardem IP582). Może także posłużyć jako "pilot" do odtwarzacza muzyki. Przydatne, jeśli na przykład biegamy.

Jak to się sprawuje?

Nie oceniając przydatności tego pomysłu - sama technologia działa poprawnie. Opaska i aplikacja Lifelog "śledzą" nas nieustannie, zapisując na osi czasu wszystkie "ważne wydarzenia" (w sensie - ciągłe przeglądanie Facebooka). Historia całego dnia, widziana "oczami" telefonu, może być przewijana (a raczej cofana). Dokładnie sprawdzimy, co robiliśmy w danym momencie. To całkiem zabawne, i trochę przerażające (nieustannie ten Facebook). Ale działa. Czy bardzo dokładnie? Nie, podobnie jak Gear Fit, opaska Sony rejestruje nasz "ruch" nawet jeśli jedziemy autobusem, który podskakuje na kolejnych dziurach. Jednak, na szczęście, margines zbyt dużego błędu nie zostaje przekroczony. Pewne dane po prostu trzeba traktować trochę symbolicznie.

W dowolnym momencie możemy także utworzyć Notatkę, dzięki niej będziemy wiedzieć, co dokładnie robiliśmy w danym momencie. Możemy także zaznaczyć lokalizację (via Google Maps). Bateria urządzenie wytrzyma między 4 a 5 dni - ładowanie trwa około 1 godzinę. Opaskę ładujemy przez micro-USB. Czy SmartBand zużywa baterię telefonu? Tak, ale zależy to od samego smartfonu i tego, jak z technologią NFC/Bluetooth radzi sobie nasz smartfon. My testowaliśmy opaskę z LG G2. Różnice w zużyciu baterii były dostrzegalne - telefon rozładowuje się (LG G2) średnio około 10 proc. szybciej. Raz jeszcze - to może zależeć od modelu.

Podsumowanie testu Sony SmartBand

Opaska Sony kosztuje około 299 zł. Czy spełnia swoje zadanie? Tak. Czy potrzebujemy takiego gadżetu? Nie wiem, to już zależy od użytkownika. Gear Fit, kosztujący obecnie 650 zł, oferuje więcej. Jednak jest to trochę inne urządzenie. Potencjalny kupiec musi zastanowić się, czy rzeczywiście skorzysta z tego pomysłu. I czy rzeczywiście chce zostać "logerem".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy