Toshiba Camileo H30 - lekka kamerka

Leciutka i poręczna - to najlepszy opis budżetowej kamery Camileo H30. Sprawdziliśmy jak najnowsza produkcja Toshiby sprawdza się na co dzień.

Pierwsze co zauważymy po wyjęciu kamery z pudełka to pokrowiec wykonany z materiału przypominającego zamsz. Pozwala on na bezpieczne przechowywanie oraz przenoszenie kamery. Gorzej jednak będzie z kartami SD, na które producent nie przewidział w dołączanym pokrowcu żadnej kieszonki. Wrzucenie ich luźno do środka wydaje się być raczej średnim pomysłem. Mimo to dołączana "skarpetka" sprawia dobre wrażenie i z pewnością zostanie doceniona w trakcie niedzielnych wycieczek.

Przed kręceniem

Sama kamera wykonana została z plastiku przeciętnej jakości. Urządzenie jest bardzo małe i lekkie, co może się nie spodobać osobom z nieco większymi dłońmi. Wpływa to również na ergonomię używania H30. Większość przycisków oraz joystick do ustawiania powiększenia umieszczone są optymalnie. Można z nich korzystać bez odwracania uwagi od nagrywanego materiału. Uwagę przykuwa mikrofon, który został umieszczony z tyłu ekranu. Od razu na myśl nasuwa się, iż takie jego umiejscowienie nie jest zbyt szczęśliwe. Wystarczy wygodnie umieścić rękę w przypiętym pasku oraz oprzeć drugą dłoń na panelu wyświetlacza, aby przekonać się, że nietrudno o sytuację, w której palec zasłania fragment mikrofonu. Jaki jest tego efekt? Nietrudno się domyślić. W trakcie kręcenia filmów często zdarzało się, że mikrofon wyłapywał przypadkowe przesunięcia palcem w jego okolicach. Dzięki temu materiały zostały wzbogacone o przypadkowe szelesty i puknięcia.

Reklama

Osobną sprawą jest natomiast umieszczenie po prawej stronie obudowy napisu HD. Na panelu ekranu znajduje się informacja, że kamera kręci filmy w trybie FullHD, zatem HD pod ręką może sugerować, że urządzenie wyposażono w twardy dysk. Tak jest w konkurencyjnych rozwiązaniach. Tu jesteśmy skazani na karty SD.

Mimo, iż powłoka wyświetlacza wykonana została z plastiku, który ma tendencję do nieprzyjemnego uginania się pod palcami, sam ekran sprawia dobre wrażenie. Broni się szczególnie wysoką czytelnością w świetle słonecznym, co jest zdecydowanie jego dużą zaletą. Wyświetlacz obsługiwany jest dotykiem, co stanowi obecnie standard w nieco droższym sprzęcie. W budżetówce można to uznać to jeszcze za zaletę. W Camileo H30 zastosowano joystick powiększenia działający w trybie horyzontalnym. Nie jestem fanem takiego rozwiązania. Zdecydowanie bardziej naturalna dla użytkownika (szczególnie mało doświadczonego) byłaby możliwość powiększania i zmniejszania wertykalnie.

Camileo H30 - test jesienny:

Najgorzej na całej obudowie wypada pokrętło służące do opcjonalnej nawigacji po menu. Gdyby producent nie zastosował w Camileo dotykowego ekranu, przez pokrętło kamera ta byłaby przeze mnie całkowicie spisana na straty. Jest ono mało ergonomiczne i słabą reakcję.

Ze względu na rozmiary urządzenia, w Camileo H30 nie zastosowano gorącej stopki. Producent zdecydował się natomiast na wbudowanie w kamerę małej lampki, umieszczonej bezpośrednio pod obiektywem. Trzeba przyznać, że jest to przyjemny dodatek.

Nagana należy się Toshibie za zastosowanie tradycyjnego dekielka do osłony obiektywu. Niewygodnie się go ściąga (tendencja do blokowania się) oraz niewygodnie zakłada (pasuje tylko w jedną stronę). W tych czasach producent mógł postarać się o zastosowanie w Camileo automatycznej osłony obiektywu.

Kamera jest także źle wyważona. Owszem, ogromną zaletą jest jej mała waga, jednak jeżeli uznamy, że potrzebujemy stworzyć nagranie ustawiając urządzenie na biurku - pojawią się problemy. Nie dotyczy to prostopadłego ustawienia otwartego wyświetlacza. Wtedy kamera stoi prosto - pozbawieni jednak jesteśmy wygodnego podglądu obrazu lub zmuszeni do kucania. Przekręcenie wyświetlacza do góry spowoduje, że powstanie nam prawdziwa impresja: nagranie pod kątem 30 stopni.

Kamera. Akcja!

Po otwarciu panelu wyświetlacza kamera automatycznie się włącza. Dzięki temu przycisk On/Off pozostaje praktycznie nieużywany. W tym przypadku jest to bardzo rozsądne rozwiązanie, bowiem H30 nie posiada wizjera - jesteśmy skazani na wbudowany ekran. Kamera uruchamia się powoli. Nie możemy raczej liczyć na wyciągnięcie jej z kieszeni i natychmiastowe rozpoczęcie nagrywania. Czas oczekiwania wynosi około 4 - 5 sekund.

Menu Camileo H30 można uznać za niedzisiejsze i archaiczne. Poruszanie się po nim raczej nie stanowi dla użytkownika wielkiej przyjemności. W trakcie testów sam traktowałem to jako ostateczność. Zważywszy, że z zamysłu H30 miało być prostą kamerą, oczekiwałbym, że nie będę zmuszony zaglądać do instrukcji obsługi, żeby dowiedzieć się za co odpowiada funkcja "Powoli". Trzeba przyznać, że producent miał jednak rację - powoli się przyzwyczaiłem.

Camileo H30 wyposażona jest w stabilizację obrazu. Kuriozalna jest jednak sytuacja, kiedy okazuje się, że nie można jej wykorzystywać w trakcie nagrywania w najwyższej jakości obrazu (1080p). Funkcja działa dopiero w trybie 720p. Można zatem uznać, że Full HD przewidziano dla snajperów lub osób noszących ze sobą statyw na każdy spacer. Pomińmy jednak stabilizację i przyjrzyjmy się obrazowi 1080p oferowanemu przez Camileo. Można dojść do wniosku, że barwy na filmach nakręconych H30 są nadnaturalne. Szczególnie słabo wypada czerwień, która na nagraniach zdecydowanie za bardzo wyróżnia się swoją intensywnością od innych barw. Oczywiście tego typu niedoskonałości można zniwelować w trakcie montażu, jednak czy użytkownik prostej kamery będzie chciał się bawić w zaawansowany montaż?

Testy jesienne, ciąg dalszy:

Materiały w rozdzielczości HD przyzwyczaiły nas, że obraz jest niesamowicie ostry i wyraźny. Jeżeli jednak spojrzymy na nagrania wykonane H30, nawet niewprawne oko zauważy, że krawędzie przedmiotów są bardzo zmiękczone. Jeżeli do tego dojdzie słońce i połączenie nieba z budynkami - efekt będzie jeszcze gorszy. Nie unikniemy również bardzo drażniących refleksów, które swoją specyfiką od razu zdradzają, że mamy do czynienia z tanim sprzętem.

Najbardziej negatywnym doświadczeniem była próba nakręcenia materiału w pokoju oświetlonym sztucznym światłem. Dla pewności test ten powtórzyłem dwukrotnie, bowiem sam nie mogłem uwierzyć w efekty. Zdecydowanie za słaba czułość kamery. Efekt można zobaczyć poniżej.

Camileo H30 w zamkniętym pomieszczeniu:

Na całe szczęście producent zastosował w Camileo jedynie 5-krotny zoom optyczny - tu nie widać wielkich strat jakościowych. Przy większych wartościach mogłoby być bardzo różnie.

Czy warto kręcić?

Camileo H30 to kamera, na którą zwrócą uwagę osoby o nieco mniej zamożnym portfelu. Widać ewidentnie w jakim kierunku poszedł producent. Urządzenie to będzie dobrym narzędziem do nagrywania materiałów na potrzeby internetu. Kamera sprawdzi się również do prywatnych nagrań tworzonych w słoneczny weekend w parku. Gorzej z wypadami do klubów z przyjaciółmi - tu Camileo z pewnością się nie sprawdzi. O H30 nie powinny myśleć osoby chcące tworzyć bardziej zaawansowane produkcje filmowe. Będą zdecydowanie rozczarowane. Po kontakcie z H30 zadaję sobie pytanie, czy istnieje jakieś wytłumaczenie dla jej kupna w czasach, gdy aparaty fotograficzne i inne urządzenia mobilne kręcą coraz lepsze filmy? Dochodzę do wniosku, że raczej bym się nie skusił. Nawet za 600 złotych.

PLUSY

- Bardzo mobilna,

- Zamszowe etui.

MINUSY

- Problemy z kręceniem wideo przy słabym świetle,

- Rozczarowująca jakość,

- Małe przyciski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Toshiba | kamery | kamera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama