Test Bluboo Picasso

Bluboo Picaasso /INTERIA.PL
Reklama

Bluboo to chińska marka, która w Polsce wydaje się być absolutną egzotyką. Ten producent ma jednak w ofercie kilka ciekawych modeli. Jednym z nich jest model Picasso, który w Polsce kupimy za około 380 zł. Co dostajemy za takie pieniądze?

Telefon, mimo iż wykonany w większości z plastiku, wygląda na droższy niż jest w rzeczywistości. Wszystko przez ramkę imitującą całkiem wiarygodnie szczotkowane aluminium oraz bardzo ciekawy wzorek na tylnej ścianie. Przód wygląda już mniej efektownie, choć wciąż nie można powiedzieć że źle. 

Jeśli chodzi o jakość wykonania obudowy, Bluboo Picasso również nie zawodzi. Konstrukcja nie jest perfekcyjnie sztywna, ale nie ugina się przesadnie, a jej części składowe nie skrzypią, ani nie przemieszczają się. Za wadę należy jednak uznać bardzo miękkie szkiełko ochraniające ekran, które sprawia, że nawet niewielki nacisk powoduje charakterystyczne "pływanie" obrazu. 

Reklama

Ekran i multimedia

Wyświetlacz urządzenia ma przekątną 5 cali i rozdzielczość 1280 x 720, został wykonany w technologii IPS. Prezentowany obraz jest przeciętnej jakości, jeśli chodzi o odwzorowanie barw. Kolorom ewidentnie brakuje nasycenia i głębi, przy odchyleniu obraz dodatkowo blaknie, mimo iż teoretycznie matryca powinna gwarantować szerokie kąty widzenia. W mocnym słońcu mogą także występować problemy z czytelnością, ponieważ jasność maksymalna jest dosyć niska. Zagęszczenie pikseli na poziomie 249 punktów/cal nie powinno być problematyczne - ostrość jest w pełni wystarczająca. 

Telefon jest wyposażony w pojedynczy głośnik, który znajduje się na dolnej krawędzi obudowy. Dźwięk, który emituje jest niestety kiepskiej jakości, zarówno pod względem czystości, jak i ogólnej głośności. 

Aparat i bateria

Zdjęcia możemy wykonywać 8-megapikselowym aparatem z podwójną diodą doświetlającą. Nawet w sprzyjającym świetle fotografie nie prezentują się zbyt dobrze. Obraz jest ewidentnie zaciemniony, a ostrość jest akceptowalna tylko przy przeglądaniu na ekranie smartfonu. Po zbliżeniu lub przeniesieniu na większy wyświetlacz widać, że kontury obiektów są rozmazane. Jakość materiału wideo również jest poniżej oczekiwań, zarówno pod względem płynności, jak i szczegółowości.

Nie chcesz, aby zaskoczył cię dzisiaj deszcz? Pobierz darmową aplikację Weź parasol

Co ciekawe, przedni aparat także ma 8 megapikseli i jest wyposażony w diodę LED. Niestety, jego jakość jest już na tyle słaba, że fotografie nim wykonane nie nadadzą się nawet na portale społecznościowe. 

Za zasilanie odpowiada litowo-jonowy akumulator o pojemności 2500 mAh. Teoretycznie, taka wartość powinna wystarczyć na potrzeby telefonu, ale praktyka pokazuje, że mogłoby być znacznie lepiej. Użytkując Bluboo Picasso w umiarkowanie obciążający sposób, ponowne ładowanie będzie wymagane kilka godzin po odłączeniu od ładowarki, w najlepszym wypadku od rana do wieczora. 

Podzespoły i system

Jak na budżetowy telefon przystało, słuchawka pracuje pod kontrolą podstawowego układu MediaTek MT6580A, który bazuje na czterech rdzeniach ARM Cortex A7. Renderowanie grafiki zostało powierzone GPU ARM Mali 400MP1, a pamięć RAM ma pojemność 2 GB. Taki zestaw powinien pozwalać na w miarę bezproblemowe użytkowanie systemu i w praktyce tak jest, jednak do momentu przejścia na zewnętrzne aplikacje. 

Systemowe programy, takie jak dialer, przeglądarka, czy galeria działają z przyzwoitą płynnością. Problemy zaczynają się jednak pojawiać kiedy zdecydujemy się na użytkowanie Facebooka, Tidala, czy granie w gry. Wówczas, pojawiają się dosyć częste przycięcia i spowolnienia. Smartfon niezbyt dobrze radzi sobie również z obsługą wielozadaniowości. 

Na pokładzie znajduje się nieco leciwy Android 5.1 z rozbudowaną nakładką graficzną producenta. System wygląda schludnie, przejrzyście i nie jest przeładowany dodatkowymi funkcjami, za co należy się plus.

Podsumowanie

Antoni Zaborski



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tani smartfon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy