Genius SW-HF2.1 1250 - luksusowy maluszek

Pierwsze spotkanie

Gdy oglądamy opakowanie w oczy rzuca się to, co odróżnia Geniusy od większości zestawów 2.1. Na przedniej stronie pudła znajduje się zdjęcie przedstawiające głośnik zamknięty w drewnianej obudowie. Po otwarciu pudła okazuje się, że każdy głośnik został starannie zapakowany w osobne styropianowe wytłoczki. Karton jest wypełniony w taki sposób, by nic nie przemieszczało się podczas transportu ani nie uległo awarii podczas ewentualnego wypadku. Po rozpakowaniu naszym oczom ukazują się dwa głośniki satelitarne o wymiarach 95 x 152 x 110 mm oraz subwoofer o wymiarach 155 x 262 x 240 mm. Oprócz tego znajdujemy również kabel chinch zakończony wtyczką typu mini jack służący do połączenia głośników z komputerem.

Reklama

Głośniki satelitarne są bardzo małe. Z łatwością zmieszczą się na każdej płaskiej powierzchni nie obciążając jej w żaden sposób. Obudowa została wykonana z płyty MDF pokrytej drewnopodobną okleiną. Nie jest to żadna wada produktu. Prawie każdy specjalistyczny sprzęt hi-fi jest wykonany w takiej właśnie technologii, a jakość czy budowa płyt nie ma większego znaczenia jeżeli materiałem jest drewno. Wnętrze satelity kryje pełnozakresowy głośnik o wielkości trzech cali. Posiada on magnetyczny przetwornik ekranowany zabezpieczający przed zbieraniem zakłóceń elektromagnetycznych z otoczenia. Moc jednego głośnika to 12.5 W, co daje nam prawo przypuszczać, że głośniki będą odpowiednio "śpiewać". Z przodu głośnik został zabezpieczony siatką wykonaną ze sztucznego tworzywa, jej faktura jest bardzo przyjemna, a samo tworzywo sprawia wrażenie wytrzymałego na ewentualne uderzenia w przednią ścianę głośnika. Na górnej części membrany znajduje się też metaliczne logo producenta. Z tylu znajdziemy jedynie wystający kabelek służący do połączenia głośnika z subwooferem oraz niewielki otwór bass reflex.

Od razu rzuca się w oczy fakt, iż producent nie przewidział możliwości wieszania satelity na ścianie. Ciężko jednak uznać to za wadę, prawdziwy audiofil wie, że głośnik powinien znajdować się na postumencie, bądź innej powierzchni płaskiej, w pozycji stojącej. Wieszanie głośników na ścianie często bowiem powoduje rezonans, który z kolei wprawiając głośnik w wibracje powoduje brzęczenie obijających się o ścianę satelitów. W ekstremalnych sytuacjach może to spowodować odczepienie się głośników od haczyka i uszkodzenie ich podczas upadku.

Pod spodem głośników znajdują się tylko cztery niewielkich rozmiarów podkładki antypoślizgowe. Ich wielkość jest odpowiednia. Są na tyle duże by wytworzyć powierzchnię, która całkowicie zapobiega przesuwaniu się głośników podczas pracy. Na szczęście nie podnoszą one satelity, co sprawiałoby wrażenie, że lewituje. To właśnie takie detale potwierdzają, że za wykonaniem zestawu stał ktoś z głową na karku.

Subwoofer także robi bardzo pozytywne wrażenie. Jego obudowa jest wykonana z tej samej płyty MDF i oklejona po bokach tą samą okleiną, co głośniki satelitarne. Przednia płyta natomiast została pomalowana na czarno.

W ten sposób kompozycja wszystkich trzech głośników jest bardzo estetyczna. W górnej części płyty frontowej znajduje się panel sterowania wzmacniaczem, którego podstawą jest czarna płyta z pleksi. Na panelu znajdujemy przycisk uruchamiania (Power), dwa pokrętła do regulacji barwy dźwięku (Bass/Treble), gałkę regulacji poziomu głośności (Volume) oraz niebieską diodę informującą nas o stanie pracy urządzenia.

Potencjometry wykonano bardzo solidnie z niklowanego metalu. Ich praca jest bardzo płynna i, co ważne, ruch pokręteł jest hamowany za pomocą gumowych pierścieni. Zapobiega to nadmiernemu przekręcaniu potencjometrów i sprawia, że regulacja odbywa się w sposób bardzo precyzyjny. Po uruchomieniu panel robi bardzo dobre wrażenie. Oprócz diody (Power) niebieskim światłem podświetla się również duże pokrętło regulacji głośności. Światło wydobywające się z wnętrza jest odbijane od niklowanych potencjometrów, tworząc ładne refleksy na powierzchni pleksi.

Nieco niżej znajduje się otwór służący do odprowadzania skumulowanego wewnątrz skrzyni niskotonowego dźwięku. Otwór ten stanowi profilowana tuba o lejkowatym kształcie wykonana z tworzywa sztucznego. Odpowiednią kumulację dźwięku zapewnia czterocalowy głośnik niskotonowy, na który trafia przefiltrowany z wysokich i średnich tonów sygnał.

Całość wygląda naprawdę imponująco. Przyglądając się głośnikom po ich uruchomieniu mamy wrażenie, że zestaw zimno spogląda na nas czekając tylko na moment, w którym pozwolimy mu na nas "poryczeć".

Testy wydajnościowe

Aby "wyciągnąć" z głośników co tylko się da, postanowiliśmy przeprowadzić szereg prób z ich udziałem. Podepniemy głośniki do komputera i sprawdzimy ich pracę w środowisku, do jakiego zostały pierwotnie zaprojektowane. Posłuchamy cyfrowej muzyki z formatów MP3 i WAV, obejrzymy kilka filmów wzbogaconych o bogatą ścieżkę dźwiękową o dobrej jakości próbkowania, a także sprawdzimy ich możliwości w ferworze wojennej zawieruchy podczas grania w gry 3D. Następnie podłączymy głośniki do gramofonu, by sprawdzić zakres możliwości odtwarzanego dźwięku z analogowej płyty winylowej zawierającej próbki w różnych zakresach częstotliwości. Na koniec poddamy głośniki najcięższej próbie, na jaką wystawiony jest sprzęt Hi-Fi i poddamy je ocenie płci pięknej.

Głośniki zostały podpięte do karty muzycznej Sound Blaster Audigy 2. Karta została przełączona w tryb pracy 2.1. Na początek test ciszy. Po włączeniu głośników nie uruchamiając żadnego źródła dźwięku należy pogłaśniać głośniki odsłuchując w tym czasie szum, jaki wydobywa się z ich wnętrza. Test najlepiej wykonać nocą, kiedy poziom hałasów i szumów z otoczenia jest minimalny i z łatwością można wyłapać zmiany w natężeniu dźwięku. W tym przypadku na początku należy wsłuchać się w odgłos transformatora zasilającego subwoofer, a dopiero później przeprowadzić test ciszy.

W przypadku transformatora poziom hałasu jest dosłownie minimalny. Buczenie jest praktycznie niesłyszalne, co pozwala nam na spokojny sen w przypadku nie wyłączenia zestawu głośników.

Test ciszy przeprowadzony został w tak zwanej "porze dla złodzieja" (zbyt wcześnie by iść-zbyt późno by wracać) pomiędzy 3:45 a 4:45 nad ranem. Potencjometr został przekręcony od pozycji minimalnej aż do pozycji krańcowego pogłośnienia. W pozycji 2/3 skali szum stał się bardzo wyraźny, a w pozycji krańcowej był na tyle głośny, by usłyszał go praktycznie każdy w pomieszczeniu. Nie był on jednak na tyle głośny, by wprowadzić zagłuszenia w rozmowie odbywającej się szeptem, co świadczy o tym, że skala szumu była bardzo niska. To wielka zaleta praktycznie wszystkich małych zestawów głośnikowych przeznaczonych do pracy z komputerem.

Kolejny próba polega na odsłuchu muzyki z cyfrowych formatów MP3 i WAV. Sprawdzona zostanie dynamika, poziom słyszalności poszczególnych tonów (wysokie/średnie/niskie) oraz rozchodzenie się dźwięku w pomieszczeniu. Dla pewności sprawdzamy, czy pomieszczenie jest odpowiednio przygotowane. W tym celu należy zadbać o to, by pomiędzy głośnikami a naszym uchem nie znajdowały się żadne przedmioty, które mogłyby zahamować bądź zniekształcić dźwięk. Należy też upewnić się, czy w pomieszczeniu nie znajdują się duże powierzchnie o ukośnym kształcie, które znajdowałyby się naprzeciwko siebie. Takie płaszczyzny mogą powodować pułapkę, w której dźwięk zostanie zamieniony na ciepło. Po przygotowaniu pomieszczenia odpalamy Winampa i kolejno odsłuchujemy utwory różnych gatunków muzyki.

Test mocy i gubienia dźwięku można przeprowadzić na dowolnej ścieżce dźwiękowej, jednak preferowane są tutaj gatunki, w których tony niskie średnie i wysokie są podobnie nagłośnione. Taką akustyką charakteryzuje się muzyka klasyczna i instrumentalna (np. nowoczesny jazz). Głośniki zaskakują już na samym początku. Poszczególne instrumenty są bardzo dobrze słyszalne. Całość ślicznie się komponuje w jedno pasmo czystego dźwięku. Po przekręceniu potencjometru Volume do pozycji 2/3 dźwięk zaczyna się delikatnie zniekształcać. Dalej, aż do pełnego odkręcenia, dźwięki zaczynają się na siebie nakładać, jednak nie tracą przy tym swojej dynamiki. Mało tego, subwoofer daje sobie świetnie radę z niskimi tonami, a satelity bardzo głośno podbijają tony wysokie. Znika natomiast cały środek. Test wypada zatem bardzo pomyślnie. Większość słuchaczy opcjonalnie ustawia swoje układy stereo tak, aby wyeksponować wysokie i niskie tony obniżając przy tym tony średnie, które za sprawą licznego występowania w przyrodzie są bardzo nudne dla ludzkiego ucha. Głośniki bardzo dobrze radzą sobie w krańcowym ustawieniu głośności. Nie buczą, nie charczą, a jedynym mankamentem jest gubienie tonów średnich pod falą innych dźwięków. Test jednoznacznie określił też głośność zestawu. Bez specjalistycznego sprzętu pomiarowego nie jesteśmy w stanie precyzyjnie potwierdzić parametrów obiecywanych przez producenta, lecz jedno jest pewne - zestaw jest bardzo głośny i nie traci przy tym na jakości dźwięku.

Kolejną zaletą głośników jest dynamika ich pracy. Podczas przesłuchiwania utworów z gatunku muzyki elektronicznej, czy podkładów hip-hopowych charakteryzujących się dużym kontrastem barwy, głośniki spisywały się wyjątkowo dobrze. Z łatwością przeskakiwały miedzy bardzo niskim dudnieniem, a wysokimi cykaczami, pozostawiając pomiędzy dźwiękami słyszalną przerwę. Nie zdarzyło się, żeby dźwięki zlewały się ze sobą powodując falę jazgotu. Wręcz przeciwnie - dynamika była bardzo dobra, a zestaw dosłownie pompował w pomieszczenie kolejne nasycone smaczkami nuty tanecznych kawałków. Wydaje się wiec, że głośniki są stworzone do odsłuchu takiej właśnie muzyki.

Podczas odsłuchiwania zauważono też jeszcze jedną bardzo ciekawą cechę głośników. Pomimo ich standardowego rozstawienia stereofonicznego głośniki emitowały całą przestrzeń muzyczną, a nie, jak w przypadku niektórych tanich zestawów 2.1, osobne pasma stereo. Tutaj dźwięk zachowuje wszystkie stereofoniczne ustawienia instrumentów i akustyki nagranej ścieżki, tworząc jednocześnie efekt imitacji otoczenia. Innymi słowy ujmując, głośniki obrazują nam położenie dźwięku w przestrzeni (z łatwością możemy określić, po której stronie gra gitara, a po której perkusja), lecz po zamknięciu oczu nie jesteśmy w stanie jednoznacznie wskazać położenia głośników wewnątrz pomieszczenia. Efekt przestrzeni jest bardzo przyjemny i wskazuje na wysoką jakość wykonania głośników. Ciężko stwierdzić jakim sposobem uzyskano taki efekt z tak niewielkich głośników satelitarnych, jednak w praktyce odsłuch przypomina obcowanie z rasowymi kolumnami głośnikowymi z najwyższej półki.

Podczas oglądania filmów głośniki zachowywały się bardzo dobrze. Otoczenie dźwiękowe powodowało złudzenie przebywania wewnątrz monitora. Pomimo, iż głośniki to tylko 2.1, z całą pewnością nadają się również do oglądania filmów, gdyż wrażenia z seansu są bardzo pozytywne. Podobnie sprawa wygląda z testowaniem głośników podczas grania w gry komputerowe. Głośniki bardzo realistycznie symulują otaczającą nas przestrzeń dźwiękową, pozwalając nam na precyzyjne określenie miejsca zachodzących w grze wydarzeń.

Ostateczna rozgrywka

Nadchodzi jednak czas, by sprawdzić faktyczne możliwości zestawu Geniusa. Jak wiadomo, najlepszym nośnikiem dźwięku jest urządzenie analogowe, a płyta winylowa jest najlepszym nośnikiem tonów niskich. Aby dokonać pomiarów wydajności pod względem odtwarzanych częstotliwości podpinamy głośniki wprost do gramofonu. W tym przypadku jest to dobrej jakości gramofon Vestax PDX-2300 z przeznaczeniem dla DJi skreczujących. Aby jednak zapewnić wysoką jakość dźwięku o odpowiednim zakresie częstotliwości zastosujemy wkładkę z igłą ORTOFON Concorde z pasmem przenoszenia od 20 do 20.000 Hz. Na gramofon położona zostaje płyta z nagranymi próbkami różnych częstotliwości wygenerowanymi przez urządzenie elektro-akustyczne.

Zaczynamy od tonów najniższych, gdyż takie właśnie nagrane zostały na płycie jako pierwsze. Głośniki milczą na pierwszych czterech próbkach. Na piątej ścieżce zaczynamy odczuwać nieprzyjemne buczenie wewnątrz naszej głowy i w plecach. Na kolejnej zaczynamy słyszeć bardzo niski dźwięk, który brzmi niczym zatrzymanie się czasu. To właśnie tutaj przekraczamy barierę 20 Hz, po której ludzkie ucho zaczyna słyszeć dźwięk. Głośnik basowy zaczyna pracować coraz płynniej w miarę jak częstotliwość rośnie. Jednak jak na razie dźwięk wydobywa się tylko z subwoofera. Przełom następuje po przekroczeniu bariery 110 Hz. Teraz grają już także głośniki satelitarne, choć producent zapewnił, że ich zakres wacha się od 100 Hz do 20 KHz. Dźwięk rośnie, a w momencie przekroczenia wartości 200 Hz, czyli dolnego środka, dźwięk emitowany jest jednostajnie przez wszystkie 3 głośniki. Przy 350 Hz głośnik basowy subwoofera przestaje emitować dźwięk. Subwoofer nie doczekał się niestety granicy pomiędzy dolnym środkiem, a środkiem właściwym, który waha się pomiędzy 400/450 Hz. Jednak jak na czterocalowy głośnik możliwości, jakie zademonstrował są i tak bardzo dobre. W miarę, gdy częstotliwość rośnie, pisk staje się coraz bardziej dokuczliwy. Przy wartościach rządu 17 KHz przerywamy test ze względu na niesamowicie kłujący w uszy odgłos, jaki głośniki satelitarne wytwarzają w naszym pomieszczeniu.

Po krótkiej przerwie wracamy do testu, by przekonać się, że na ścieżce oznaczonej 19.500 Hz głośniki są już bardzo ciche i z trudem jesteśmy w stanie usłyszeć jakikolwiek szum. Jest też bardzo prawdopodobne, że nasze uszy nie były w stanie już wyłapać dźwięku o tak wysokiej częstotliwości lub też dźwięki zlewały się z szumem z otoczenia. Test wykazał jednak, że podane przez producenta dane na temat przenoszenia częstotliwości są bardziej, niż prawdziwe. Co więcej, nie wykryto w głośnikach żadnych stref martwych. Jedyna strefa bardziej głucha to dolny środek, w której głośniki satelitarne nie były jeszcze w stanie bardzo głośno przetwarzać sygnału, a subwfoower zbliżał się do swoich granicznych możliwości. Test jednoznacznie wykazał, że głośniki potrafią zadowolić nawet najbardziej wybrednego melomana oraz wszystkich tych, którzy na co dzień zajmują się obróbką i produkcją muzyki.

Ostatni test jest niejako najtrudniejszym ze wszystkich przeprowadzonych. Dotyczy on bowiem piękniejszej części naszego społeczeństwa. Jak wiadomo, każdy porządny sprzęt stereo musi nie tylko ładnie grać, ale ma być też magnesem na nasze koleżanki. Do testu zaprosiliśmy piękną, inteligentną i wyjątkowo bystrą studentkę, dla której sprzęt Hi-Fi nie stanowi większego obiektu zainteresowania, choć, jak sama przyznaje, muzyki słucha bardzo dużo. Po kilkugodzinnej sesji z Geniusami nasza melomanka z wyjątkowym zainteresowaniem spoglądała na niebieski panel subwoofera i z niedowierzaniem pogłaśniała co jakiś czas muzykę wykonując w jej rytm skoczne akrobacje. Jako, że sama również była ?na kupnie? głośników, po 2-dniowym odsłuchu zdecydowała się na zakup właśnie SW-HF2.1 1250. Nie sposób chyba zatem o lepsze podsumowanie całości testu.

Podsumowanie

Genius SW-HF2.1 1250 wydaje się być zestawem idealnym dla wszystkich tych, którzy w stereofonicznych układach czują prawdziwe piękno muzyki i dźwięku. Głośniki prezentują się wyjątkowo ładnie. Zamknięte w spójnych drewnianych obudowach na pewno ozdobią niejedną przestrzeń wokół komputera. Wadą poniekąd są krótkie przewody głośników satelitarnych, co nie pozwala na ich szerokie rozstawienie, jednak emitowana symulacja przestrzeni rekompensuje ten mankament. Kolejnym niedociągnięciem głośników jest brak pilota zdalnego sterowania lub chociaż sterowania na kablu. Wymusza to na nas manipulowanie przy wzmacniaczu na czworakach. Jednak jakość dźwięku i głośność całego zestawu sprawia, że chce się go posiadać. Po dłuższym obcowaniu z głośnikami nabiera się przekonania, że zestaw jest w pełni wart swojej ceny, a wyżej wymienione wady znikają w krystalicznie czystej fali dźwięków.

PCArena.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy