Wojna się zmienia. Jaki będzie żołnierz przyszłości?

Jak będzie wyglądał żołnierz przyszłości? /123RF/PICSEL
Reklama

Żołnierze walczą i umierają na całym świecie. Czasami bezsensownie, czasami niepotrzebnie, a czasami dla idei. Nowe technologie pomagają przesunąć szalę zwycięstwa na jedną ze stron.

Jak będzie wyglądał żołnierz przyszłości? Na pewno nie będą walczyły za nas roboty, choć wpływ nowych technologii na uzbrojenie armii jest z roku na rok coraz większy. Podglądnąć przyszłość pola bitwy mieliśmy okazję na Thales InnovDays 2019.

Jaki będzie żołnierz przyszłości?

W laboratoriach na całym świecie pracuje się nad opracowaniem technologii, które mogą odmienić przyszłość pola bitwy. Ważne są nie tylko myśliwce, czołgi czy superprecyzyjne karabiny, ale szereg infrastrukturalnej aparatury, bez których prowadzenie działań wojennych nie byłoby możliwe. Przecież komunikacja między żołnierzami z jednej grupy musi być bezpieczna i precyzyjna niezależnie od zaistniałych okoliczności, a otoczenie sprawdzone pod kątem obecności min i innych materiałów wybuchowych.

Reklama

W wiele projektów związanych z wojną przyszłość jest zaangażowana Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych i Obronnych, czyli popularna DARPA. Amerykańska agencja, która powstała w 1958 r., jest zapleczem naukowym armii. Powstało dzięki niej wiele gadżetów, z których korzystamy na co dzień (np. GPS), ale także takie, które są wykorzystywane przez żołnierzy na całym świecie. Z kolei na europejskim "podwórku" prym wiedzie koncern Thales Group, który dostarcza systemy wykorzystywane w transporcie lądowym, lotnictwie, wojsku i kosmonautyce. Część ich najnowszych projektów mieliśmy okazję podejrzeć na InnovDays 2019 w Paryżu, jako jedna z trzech polskich redakcji.

Według Thalesa, przyszłość pola bitwy leży w usprawnianych technologiach już istniejących. Czasami trzeba "wymyślić koło na nowo", ale w większości przypadków nie ma takiej potrzeby. Thales uważa, że lepiej łączyć istniejące technologie z zupełnie nowymi ich wariacjami. Dobrym przykładem jest tu technologia aktywnej redukcji hałasu coraz powszechniejsza w sprzedawanych słuchawkach (zarówno nausznych, jak i dousznych) czy coraz lepsze gogle VR.

Planowanie

Każda misja zaczyna się od planowania. Dzisiaj odprawy dokonuje się głównie przy pomocy prezentacji w PowerPaincie albo Keynote. Żołnierzom często są także pokazywane zdjęcia w fizycznej postaci czy mapy lotnicze, niedostępne w wersji cyfrowej. Ale co, gdyby każdą misję można było odbyć wirtualnie jeszcze przed jej rozpoczęciem? Wszystko jest możliwe dzięki goglom VR.

Skoro gogle VR można wykorzystywać do grania, to dlaczego by nie użyć ich do odbycia symulowanej akcji lub przećwiczenia wariantów taktycznych? Oczywiście, byłoby to możliwe tylko wtedy, gdy poruszamy się po znajomym terenie, a podczas działań wojennych najczęściej nie jest to możliwe.

Ciekawym projektem rozwijanym przez Thalesa jest natomiast VR Map. To wirtualna mapa, którą żołnierz może przeglądać w trakcie odprawy. Do systemu może być podłączonych jednocześnie sześć osób (każda w swoich goglach), a zmiany wprowadzane na mapie przez każdą z nich są widoczne dla pozostałych. W przedstawianym projekcie VR Map Thales używał zestawu gogli HTC Vive Pro, chociaż przyznał, że dostępne są warianty także z rozwiązaniami konkurencji.

Projekt VR Map jest podobno w zaawansowanym stadium rozwoju i ma być testowany przez francuską armię już w 2020 r.

Komunikacja

Niezwykle istotna dla żołnierzy jest komunikacja we wrogim terenie. Do tego niezbędny jest właściwy (bezpieczny) kanał komunikacji, ale także niezawodne urządzenie odbiorcze - najlepiej takie, które selektywnie będzie przepuszczać lub blokować dźwięki otoczenia. Technologia aktywnej redukcji hałasu (ANC) nie jest niczym nowym i od kilku lat jest stosowana przez największych producentów słuchawek (ostatnio zawitała nawet do Apple).

Technologia ANC wywodzi się ze świata militariów. Opracowano ją w XX wieku na potrzeby pilotów samolotów - miała pomóc im radzić sobie z irytującym hałasem podczas lotu. Z czasem przeniesiono ją do zastosowań cywilnych, ale to w armii wciąż odnosi największe sukcesy. Thales ma pomysł jak ją usprawnić.

Context to innowacyjny projekt wykorzystujący zaawansowane algorytmy sztucznej inteligencji (deep learning) do separacji dźwięków otoczenia. Oznacza to, że w założonych słuchawkach (projekt prezentowano na Bose QC35 II), żołnierz nie będzie słyszał wszystkich hałasów otoczenia, a tylko te dźwięki, których "potrzebuje". Podczas rozmowy będzie słyszał dźwięk otoczenia, a w warunkach bojowych, zintensyfikowane zostaną dźwięki strzałów, wybuchów i inne, które są istotne do prowadzenia działań wojennych.

Context to tak naprawdę usprawnienie istniejących już rozwiązań i wyniesienie ich na wyższy poziom. Pomysł jest naprawdę dobry, a zaangażowanie algorytmów SI to dobry pomysł. Syntetyczne testy przeprowadzone w laboratoriach dają dobre wyniki, a już w przyszłym roku technologia ma powędrować do amerykańskiej i francuskiej armii.



Symulacja

Thales wie, że nawet najlepsza maszyna nie zastąpi człowieka. Ale można wykorzystać sztuczną inteligencję do symulacji walk - zarówno tych powietrznych, jak i naziemnych. Już teraz są stosowane systemy z deep learning, dzięki czemu odwzorowują prawdziwie ludzkie zachowania (czasami niestandardowe). Im więcej maszyna będzie się uczyć, tym będzie lepszym przeciwnikiem dla człowieka, a to z kolei przełoży się na skuteczność na polu bitwy.

Ciekawym projektem jest też AR4CybAIR, czyli specjalne gogle rozszerzonej rzeczywistości, które mogą być wykorzystywane zarówno do celów szkoleniowych, jak i taktycznych. Urządzenie wymaga usprawnienia, ale przedstawiciele Thalesa zapewniają, że są nim zainteresowane armie z całego świata. Te specjalne gogle wyświetlają na bieżąco status misji i wiele przydatnych danych - głównie o rozmieszczeniu przeciwników.

AR4CybAIR został opracowany na potrzeby misji powietrznych, ale jest możliwe zaadaptowanie go do działań terenowych. Pytanie tylko, czy taki zestaw nie będzie rozpraszał żołnierza?

Wykrywanie niebezpieczeństw

Żołnierz przyszłości musi czuć się bezpiecznie, niezależnie od tego, gdzie się znajduje. Pomóc mają w tym liczne systemy wykrywające przeciwników - zarówno w powietrzu, jak i pod wodą. Jednym z ciekawszych, który mieliśmy okazję zobaczyć na Thales InnovDays 2019 był NEMO, czyli New ElectroMagnetic Observer. To tak naprawdę prosty sterowiec naszpikowany elektroniką, który wypuszczony w powietrze, będzie zbierał informacje o otoczeniu.

W zależności do tego, na jaką wysokość zostanie wypuszczony, będzie w stanie zebrać informacje nawet z obszaru 20 km, a połączenie kilku NEMO w sieć, znacznie zwiększy ich możliwości. NEMO jest niezwykle prosty w transporcie, bo sterowiec jest wypełniony powietrzem, więc gdy nie jest używany, po prostu się go składa. System ma zostać sprawdzony w warunkach bojowych w 2021 r.

Z kolei ochronę pod wodą zapewni system AR{iA}NE, czyli zaawansowany system sztucznej inteligencji do rozpoznawania min. Warto podkreślić, że system nie rozpoznaje potencjalnie niebezpiecznych obiektów za człowieka, a wspomaga jego działanie. Badania pokazały, że wykrywanie min ze wspomaganiem AR{iA}NE jest o połowę skuteczniejsze niż bez niego. A to dlatego, że system ma dostęp do dziesiątek tysięcy, jeżeli nie milionów zdjęć min i na podstawie tego uczy się rozróżniać obiekty.

System AR{iA}NE podobno jest już używany przez niektóre armie świata, ale przedstawiciele Thalesa nie chcieli nam zdradzić przez które.

Wojny przyszłości

Podobno wojna nigdy się nie zmienia. To tylko frazes, bo wszystkie państwa na świecie chcą, by w jakichkolwiek prowadzonych przez nie działaniach wojennych, było jak najmniej ofiar. To oczywiste, że żołnierz przyszłości będzie jeszcze lepiej wyposażony i wspierany - także przez sztuczną inteligencję. Miejmy nadzieję, że wystarczy to do zredukowania liczby ofiar, chociaż tych niepotrzebnych - cywilów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: żołnierze | Thales | technologie wojskowe | armia | wojsko | VR | Sztuczna inteligencja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama