W lodowym piekle uczą się jak żyć na Marsie

Z dala od ludzkich osiedli, w samym środku lodowego piekła, gdzie zima trwa średnio 9 miesięcy w roku, a temperatury mogą spadać do -80 stopni Celsjusza, stoi placówka badawcza. Concordia to stacja polarna, w której naukowcy zgłębiają tajemnice wszechświata i ludzkiej fizjologii.

Stacja polarna Concordia to najbardziej odległa placówka badawcza na Ziemi. Francusko-włoska baza jest zlokalizowana na Płaskowyżu Polarnym na Antarktydzie, na obszarze znanym jako Dome C. Stacja leży w odległości 1670 km od bieguna polarnego i maksymalnie może przebywać w niej 60 naukowców. Zimą, która trwa tutaj średnio przez 8-9 miesięcy, liczba członków załogi spada zaledwie do 13 osób. Nie powinno to nikogo dziwić, gdyż Dome C jest jednym z najzimniejszych miejsc na Ziemi. Temperatury latem nie wzrastają tu powyżej -25oC, zimą spadają poniżej -80oC. Biorąc pod uwagę fakt, że najniższa zanotowana temperatura w historii pomiarów wynosiła -93,2oC (wschodnia Antarktyda), w okolicy stacji Concordia jest naprawdę zimno.

Reklama

Lodowe piekło

Concordia to niewątpliwie najbardziej ekstremalne miejsce na naszej planecie, w którym przeprowadza się eksperymenty naukowe. Zalety niezwykłej lokalizacji Concordii stara się wykorzystać zarówno NASA, jak i ESA, badając tu wpływ odizolowania zarówno na psychikę, jak i fizjologię ludzi. Badania te mogą mieć niebagatelne znaczenie w kontekście długotrwałych misji kosmicznych oraz ewentualnej kolonizacji Marsa. Przecież na Czerwonej Planecie, wysłani tam astronauci będą zdani tylko na siebie, całkowicie odcięci od jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz.

Identycznie jest na Concordii. Najbliższe skupisko ludzi - inna mała grupa mieszkająca również w stacji - znajduje się ponad 600 km stąd. Dla porównania Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) znajduje się na wysokości 322 km nad Ziemią, co oznacza, że jest bliżej cywilizacji niż Concordia. Najbliższe połączone ze światem zewnętrzny miejsce znajduje się ponad 1200 km od stacji, niemal 12 dni ciągłego marszu. Ze względu na wyjątkowo nieprzyjazne warunki klimatyczne to właśnie w taki sposób do Concordii trzeba dostarczać duże instrumenty badawcze. Świeże produkty spożywcze i różnego rodzaju drobiazgi są transportowane samolotami, zrzucane na spadochronach. Lądowanie wszelkimi statkami powietrznymi jest tu niemożliwe przez 6 miesięcy w roku, ze względu na niskie temperatury. Nie ma tu też żadnych dróg, bo zamiecie śnieżne i tak by je zniszczyły.

Ewakuacja jest w tych warunkach całkowicie niemożliwa. Zimą panują tu egipskie ciemności. Naukowcy żyją w całkowitym mroku nawet przez kilka miesięcy, Słońce widując sporadycznie. Pozwala to na dogłębną analizę zegara biologicznego oraz wpływu rytmów dobowych na prawidłowe funkcjonowanie człowieka.

- Światło dzienne było dla nas tylko wspomnieniem. Nie pamiętaliśmy, jak to było leżeć na plaży ze stopami zagrzebanymi w piasku. Dookoła mrok. Przypominasz sobie, że promienie słoneczne były fajnym uczuciem i czekasz na nie z wielkim utęsknieniem. W końcu człowiek pęka. Z tygodnia na tydzień jest coraz trudniej. Najcięższe były dwa miesiące po przesileniu zimowym, bo nasze siły psychologiczne wyraźnie osłabły - powiedział Alexander Kumar, brytyjski naukowiec, który regularnie przebywa w "lodowym więzieniu".

Ponieważ stacja badawcza znajduje się na wysokości 3220 m n.p.m., gdzie powietrze zawiera mniej tlenu, naukowcy cierpią na ciągłą hipoksję (niedobór tlenu w tkankach). Podobne dolegliwości odczuwają himalaiści, podczas wysokogórskich wspinaczek. 

Po co to wszystko?

Po co cały ten trud? Po co katować się na krańcu świata, by poznać kilka i tak przewidywanych reakcji ludzkiego organizmu. Powód jest oczywisty: Mars. Chodzi o przygotowania do długotrwałych misji międzyplanetarnych i ewentualnego życia na Czerwonej Planecie. Można by przytaczać argumenty, że przecież ludzkość nie wyląduje na Marsie wcześniej niż w połowie lat 30. obecnego wieku, ale wiedzę, co astronauci będą przeżywać podczas takiego lotu, należy gromadzić już teraz.

- Warunki na Concordii są najbardziej zbliżone do tych panujących na Marsie. Zimno stanowi tu prawdziwe utrudnienie życia i przeszkodę nawet w najbardziej prozaicznych czynnościach. Każdym wyjściem na zewnątrz bazy ryzykujesz życiem. Właśnie to poczucie ciągłego zagrożenia i całkowitego odosobnienia, zmienia każdego psychicznie. To dobra symulacja warunków, do jakich będzie musiała dostosować się misja marsjańska - powiedział Kumar.

W Concordii są przeprowadzane również inne eksperymenty naukowe. Służą do tego dwie, wysokie na 15 metrów wieże, w których różnego rodzaju laboratoria są podzielone sektorami. To właśnie tam pracują mieszkańcy antarktycznej stacji, mimo że 8-godzinny etat ich nie obowiązuje.

Concordia zawiera liczne sejsmografy i aparaturę do badania pola magnetycznego Ziemi. Prowadzone są tu również liczne badania astronomiczne. Dzięki przejrzystości atmosfery, Płaskowyż Polarny został uznany za odpowiednie miejsce do dokładnych obserwacji atmosferycznych. Rozważano tu nawet budowę Ogromnie Wielkiego Teleskopu Europejskiego (E-ELT), który ostatecznie powstanie na pustyni Atakama.

- Jednym z naszych największych problemów tutaj jest kwestia snu. Nawet 2 godziny za długiej drzemki sprawiają, że zegar biologiczny całkowicie wariuje, a to z kolei wpływa na naszą równowagę hormonalną. Ostatnio poszedłem spać o godzinie 4, bo nie odczuwałem żadnej potrzeby snu, nawet mimo intensywnie spędzonego dnia. Musimy liczyć się z ryzykiem rozregulowania własnego ciała. Ale przecież podczas misji na Marsa będzie jeszcze gorzej - powiedział Kumar.

Oto koniec świata

Mimo że członkowie załogi obecnej na stacji Concordia zmieniają się, wielu naukowców tu wraca - tak jak Kumar. Poczucie izolacji od bliskich to zbyt duży bagaż psychiczny, szczególnie dla osób, które tysiące kilometrów stąd mają szczęśliwe rodziny.

- Kiedyś było łatwiej, nie miałeś żadnych wieści z domu. Teraz, gdy otrzymasz złą wiadomość, wiesz, że nic nie możesz zrobić. Mamy dostęp do szybkiego internetu i wszelkich możliwych form komunikacji, ale poza telefonem czy rozmową przez Skype'a, nic więcej nie możemy zrobić. Concordia z czasem staje się więzieniem dla twojego własnego umysłu - podsumował Kumar.

Jeżeli jakiekolwiek miejsce na Ziemi zasługuje na miano "końca świata", to niewątpliwie Concordia. Stacja polarna jest niebezpiecznym, ale jednocześnie intrygującym miejscem, w którym ludzkość szkoli się jak żyć na Marsie. Zanim wzniesiemy się ku Czerwonej Planecie, musimy nauczyć się jak przetrwać tu, wśród 80-stopniowych minusowych temperatur i poczucia całkowitego odosobnienia.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy