Stephen Hawking - świat żegna wizjonera astrofizyki

Stephen Hawking zmarł 14 marca, miał 76 lat. Zdjęcie zrobione w 2008 roku w Kapsztadzie /AFP
Reklama

Odszedł od nas genialny astrofizyk Stephen Hawking Spoglądajcie w górę na gwiazdy, a nie w dół na wasze stopy” - zwykł mawiać brytyjski naukowiec. Dlaczego Hawking był uznawany za jeden z najbardziej wybitnych umysłów świata?

"Jego dziedzictwo nie zostanie nigdy zapomniane" - powiedziała Teresa May, premier Wielkiej Brytanii. "Jego odwaga, poczucie humoru i determinacja pozostaną inspiracją dla wszystkich - dodała. "Dzisiaj ze spokojem można postawić Stephena Hawkinga w jednym szeregu chociażby z Albertem Einsteinem, w gronie najwybitniejszych fizyków XX wieku: tak samo popularnych, do końca niezrozumianych, a jednak szalenie fascynujących" - powiedział PAP Karol Wójcicki, popularyzator nauki i autor bloga "Z głową w gwiazdach". 

Stephen Hawking zmarł 14 marca, miał 76 lat. Co ciekawe, 14 marca to data urodzin Alberta Einsteina i Dzień Liczy Pi. "Jesteśmy pogrążeni w głębokim smutku śmiercią naszego uwielbianego ojca. Był wielkim uczonym i niezwykłym człowiekiem którego spuścizna przetrwa wiele lat" - napisały jego dzieci Lucy, Robert i Tim w oświadczeniu opublikowanym przez agencję Press Association. 

Reklama

Krótka historia czasu

Stephen Hawking wysunął w 1974 r. hipotezę, że czarne dziury tak naprawdę nie są czarne. Zamiast tego emitują promieniowanie, tracą energię i po pewnym czasie się kurczą. Jednak ilość promieniowania emitowanego przez czarne dziury jest zbyt mała, byśmy mogli je zaobserwować.

W 1983 roku wspólnie z J. Hartlem ogłosił teorię, według której czas i przestrzeń, choć skończone, nie mają granic ani brzegów. Wspólnie z Rogerem Penrose’em opracował twierdzenia dotyczące istnienia osobliwości w ramach ogólnej teorii względności oraz teoretyczny dowód na to, że czarne dziury powinny emitować promieniowanie. Znane jest ono dziś jako promieniowanie Hawkinga, lub Bekensteina-Hawkinga.

Napisana przez niego w 1988 roku książka "Krótka historia czasu" była światowym bestsellerem, sprzedając się w ponad 10 mln egzemplarzy, robiąc z Hawkinga znanego na całym świecie popularyzatora nauki.

Hawking był profesorem matematyki i fizyki teoretycznej na macierzystej uczelni, czyli Uniwersytecie Cambridge oraz w Kalifornijskim Instytucie Technologicznym (Caltech) w Pasadenie. Był członkiem Królewskiego Towarzystwa Fizyki Teoretycznej.

"Paradoksalnie, jedyną z ważnych nagród, której nigdy nie otrzymał, była nagroda Nobla. Aczkolwiek tutaj warto zaznaczyć, że komitet przyznający Noble lubi nagradzać za odkrycia, które mają jakieś praktyczne zastosowanie albo przynajmniej zostały eksperymentalnie potwierdzone. Tymczasem teoria Hawkinga o promieniowaniu czarnych dziur nadal czeka na swoje obserwacyjne potwierdzenie" - podkreśla w rozmowie z PAP Wójcicki.

Uczony został odznaczony m. in. Orderem Imperium Brytyjskiego i Medalem Wolności, najwyższym odznaczeniem cywilnym USA.  Pojawił się również w wielu serialach i filmach.  Za rolę Hawkinga w firmie "Teoria wszystkiego" aktor Eddie Redmayne otrzymał statuetkę Oscara.

Choroba Hawkinga

Brytyjski uczony urodził się w 1942 roku w Oksfordzie, 21 lat później zdiagnozowano u niego chorobę, znaną jako stwardnienie zanikowe boczne, które całkowicie sparaliżowało jego ciało. Nie mógł mówić i wykonywać żadnych gestów. Komunikował się ze światem dzięki skomplikowanemu systemowi autouzupełniania, a dane wprowadzał przy pomocy skurczów policzka i czujnika umieszczonego w okularach.

Stwardnienie zanikowe boczne (ALS) to postępująca choroba neurodegeneracyjna, która prowadzi do niszczenia komórek rogów przednich rdzenia kręgowego, jąder nerwów czaszkowych rdzenia przedłużonego i neuronów drogi piramidowej.

U osób cierpiących na ALS stopniowo dochodzi do całkowitego paraliżu ciała - póki co nie ma żadnej terapii, która mogłaby temu zapobiec. Owszem, istnieje wiele leków, które tylko w niewielkim stopniu spowalniają postęp choroby. Wszyscy chorzy na ALS umierają od zatrzymania oddechu.

Pozostała próżnia

"Jego odejście pozostawia intelektualną próżnię. Ale nie jest ona pusta. Myślmy o niej jak o rodzaju energii próżniowej przenikającej tkaninę czasoprzestrzeni. O czymś, co wymyka się zwykłym miarom" - napisał ty po śmierci kosmologa Neil deGrasse Tyson, znany amerykański astrofizyk i popularyzator nauki.

Podobnie jak wielu wybitnych naukowców pod koniec swojej kariery i życia, Hawking przestrzegał przed podstępem technologicznym i jego potencjalnym, złym wpływem na społeczeństwo. - Chociaż prawdopodobieństwo katastrofy na Ziemi w danym roku jest niewielkie, w ciągu kolejnych tysięcy lat jest niemal pewne. Do tego czasu powinniśmy przenieść się do innych gwiazd, więc katastrofa na Ziemi nie będzie oznaczać końca ludzkiej rasy. Ale nie stworzymy samowystarczalnych kolonii w kosmosie przez co najmniej 100 lat, więc przez ten czas musimy być bardzo ostrożni - powiedział dwa lata temu wybitny astrofizyk. - Nie zatrzymamy postępu ani go nie cofniemy. Musimy zatem lepiej rozpoznawać zagrożenia i kontrolować je. Jestem optymistą i wierzę, że jest to możliwe - dodał w rozmowie z BBC.

Pomimo zmian na świecie, zmęczenia i własnej choroby, w ostatnich miesiącach, nauka nadal była dla niego najważniejszym celem ludzkości. - Z własnej perspektywy wiem, że nadszedł wspaniały czas, by żyć i prowadzić badania w fizyce teoretycznej. Nie ma dzisiaj chwil takich jak "Eureka" i odkrywanie czegoś, o czym nikt inny wcześniej nie wiedział. Ważne, by mieć pewność, że wszelkie zmiany idą w dobrym kierunku. W demokratycznym społeczeństwie oznacza to elementarną wiedzę naukową, którą powinien być obdarzony każdy jej członek - podsumował przyszłość nauki Stephen Hawking.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: stephen hawking | Czarna dziura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy