Radziecka nauka kontra przyroda

Uczeni w dawnym ZSRR byli głęboko przekonani, że sowiecka nauka jest w stanie rzucić wyzwanie siłom przyrody i podporządkować człowiekowi wszelkie żywioły. Pustynie chciano zmienić w kwitnące ogrody, Himalaje wysadzić w powietrze, a wody jednego oceanu przepompować do drugiego. Na szczęście większości z tych planów nie udało się zrealizować.

Chyba najbardziej spektakularnym i najsłynniejszym produktem myśli naukowej ZSRR był ambitny plan stworzenia na pustynnych obszarach Kazachstanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu ogromnych plantacji bawełny. Projekt ten narodził się już w roku 1918, lecz jego realizacja wymagała ogromnych ilości wody, której na pustyni na ogół brakuje. Sowieccy uczeni nie zrazili się tym zupełnie i postanowiono zbudować specjalną sieć kanałów. Woda z rzek Syr-daria i Amu-daria popłynęła nimi wprost na pustynię Kara-Kum, na której miał się narodzić niemalże rajski ogród. Problem w tym, że pustynne obszary Azji  centralnej zupełnie się do takich zabiegów nie nadawały i większość wód (szacuje się, że nawet 70 procent!) zamiast zasilać uprawy wsiąkała w podłoże lub zwyczajnie z kanałów wyparowywała.

Reklama

Wody odebrane rzekom przestały też trafiać do ich naturalnego celu, jakim było Jezioro Aralskie. Efektem było niemal całkowite wyschnięcie tego ogromnego zbiornika i gigantyczna katastrofa ekologiczna. Co ciekawe, radzieckie władze dosyć szybko zorientowały się, że cała operacja to wielki niewypał, ale górę wzięły względy ideologiczne. Partia uznała, że Jezioro Aralskie może wyschnąć, bo jego istnienie to… „pomyłka natury”.  

Plan „naprawczy”

W końcu radzieccy naukowcy przyszli jednak po rozum do głowy i uznali, że ginący akwen trzeba ocalić. Skoro jezioro nie mogło być już zasilane przez Syr-darię i Amu-darię, stwierdzono, że należy skierować w jego stronę inne rzeki. Wybór padł na Ob i Jenisej, które - jak uznali uczeni z ZSRR - zupełnie bez sensu płyną przez obszary, na których jest zbyt zimno dla wszelkiego rolnictwa. Jedyny kłopot polegał na tym, że obie rzeki toczą swe wody w całkowicie przeciwnym kierunku i uchodzą do leżącego na północy Morza Karskiego. Uznano zatem, że Ob i Jenisej muszą zostać… zawrócone. 

Autorzy tego ambitnego planu twierdzili, że będzie to możliwe, jeśli na obu rzekach zbuduje się gigantyczne zapory. Konstrukcja na Jeniseju miała mieć ponad 100 km długości, a na Obie – 50 km. Dzięki zaporom rzeki stworzyłyby jeden zbiornik, z którego wystarczyło tylko wykopać 800 km kanał do Jeziora Aralskiego. Proste. Takie rozwiązanie nie tylko miało uratować zanikające jezioro, lecz również zmienić klimat w całej środkowej Azji. Plan zakładał, że słodkie wody Obu i Jeniseju wypłuczą z Jeziora Aralskiego wodę słoną i zbiornik ten stanie się zupełnie nowym akwenem. Pełnym słodkowodnych ryb i otoczonym przez kwitnące lasy. Miało być pięknie, ale plany pozostały na papierze i ten niezwykle ambitny projekt nigdy nie doczekał się realizacji. Przez kolejne dziesięciolecia Jezioro Aralskie powoli znikało i dziś praktycznie przestało już istnieć.          
 
Likwidacja Himalajów i ogrzewanie bieguna

Mało brakowało, a los Jeziora Aralskiego podzieliłyby również Himalaje. Radzieccy konstruktorzy planowali swego czasu zbudowanie linii kolejowej, która miała połączyć ZSRR z Chinami i Indiami. Pech chciał, że na drodze do realizacji tego wiekopomnego dzieła stały akurat najwyższe i najbardziej niedostępne góry świata. Zafascynowani mocą atomu budowniczowie stwierdzili jednak, że Himalaje to żaden problem i nawet największe masywy można z łatwością usunąć przy pomocy ładunków jądrowych. Na szczęście ktoś w Moskwie nie wyraził zgody na wykorzystanie tak radykalnych metod inżynieryjnych.  

Tylko trochę mniej inwazyjne były z kolei plany… ocieplenia Arktyki. I w tym przypadku Rosjanie chcieli wykorzystać energię atomową, lecz zamiast bomby (na szczęście!) chcieli zbudować ogromną elektrownię jądrową. Miała on napędzać gigantyczne pompy, których zadanie polegałoby na przetaczaniu wody z Oceanu Spokojnego do Oceanu Arktycznego. Cała instalacja miała powstać w rejonie Cieśniny Beringa, a przepompowana woda – w zamierzeniach pomysłodawców – powinna utworzyć całkowicie nowy prąd oceaniczny, który mógłby zmienić klimat w całej Arktyce. Na skutych wiecznym lodem terenach północnej Rosji miała się pojawić bogata roślinność, a także możliwość rozwoju rolnictwa. Niestety, i tego zamierzenia nie udało się władzom sowieckim zrealizować. Północna Syberia wciąż jest lodowato zimna i jeśli ktoś chciałby zamienić ją w kwitnący ogród, to jego jedyną nadzieją pozostaje chyba tylko globalne ocieplenie…  

A

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ZSRR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy