Posągi z Wyspy Wielkanocnej w niebezpieczeństwie

Wzrost corocznych wizyt na Wyspie Wielkanocnej niesie ze sobą potencjalne zagrożenie dla słynnych moai.

Szacuje się, że co roku Wyspę Wielkanocną, jedno z najbardziej oddalonych od stałego lądu zamieszkałych miejsc na świecie, odwiedza około 150 000 turystów. Władze lokalne cały czas pracują nad zwiększeniem turystyki, ale może mieć ona wpływ zarówno na kulturę rdzennej ludności, jak i ekosystem wyspy.

- Kiedy po raz pierwszy pojechałem na Wyspę Wielkanocną w 1981 r. liczba odwiedzających ją osób wynosiła około 2500 na rok. W ubiegłym roku liczba przybyłych turystów wrosła do 150 000 osób z całego świata - oświadczyła Jo Ann Van Tilburg, dyrektorka projektu Wyspy Wielkanocnej.

Van Tilburg jest archeologiem i współpracuje z rdzenną ludnością Rapa Nui, aby lepiej zrozumieć ich historię.

- Według standardów Rapa Nui, na wyspie, na której prąd jest dostarczany przez generatory, czyta woda jest cenna i może ulec wyczerpaniu, a cała infrastruktura jest nietrwała, 150 000 ludzi to tłum - powiedziała Van Tilburg.

Niektórzy podróżnicy nie szanują lokalnej kultury - depczą po grobach i wspinają się na posągi. Stanowi to zagrożenie zarówno dla wyspy, jak i dla kultury Rapa Nui.

W 2003 r. Van Tilburg dostała pozwolenie od chilijskiego rządu do wykopania posągów. Okazało się, że słynne moai mają także torsy, które znajdują się głęboko pod powierzchnią ziemi. Wzrost liczby turystów może im zagrażać.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wyspa Wielkanocna | moai | turystyka | posągi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy