Największe głupoty naukowe w filmach z 2012 roku

Amerykańska kinematografia jest znana z pokazywania głupot oraz ignorancji naukowej. W tym roku nie było inaczej. Serwis PopSci zaprezentował siedem największych naukowo-technologicznych bzdur pokazanych na srebrnym ekranie.

Poniżej prezentujemy najbardziej spektakularne naukowe niedorzeczności, jakie mogliśmy podziwiać na ekranach kin w kończącym się 2012 roku. Uwaga - niektóre wpisy zdradzają elementy fabuły. Bez obawy - dokładnie zaznaczyliśmy, które to wpisy.

Niesamowity Spider-Man

W filmie pojawia się równanie, dzięki któremu jeden z głównych bohaterów może opracować formułę umożliwiającą regenerację komórek. To oczywiście absolutna bajka, ale co ciekawe, scenarzyści "stworzyli" to równanie opierając się na prawie śmiertelności Gompertza (równanie, które oblicza prawdopodobną datę śmierci).

Reklama

Looper

Pomimo, że "Looper - pętla czasu" to jeden z najlepszych filmów science fiction ostatnich lat, nie zabrakło w nim naukowych głupot. W filmie bohaterowie przenoszą się w przeszłość o 30 lat. Według teorii naukowych podróże w czasie w przeszłość nie są możliwe, ponieważ wymagałby one więcej energii niż posiada cały wszechświat. Oczywiście nie oznacza to, że naukowcy wiedzą, jak przenieść się w czasie o 30 lat w przyszłość.

Skyfall

(uwaga ten wpis zdradza elementy fabuły)

Całą serię filmów o przygodach agenta MI6 należy traktować z przymrużenie oka. Niestety, fabuła "Skyfall" serwuje nam dwa elementy, które w temacie zagadnień naukowo-technologicznych trudno jest przełknąć nawet laikowi.

Chodzi oczywiście o superzaawansowany wirus komputerowy, z którym zmaga się główny informatyk wywiadu. W pewnym momencie cała jego wiedza zostaje przyćmiona geniuszem Bonda, który w mgnieniu oka odczytuje informacje zawarte na ekranie monitora i podaje prawidłowe hasło. Pomijamy już temat lekkomyślnego podpięcia komputera głównego wroga do sieci MI6.

Kolejna bzdura to potyczka Bonda z dwoma wrogami na tafli zamarzniętego jeziora. Agent decyduje się w niej na najbardziej irracjonalne posunięcie, czyli wystrzelanie karabinem wroga przerębli i walkę wręcz w lodowatej wodzie. Człowiek, długo przebywał w takich warunkach szybko padłby ofiarą wyziębienia, a już na pewno nie rzucałby celnie nożem.

Avengers


W filmie o superbohaterach pojawia się latający lotniskowiec. Ten element nie powinien nikogo dziwić - w końcu mamy do czynienia z filmem czysto rozrywkowym. Problem w tym, że napędzają go cztery niewielkie wirniki. Profesor fizyki Rhett Allain zadał sobie trud i obliczył ich właściwą wielkość.

Lotniskowiec klasy Nimitz waży około 110 tys. ton. W powietrze mogłyby go podnieść cztery wirniki, każdy o długości ponad 500 metrów. Mało tego - musiałyby one przetaczać powietrze z prędkością dwukrotnie większą od prędkości dźwięku. Nie wytrzymałby tego żaden znany nam materiał.

Mroczny rycerz powstaje

(uwaga ten wpis zdradza ważne elementy fabuły)

Osoby, które widziały film wiedzą, że ostatnia scena może został uznana za bardziej niż absurdalną. Batman ma 90 sekund, aby uratować miasto Gotham od wybuchy 4-megatonowej bomby. Chociaż lot był tak krótki, a eksplozja tak potężna, miasto pozostaje nienaruszone. Nawet gdyby Batman leciał swoim batsamolotem z prędkością 290 mil na godzinę - nic by to nie dało. Co więcej, podczas całej operacji, Człowiek Nietoperz bez problemu wydostaje się z opresji.

Pamięć absolutna

Remake filmu "Pamięć absolutna" nie jest produkcją udaną nawet bez naukowych absurdów. Tych jednak nie brakuje, dlatego warto o nich wspomnieć. W filmie ludzie podróżują między Wielką Brytanią a Australią przy pomocy umieszczonej we wnętrzu Ziemi grawitacyjnej windy (!). Wystarczy 17 minut, aby dostać się z jednej części świata do drugiej. Po pierwsze, bohaterowie nie przeżyliby temperatury panującej w środku Ziemi. Po drugie, taka podróż trwałaby około 40 minut (teoretyczne wyliczenia fizyków) i po trzecie - winda poruszałaby się z przeciążeniem 10G. To tyle, co w myśliwcu.

Prometeusz

Ten film można określić mianem jednej naukowej bajki i trudno wyszczególnić najbardziej rażący element fabuły. Dlatego warto wspomnieć o androidzie, który nie potrafi podać prawidłowego czasu trwania misji albo naukowców zdejmujących hełmy swoich skafandrów w nieznanym i potencjalnie bardzo niebezpiecznym miejscu. Ci sami bohaterowie budzą się z hibernacji w jednym statku i są dla siebie zupełnie obcy. Na koniec pozwolimy sobie wspomnieć o parze chyba najgłupszych w historii kina naukowców, którzy błyszczą podczas kontaktu z obcą formą życia.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: filmy | kino | James Bond | Bond | Prometeusz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama