Amerykanie zbroją główną bazę w Afryce Wschodniej

Amerykanie intensywnie powiększają i uzbrajają bazę w Dżibuti nad cieśniną Bab al-Mandab. To niezwykle ważny i coraz gorętszy rejon Afryki, głównie ze względu na bliskie sąsiedztwo Somalii i Jemenu.

Lotnisko Dżibuti przekształcono w bazę amerykańskich wojsk już wiele lat temu. Aktualnie znajduje się tam rozległy kompleks hangarów i klimatyzowanych budynków, w których stacjonuje wiele samolotów wojskowych, w tym F-15 i bezzałogowe aparaty latające typu Predator, a także ponad 300 komandosów, 2 tys. żołnierzy i cywilów.

Według doniesień "The Washington Post" Pentagon zamierza wydać 1,4 mld dol. na dalszy rozwój placówki. Przedsięwzięcie miałoby objąć budowę kolejnych pasów startowych i pomieszczeń dla personelu. Docelowo miałoby się w niej znaleźć 800 komandosów, w tym m.in. oddziały Navy SEALs i Delta Force. Ale szczególnie ważne wydaje się powiększenie floty dronów Predator. Ci cisi zabójcy zajmują się śledzeniem terrorystów al-Qaidy. Zresztą, działania tych jednostek przynoszą efekty już od kilku lat, co przejawia się w doniesieniach o kolejnych zabójstwach ważnych członków organizacji odpowiedzialnej za zamachy z 11 września 2001 roku.

Reklama

Wszystkie działania, również te obejmujące zbrojenia bazy, są trzymane w ścisłej tajemnicy. Jedno jest pewne - działania zbrojne we wschodniej części Afryki nabierają tempa.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pentagon | baza wojskowa | Afryka | Somalia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy