​Zao - chińska aplikacja podmieniająca twarze w wideo

W lipcu tego roku wielką popularność zdobyła aplikacja umożliwiająca m.in. "postarzenie" naszej twarzy, FaceApp. Od kilku dni w Chinach furorę robi aplikacja Zao podmieniająca twarze w filmach.

Zao, aplikacja na razie dostępna głównie dla Chińczyków, stwarza szansę na umieszczenie naszej twarzy (lub twarzy kogoś innego) w dowolnym materiale wideo. Wystarczy zrobić kilka zdjęć telefonem, skorzystać z dostępnej bazy filmów, a potem czekać na efekt. Trwa to kilkanaście sekund i robi ogromne wrażenie.

Aplikacja stała się populara w tak krótkim czasie, że autorzy musieli ograniczyć liczbę nowych użytkowników i liczbę generowanych filmów.  Usunięto również kontrowersyjny zapis regulaminu, który gwarantował twórcom pełną swobodę w wykorzystaniu wizerunku osoby umieszczającej swoje zdjęcie w Zao.

Reklama

Jak działa Zao?

W uproszczeniu, Zao opiera się na rozwiązaniach znanych w internecie jako Deepfakes, czyli filmach z podmienionymi twarzami. Autorem pierwszych filmików tego były był użytkownik serwisu Reddit o pseudonimie "Deepfakes". Internauta wykorzystał darmowy programu TensorFlow, udostępniany przez Google deweloperom i osobom związanym z rozwojem sztucznej inteligencji.  Za pomocą specjalnych algorytmów program analizował strukturę twarzy i tworzy realistyczny model, który był łączony z korpusem postaci występującej w dowolnym materiale wideo. Stworzona przez niego aplikacja FakeApp została błyskawicznie usunięta. Podobnie jak kod źródłowy Zao. Powód? Obawy o to, w jaki sposób można wykorzystać jej możliwości.



To co zaczyna się jako niewinna zabawa, szybko kończy się manipulacją i przekraczaniem norm. Tak było w przypadku FakeApp i kolejnych materiałów typu Deepfakes. Narzędzie takie jak Zao może stać się niebezpieczne w rękach internetowych dręczycieli, umieszczających zdjęcia osób trzecich w np. filmach dla dorosłych. Łatwo wykorzystać je do innych manipulacji, na przykład o charakterze politycznym.

Będą kolejne "fake-apki"

Zao utrzymuje się w grupie pięciu najpopularniejszych aplikacji w Chinach. Rządowy regulator nakazał sprawdzenie aplikacji nie tylko z  powodów opisany poniżej - w Państwie Środka weryfikacja tożsamości podczas transakcji finansowych wykonywanych smartfonem to standard. Narodziła się zatem obawa, że technologia wykorzystana z Zao może posłużyć do kradzieży.

FakeApp, FaceTime czy DeepNude, aplikacja z czerwca tego roku (błyskawicznie usunięta), która miała umożliwić "rozebranie" każdego zdjęcia po umieszczeniu go w programie korzystającym z rozwiązań znanych z Deepfakes, a teraz Zao - nic nie wskazuje na to, aby aplikacje modyfikujące zdjęcia i filmy miały zniknąć. Na miejscu jednego produktu pojawia się kolejny, a wraz z nim obawy dotyczące naszej prywatności.

Zao nie zadebiutuje w Europie. Ale prawdopodobieństwo debiutu podobnej aplikacji zdaje się być ogromne. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: deepfake
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy