Przyszłość pola bitwy

„Martwa ręka” – rosyjska broń zemsty ostatecznej

W czterech bunkrach ukrytych gdzieś na terytorium Rosji znajdują się podobno instalacje tworzące supertajny system ataku atomowego o nazwie „Perymetr”. Jego zadaniem ma być wystrzelenie na USA całego rosyjskiego arsenału nuklearnego w przypadku, gdyby to Amerykanie uderzyli pierwsi i zdążyli zniszczyć najważniejsze rosyjskie centra dowodzenia. „Perymetr” to narzędzie ostatecznej zemsty zza grobu, działające w myśl zimnowojennej zasady „kto wystrzeli pierwszy, zginie drugi”.

Oficjalnie nie wiadomo nawet, czy system „Perymetr” w ogóle istnieje. Wszelkie informacje na jego temat mają charakter spekulacji lub doniesień medialnych i nawet przedstawiciele rosyjskich władz przyznają (szczerze lub nie), że nie mają pewności, na jakiej zasadzie miałby działać. Na Zachodzie system ten znany jest lepiej pod nazwą „Martwa ręka”. Spopularyzował ją  dziennikarz „Washington Post”, David Hoffman, który w 2009 roku wydał książkę o takim właśnie tytule. Została ona wyróżniona nagrodą Pulitzera, choć wciąż nie ma pewności, że zawarte w niej rewelacje są prawdziwe.

Reklama

Narodziny „Martwej ręki”

Prace nad systemem automatycznego odwetu atomowego prowadzone były w ZSRR podobno już od roku 1974. Projekt rozpoczęty jeszcze za Breżniewa nabrał jednak przyspieszenia dopiero w latach 80., kiedy do władzy w USA doszedł Ronald Reagan. Zainicjowany przez niego słynny program „Wojen gwiezdnych” został przez radzieckie kierownictwo odebrany jako zapowiedź amerykańskiego ataku jądrowego i ostatecznie skłonił Rosjan do uruchomienia własnego systemu „zemsty ostatecznej”. Zaczął on działać w roku 1984 lub 1985 i podobno przetrwał upadek ZSRR. Ma działać do dziś, lecz nikt nie ma pewności, na jakiej zasadzie. 

    

Zemsta zza grobu

Najbardziej ogólne założenia systemu „Perymetr” opierają się na następującym scenariuszu. Ameryka jako pierwsza przeprowadza atak nuklearny na Rosję i niszczy najważniejsze centra dowodzenia, główne instytucje państwa i część rosyjskiego arsenału atomowego. Systemy łączności przestają działać, dowódcy nie żyją i przeprowadzenie kontruderzenia zgodnie z wcześniej założonymi planami staje się niemożliwe. W tej sytuacji uruchamia się system automatyczny, który samodzielnie odpali ocalałe rakiety z głowicami jądrowymi i pośle je w stronę USA. Tyle teorii. Największy niepokój budzą jednak szczegóły systemu i rola, jaką w jego działaniu ma odgrywać człowiek. Nie wiadomo bowiem czy wystrzelenie rakiet ma zostać zatwierdzone przez dowódcę, czy też odbędzie się całkowicie samoistnie i decyzję o nim podejmie wyłącznie komputer.

Najbardziej prawdopodobna wersja mówi, że w czasie pokoju „Martwa ręka” pozostaje wyłączona i aktywacja systemu nastąpi dopiero w momencie wystąpienia poważnego międzynarodowego kryzysu, który może doprowadzić do wybuchu wojny. Jeśli taki scenariusz stanie się realny, wówczas „Perymetr” zostanie uruchomiony przez upoważnioną do tego osobę. System zacznie działać, ale zanim odpali rakiety, spełnione muszą być następujące warunki. Po pierwsze – musi dojść do atomowego ataku na Rosję. System dowie się o tym dzięki sieci czujników rozsianych po całym kraju. Zarejestrują one wstrząsy sejsmiczne, wzrost promieniowania i inne zjawiska typowe dla wybuchów atomowych. Po drugie – przerwane muszą zostać standardowe kanały komunikacji z najwyższym dowództwem. Jeśli system nie będzie mógł nawiązać z nim łączności, wówczas uzyska gotowość do wystrzelenia ocalałych rakiet i poinformuje o tym osobę, która ukryta gdzieś w bunkrze sprawować będzie nadzór nad działaniem „Martwej ręki”. 

Kim ma być ten człowiek? Tego nie wiadomo. Zapewne wysokim oficerem strategicznych wojsk rakietowych, a także… jednym z niewielu żyjących jeszcze Rosjan. To on podejmie ostateczną decyzję o atomowym kontruderzeniu. Gdy to zrobi, ze specjalnie wzmocnionych silosów w niebo wzbiją się rakiety komunikacyjne, która drogą radiową połączą z istniejącymi jeszcze wyrzutniami i wydadzą im sygnał do startu. Każda ocalała z pierwszego ataku głowica poleci w kierunku USA. 

Istnieje jednak również bardziej niepokojąca wersja działania „Martwej ręki”. Zakłada ona, że system tylko na samym początku jest aktywowany przez człowieka i później działa już całkowicie samodzielnie, bez jakiejkolwiek kontroli. Wystarczy, że wykryje atak atomowy i nie będzie mógł połączyć się dowództwem, a natychmiast wystrzeli wszystkie rakiety.  Jeżeli prawdziwy jest ten drugi wariant, to zachodzi obawa, że system może nie zadziałać prawidłowo i uruchomić rosyjski arsenał zbyt pochopnie. Konsekwencje takiej pomyłki są łatwe do przewidzenia.  

AN


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zimna wojna | wojna atomowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy