Volvo samo wykryje czy jesteśmy pod wpływem

Volvo trwale dąży do wyeliminowania śmiertelnych ofiar wypadków drogowych. Tym razem eksperci firmy wzięli na celownik problemy związane z rozproszeniem uwagi oraz z wykrywaniem kierowców będących pod wpływem substancji psychoaktywnych.

Specjaliści Volvo zdefiniowali trzy najczęstsze przyczyny poważnych wypadków drogowych. Oprócz łamania limitów prędkości, jest to rozproszenie uwagi kierowcy i jego odurzenie alkoholem lub innymi środkami wpływającymi na świadomość i koncentrację.

Szwedzka firma uważa, że takim sytuacjom należy przeciwdziałać, wykorzystując zainstalowane w kabinie auta kamery oraz inne czujniki monitorujące. Jeśli ewidentnie odurzony lub rozkojarzony kierowca nie reaguje na sygnały ostrzegawcze, samochód podejmuje się interwencji.

Ta miałaby polegać na ograniczeniu prędkości pojazdu, a nawet powiadomieniu służb alarmowych. W przypadku najpoważniejszych zagrożeń i sygnałów wskazujących na utratę przytomności kierowcy, pojazd mógłby się nawet całkowicie zatrzymać.

Reklama

Na jakie zachowanie samochód miałby sam zareagować? Na przykład na brak jakichkolwiek ruchów kierownicy przez dłuższy czas. System mógłby też wykryć zamknięte oczy u kierowcy lub dłuższego skierowania wzroku poza obserwowaną drogę przed autem, a także ekstremalne manewry między pasami ruchu lub skrajnie spowolnione reakcje.

Wprowadzenie kamer montowanych w kabinie Volvo, które monitorują zachowanie kierowców jest kwestią bliskiej przyszłości. Volvo wprowadzi to rozwiązanie we wszystkich swoich modelach bazujących na platformie podłogowej SPA2. Jej produkcja ruszy po 2020 roku. Precyzyjna data ich wprowadzenia oraz dodatkowe szczegóły ich umiejscowienia w będą podane w późniejszym terminie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Volvo | technologie | systemy bezpiczeństwa | motoryzacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy