Kosmos

Nowe dowody na istnienie marsjańskiego Oceanu Północnego

Badania geologów z teksaskiego uniwersytetu w Austin potwierdzają, że północne równiny Marsa znajdowały się niegdyś pod wodami ogromnego oceanu. Jakimi dowodami dysponują amerykańscy uczeni?

Naukowcy podejrzewają, że rozległa równina Vastitas Borealis, leżąca od 4 do 5 km poniżej średniej wysokości powierzchni planety, mogła niegdyś stanowić dno potężnego Oceanu Północnego (z łac. Oceanus Borealis). Świadczy o tym charakterystyczna rzeźba terenu - głębokie wąwozy i formacje przypominające linie brzegowe. Hipotezę potwierdzają również chemiczne właściwości marsjańskiego regolitu, czyli warstwy zwietrzałej skały pokrywającej powierzchnię Czerwonej Planety.

Z drugiej strony stanowczo przeczą jej obecne warunki panujące na Marsie. Chodzi przede wszystkim o bardzo niskie temperatury, które praktycznie wykluczają możliwość utrzymywania się wody w stanie ciekłym. Badacze szukający marsjańskiej wody lub jej pozostałości sięgają jednak daleko w przeszłość, kiedy nasz najbliższy sąsiad był miejscem nieco bardziej przyjaznym - cieplejszym i z gęstszą atmosferą.

Reklama

Ogromne osuwiska skalne

Zupełnie nowe światło na kwestię istnienia marsjańskiego Oceanu Północnego rzucają badania Loreny Moscardelli, geolog z UT Austin (University of Texas at Austin), która dokładnie przyjrzała się ogromnym obszarom równin północnych, pokrytych głazami pokaźnych rozmiarów. Moscardelli sugeruje, że skały znalazły się tam na skutek podwodnych obsunięć ziemi - zjawisk które zaobserwowano również na naszej planecie. Istnienie tych skał potwierdziły zdjęcia wykonane przez aparat HiRISE umieszczony na pokładzie sondy Mars Reconnaissance Orbiter.

"Wiemy, że podwodne osuwiska mogą przenosić naprawdę duże głazy - czasami wielkości domu - na odległość kilkuset kilometrów. Wyobraź sobie osuwisko wielkości stanu Teksas, które ma miejsce głęboko pod wodami oceanu" - wyjaśnia Moscardelli.

Nie wszyscy jednak zgadzają się z hipotezą Moscardelli. Niektórzy naukowcy są zdania, że źródłem głazów równiny północnej są uderzenia meteorytów, ale autorka badań wyklucza taki scenariusz. "To jest możliwe dla wybranych głazów, szczególnie tych, które leżą blisko kraterów. Ale jak wytłumaczyć usłane skałami równiny o powierzchni tysięcy kilometrów kwadratowych i to bez żadnych kraterów? - komentuje Moscardelli.

Dwie linie brzegowe

Naukowcy spierali się również o formacje przypominające dwie linie brzegowe, sfotografowane przez sondę Viking w 1980 roku. Dalsze obserwacje wykazały, że te domniemane wybrzeża są pofalowane, leżą na różnych wysokościach - co poważnie podważyło hipotezę o istnieniu oceanu na Marsie. Dopiero kolejne badania ostatecznie wykazały, że to zniekształcenie można prosto wyjaśnić ruchem wirowym Marsa. Co więcej, północne równiny są niżej niż analogiczne rejony na półkuli południowej, a więc podobnie jak baseny oceaniczne tutaj na Ziemi - czytamy w materiale opublikowanym przez serwis PhysOrg.

"Istnieje wiele hipotez, a my musimy się jeszcze wiele dowiedzieć, zanim będziemy mieć pewność, która z nich jest prawdziwa. Mam opinię na ten temat - wyrobioną na podstawie obserwacji, ale jestem również ostrożna, ponieważ mogę się mylić. Jednak mimo tego wiem, że sprawa jest poważna" - mówi Moscardelli.

Naukowcy mają wiele dowodów na istnienie wody na Marsie. Chodzi nie tylko o dawny Ocean Północny, ale również okresowo pojawiające się formacje, których źródłem może być spływająca w cieplejszych okresach woda. Wszystkie wymagają jednak wielu badań i obserwacji. Zdjęcia wykonywane przez sondy oraz analiza skał dokonywana przez łaziki to wciąż za mało. Wszystkie wątpliwości mogłaby rozwiać załogowa misja na Czerwoną Planetę, ale na tak poważne przedsięwzięcie poczekamy jeszcze dobrych kilkanaście lub kilkadziesiąt lat.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy