Kosmos

Czy kiedyś wykryjemy inne wszechświaty?

Czy poza granicami naszego wszechświata "coś" istnieje? Czy kiedyś będziemy mogli się o tym przekonać?

Myślimy o naszym wszechświecie jak o zamkniętej całości. Dla nas zawsze był, jest i będzie. Przestanie istnieć, gdy nie będzie już ludzkości. Ale według niektórych badaczy, nasz wszechświat - słowo "nasz" jest tu kluczowe - to tylko jedno z nieskończonej liczby uniwersum. Teoria wieloświatu/multiwersum może okazać się nie tylko wymysłem znużonych fizyków, a wyjaśnieniem prawdziwej natury naszej rzeczywistości.

Reklama

Jeżeli jednak wszechświaty inne od naszego istnieją, to czy bylibyśmy w stanie je w jakiś sposób wykryć?

Koncepcja, według której wszechświaty - w tym nasz - są zamknięte wewnątrz czasoprzestrzennych "baniek", jest w ostatnich latach niezwykle popularna. Niedawno odżyła na nowo, bowiem wykryto fale grawitacyjne, swoiste zmarszczki czasoprzestrzeni - pozostałości po Wielkim Wybuchu i bezpośrednie potwierdzenie procesu inflacji, czyli rozszerzania się wszechświata.

Koncepcja wszechświatów zamkniętych w czasoprzestrzennych bąblach (zwana również wieczną inflacją) zakłada, że wszystkie trwają w niekończącym się cyklu życia i śmierci - łączą się ze sobą, zderzają i umierają, ale nigdy nie są statyczne. Przestrzeń między "bąblami" cały czas się rozszerza, co oznacza, że większość na zawsze pozostanie niedostępna dla sąsiadów. Można przyrównać to do baniek mydlanych, które mogą łączyć się i zderzać, ale nigdy nie scalą się w jedną ogromną strukturę.

- Byłoby wspaniale dostać się do sąsiedniej bańki, ale wydaje się to niemożliwe. Tworzą się one bardzo blisko siebie, a kiedy dochodzi do kolizji, w grę wkracza także inflacja. Bańki są odrzucane od siebie, a czasoprzestrzeń między nimi rozszerza się z szybkością przekraczającą prędkość światła - twierdzi George Efstathiou z Kavli Institute of Cosmology przy University of Cambridge.

Kosmolodzy są zgodni - wszechświaty tworzące się obok naszego mogą pozostawiać charakterystyczny ślad na promieniowaniu mikrofalowym tła (CMB). Kilka lat temu zespół naukowców z University College London odkrył w CMB dyskokształtne ślady, które uznano za jedne z wielu "baniek", jakie można dostrzec.

Dla potencjalnej detekcji multiwersum kluczowe może być promieniowanie tła (CMB) - pozostałość po wczesnych etapach ewolucji wszechświata. Teleskopy poszukujące fali grawitacyjnych mogą wykryć CMB, ale jeszcze inną możliwością detekcji multiwersum jest kontakt naszego wszechświata z sąsiednim. Fizycy spekulują, że gdyby dwa wszechświaty znalazły się blisko siebie, część materii z jednego mogłaby zostać przeniesiona do drugiego. Przejawem transferu materii między wszechświatami ma być tzw. Ciemny Przepływ.

Ciemny Przepływ to hipotetyczny, wielkoskalowy ruch materii we wszechświecie, który zaobserwowano w 2008 r. w danych zebranych przez satelitę WMAP. Wtedy to odnotowano masowy ruch setek gromad galaktyk w stosunku do CMB, o prędkości 600-1000 km/s, w kierunku punktu na niebie w okolicach gwiazdozbiorów Centaura i Żagla. Za ten ruch miał odpowiadać obiekt znajdujący się poza granicami obserwowalnego wszechświata. Niestety, wyników uzyskanych przez WMAP nie potwierdził jego następca - satelita Planck.

Ale istnienie multiwersum mogą potwierdzać prawa fizyki kwantowej. Według nich, każdy obiekt we wszechświecie istnieje równocześnie w innych, alternatywnych wszechświatach. W naszym wszechświecie na biurku może stać włączona lampka, ale w innym wszechświecie może być ona wyłączona, a w jeszcze innym w ogóle się nie pojawiać.

Multiwersum jest zbiorem wszystkich możliwych wszechświatów, również tych równoległych do naszego. Jest mało prawdopodobne, by kiedykolwiek udało się przedostać do innego wszechświata, choć naukowcy na pewno nie przestaną próbować.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wszechświat | Kosmos | fale grawitacyjne | inflacja | kosmologia | astronomowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy