Drony

Czy DJI podzieli losy Huaweia?

W ostatnim czasie świat obiegła wiadomość o zawieszeniu współpracy między Google a chińską firmą Huawei. Amerykańskie przedsiębiorstwo wstrzymało wydawanie nowych aktualizacji systemu Android dla urządzeń Huawei. Jednak nie poprzestało tylko na tym. O wątpliwe dla bezpieczeństwa kraju działania podejrzewana jest także marka DJI - jeden z najpopularniejszych producentów dronów.

Amerykański gigant nie udzieli już wsparcia technicznego Huawei, jednak Chińczycy zachowają prawo do korzystania z otwartego oprogramowania Android. Huawei chce opracować nowy, własny system w ramach platformy Android Open Source Project (więcej informacji tutaj).

DJI współpracuje z chińskim rządem?

Departament Bezpieczeństwa Krajowego Stanów Zjednoczonych obawia się także wysyłania danych zebranych przez drony firmy DJI do producenta, od którego dostęp do nich miałby uzyskiwać chiński rząd. Czy jest to możliwe?

Reklama

- Zważając na stopień zaawansowania dronów DJI, istnieje możliwość zainstalowania w nich takiego oprogramowania, bez wiedzy użytkownika. W obecnych czasach możliwe jest zhakowanie niemal każdego urządzenia - mówi ekspert z G DATA. Obecnie produkty tej firmy stanowią około 80 proc. amerykańskich dronów, gdyby rząd chiński uzyskał dostęp do każdego z nich, niewątpliwie, sytuacja mogłaby wywołać duże zaniepokojenie po stronie rządu USA.

Amerykanie jednak nie są w stanie na tą chwilę niczego udowodnić, a firma DJI zaprzecza wszelkim oskarżeniom. Wydaje także nowe orzeczenia, w których zapewniają użytkowników o bezpieczeństwie ich produktów. Jednym z zarzutów wobec DJI było wykorzystywanie połączenia sieciowego z dronem w celu przechwytywania danych. Aby zapobiec takim podejrzeniom marka postanowiła wprowadzić opcję prywatnego sterowania, podczas którego użytkownik łączy się tylko ze swoim telefonem.

Czy firmie Dji uda się udowodnić swoją niewinność?

Jakie jeszcze oskarżenia zostaną wysunięte przeciwko marce? Nie wiadomo, ale na tą chwilę DJI silnie broni się przed postawionymi zarzutami. Wciąż jednak pozostaje obawa, że marka również trafi na czarną listę w Stanach Zjednoczonych. Inaczej jednak niż w przypadku Huawei, sytuacja ta nie ma wpływu na Europę, ponieważ konflikt dotyczy tylko USA.


INTERIA.PL/informacje prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy