Zagadki przyrody

J'ba Fofi - przerażająca pajęcza kryptyda z afrykańskiej dżungli

Zgodnie z obecną wiedzą naukową, największy na świecie pająk to Ptasznik goliat ważący około 250 gramów, a jego rozstaw odnóży mierzy około 30 cm długości. Stawonóg ten zamieszkuje tereny Brazylii, Gujany Francuskiej, Gujany, Surinam i Wenezueli. Jeśli wierzyć jednak mitom opowiadanym w Afryce - żyjący tam pajęczak znacznie przewyższa ptasznika pod względem rozmiarów.

Stworzenie o którym mowa to kryptyda nazywana w tamtym regionie J'ba Fofi lub Wielki Pająk z Kongo. Podczas gdy ich istnienie nie zostało udokumentowane naukowo przez biologów, na przestrzeni lat pojawiły się liczne opowieści na temat gigantycznych pająków mierzących od 50 cm do 180 cm szerokości. Obecnie spekuluje się iż J'ba Fofi to cały gatunek kryptyd, który w jakiś sposób umknął oczom współczesnej cywilizacji.

Na przestrzeni lat od pierwszego udokumentowanego spotkania z tą kryptydą, wiadomo nam na jej temat między innymi tyle, że stworzenia te są w stanie wytworzyć niemal niewidzialną, ale silną sieć pułapek wokół swojego leża, w którą łapią wszelkie niefortunne stworzenia, jakie miały nieszczęście w nie wpaść. Czasem pająk sam zagania swoje ofiary w kierunku sieci, co czyni go podobnym do pająków z gatunku Myrmekiaphilia.

Część z lokalnych podań informuje również o wyglądzie młodszych przedstawicieli gatunku. Rzekomo składane przez nie jaja, mają blado biały kolor oraz kształt orzeszka. Młode pająki mają mieć jasno żółte namaszczenie z purpurowym paskiem na części brzusznej. Ich kolor zmienia się w miarę upływu lat przybierając ciemniejszą barwę. Dorosłe osobniki, w całości mają być pokryte brązowym namaszczeniem. Jeśli wierzyć opowieściom miejscowych, ten gatunek pająka był niegdyś powszechny w tym rejonie jednak obecnie jego obserwacje są bardzo rzadkie. 

Reklama


A skoro już o tym mowa, to nazywanie kryptydy Wielkim Pająkiem z Kongo jest dość dziwne biorąc pod uwagę, iż pierwsze znane spotkanie z tym stworzeniem miało miejsce w Ugandzie w 1890 roku. Wówczas, świadkiem pojawienia się tego stworzenia był brytyjski misjonarz Arthur Simes. Jak twierdził, na własne oczy widział on, jak część jego ekspedycji wpadła w ogromne sieci rozciągnięte po lesie deszczowym i zostali zaatakowani przez kilka gigantycznych pająków, które mierzyły ponad 1 metr szerokości.

Dopiero druga znana relacja pochodzi z Demokratycznej Republiki Konga i również w tym przypadku świadkami zdarzenia byli Brytyjczycy. Wydarzenie miało miejsce w 1938 roku, przed rozpoczęciem się II wojny światowej, kiedy jechali oni samochodem poprzez szlak wzdłuż dżungli. Nagle spostrzegli ogromnego metrowego pająka, który wyszedł z lasu i przepełzł przez drogę naprzeciw nich. Pająk zdawał się zatrzymać na moment przyglądając się samochodowi, jednak wkrótce wrócił do lasu.

Trzecia z dostępnych relacji jest szczególnie ciekawa, ponieważ dotyczy kryptozoologa, który udał się w tamtejsze rejony w celu odkrycia niezwykłej kryptydy. Nie poszukiwał on tam jednak oryginalnie wielkich pająków, a raczej rzekomego reliktu z ery dinozaurów, znanego szerzej jako Mokele-mbembe.

Podczas swojej trzeciej ekspedycji do Konga, trafił on na plemię pigmejów, których zapytał o występujące w dżungli wielkie pająki. To właśnie od nich usłyszał nazwę, pod jaką znają je tamtejsze plemiona, a więc wspomniane na początku imie J'ba Fofi, co oznacza po prostu "Wielki Pająk". Zdaniem pigmejów, te ogromne pajęczaki tworzą gigantyczne sieci podobne w kształcie do chat pigmejów oraz polują na antylopy, ptaki i inne niewielkie stworzenia leśne. Spotkanie ich w lesie ma być zresztą niebezpieczne nie tylko ze względu na ich rozmiar ale i jad, który nawet w małych dawkach może być śmiertelny.

Poza wspomnianymi relacjami dysponujemy jeszcze kilkoma pomniejszymi historiami z obserwacji tych stworzeń. Dobrym przykładem jest opowieść Australijskiego żołnierza, utrzymujące iż przebywając w Papui Nowej Gwinei widział pająka wielkości szczeniaka, który zamieszkiwał sieć o rozmiarze 9 metrów. Do tego dochodzi jeszcze relacja brytyjskiego dokumentalisty Ricarda Terry'ego, który również miał widzieć te stworzenia w 2011 roku podczas kręcenia filmu w dorzeczu Amazonki.

Czy zatem ten ogromny kilkumetrowy pajęczak faktycznie istnieje? A może jest to jedynie fikcja literacka stworzona przez głodnych uwagi podróżników, która została następnie podchwycona przez lokalne społeczności, aby zarobić na zainteresowanych turystach?

Innemedium.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy