Sztuczna inteligencja

Sztuczna inteligencja przeczyta twoje CV

​Specjaliści ds. HR poświęcają nawet do 60 proc. swojego czasu na "ręczną" analizę aplikacji kandydatów. Nawet w firmach, które znajdują się na najwyższych pozycjach w rankingach pracodawców, proces rekrutacji jest zbyt powolny i pełen wad. To jeden z obszarów, gdzie - jak pokazują doświadczenia - zastosowanie sztucznej inteligencji może przynieść bardzo dobre rezultaty.

To jak w praktyce wygląda praca HR-wców zmagających się z ogromną ilością zgłoszeń, postanowili pokazać eksperci firmy CarrerXRoads. Przygotowali oni fikcyjną aplikację kandydata - niejakiego Frank N. Steina - a następnie wysłali ją do rekruterów reprezentujących 100 przedsiębiorstw określonych przez magazyn Fortune jako "Najlepsze miejsca do pracy". Efekt? 66 firm zignorowało maila, 28 podziękowało panu Frankowi za zgłoszenie i poinformowało go, że obecnie nie może zaproponować mu pracy. Sześć skontaktowało się zarówno e-mailem, jak i telefonicznie w celu zaproszenia go na rozmowę kwalifikacyjną.

Reklama

Juergen Muller, CIO firmy SAP zauważył, że ponad połowę swojego czasu pracy, HR-owcy przeznaczają na analizę dokumentów rekrutacyjnych. W efekcie bardzo trudno im wyłowić wartościowych kandydatów i zrobić to na tyle szybko, by ubiec konkurencję. Muller nie jest w swojej opinii odosobniony. Ponad połowa (52 proc.) członków zespołów odpowiedzialnych za pozyskiwanie talentów, zaproszonych do badania przez firmę Ideal przyznała, że manualny przegląd - a właściwie "screening" - otrzymywanych aplikacji, to zarówno najbardziej czasochłonna, jak i najtrudniejsza część całego procesu rekrutacyjnego.

- Wstępny, mogący wydawać się prostym i intuicyjnym, etap rekrutacji często stanowi dla ekspertów HR największe wyzwanie. Głównie dlatego, iż firmy dysponują dzisiaj bardzo obszernymi bazami cyfrowych aplikacji kandydatów. Korzystają zarówno z dokumentów nadesłanych w przeszłości, jak i tych przychodzących na bieżąco. Dodatkowo selekcja dokumentów przebiega zwykle wieloetapowo - wstępnie grupuje się kandydatów spełniających jedno kryterium, następnie wprowadza się kolejne parametry selekcyjne dla tych, którzy pozostali w puli, etc. To żmudny i wymagający proces, który bez strat dla jakości selekcji zgłoszeń może być w pełni zautomatyzowany - powiedział Maciej Stanusch z firmy Stanusch Technologies od kilkunastu lat specjalizującej się w realizacji projektów z wykorzystaniem sztucznej inteligencji.

Firma BeHiring postanowiła sprawdzić z iloma aplikacjami muszą "mierzyć się" rekruterzy po publikacji ogłoszenia o pracę w popularnym serwisie online. Zgodnie z wynikami przeprowadzonej analizy, na każde ogłoszenie odpowiadało średnio 250 kandydatów, zaś pierwsze CV trafiało na skrzynkę specjalistów HR już 3 minuty po pojawieniu się oferty w sieci. Jak się okazało, mimo iż znaczna część zgłoszeń zawierała list motywacyjny, rekruter miał jedynie 17 proc. szans na jego lekturę. Wszystko dlatego, iż duże przedsiębiorstwa posiadające rozbudowane działy HR oraz regularnie otrzymujące ogromne ilości zgłoszeń aplikacyjnych wspomagają się tzw. APS-ami (Applicant Tracking Systems). Mają one w pewnym stopniu automatyzować klasyfikację kandydatów lecz biorą pod uwagę jedynie wybrane dane.

- Dokumenty są wówczas analizowane przez tzw. parsery, które rozpoznają pożądane frazy i dzielą zgłoszenia na podstawie prostych parametrów - np. wieku, adresu czy dotychczasowych stanowisk. Ich funkcjonalność jest jednak mocno ograniczona - potrafią odnaleźć w dokumencie wcześniej wprowadzone do poszukiwania słowa klucze, ale nie "rozumieją" kontekstu, przez co rekruterzy zwykle i tak muszą powracać do ręcznej analizy CV, które zostały wcześniej jedynie pogrupowane. Systemy kognitywne są w stanie błyskawicznie przeanalizować aplikacje bez potrzeby ich otwierania i dostarczyć specjalistom HR ważne wnioski. Mogą również "przeczytać" nadesłane listy motywacyjne i także na ich podstawie ocenić w jakim stopniu dany kandydat spełnia oczekiwania firmy poszukującej pracownika, analizując styl, formę czy zdania o kluczowej treści - dodał Maciej Stanusch ze Stanusch Technologies.

W działach HR daje się zauważyć rosnące zainteresowanie wykorzystaniem narzędzi sztucznej inteligencji. Przykład może stanowić tutaj firma Unilever, która, jak donosi portal INC.com opracowuje obecnie algorytmy umożliwiające skuteczniejsze sortowanie nadsyłanych aplikacji, poprzez ich dynamiczną analizę. Ale nie tylko - kandydaci, którzy zostaną przez nią zaklasyfikowani do kolejnego etapu rekrutacji, są poproszeni o wzięcie udziału w 12 krótkich grach online, które wstępnie testują ich predyspozycje do objęcia konkretnego stanowiska. Dopiero po tym etapie, są oni zapraszani do video-rozmowy kwalifikacyjnej. Ponadto, Unilever chce także, by pozyskiwano istotne informacje z profili kandydatów w mediach społecznościowych.
Nie jest to odosobniony przypadek, gdyż w gronie firm automatyzujących przy użyciu SI procesy rekrutacyjne odnaleźć można także m.in. Goldman Sachs Group, Walmart czy Jet.com. Ich liczba powinna się systematycznie zwiększać, biorąc pod uwagę wyniki przeprowadzonej niedawno na portalu LinkedIn ankiety. Niemal 60% uczestniczących w niej specjalistów zarządzania kapitałem ludzkim przyznało, że rozwiązania bazujące na SI wymiernie wspomagają odnajdywanie właściwych kandydatów do pracy, zaś 56 proc. wskazało na istotną rolę automatycznej analizy CV.

INTERIA.PL/informacje prasowe
Dowiedz się więcej na temat: Sztuczna inteligencja | rekrutacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy