Kosmos

Rosja straszy USA, że zakaże im korzystania z ISS

Rosja zakaże USA używania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej po 2020 roku oraz wstrzyma sprzedaż Amerykanom silników rakietowych, jeżeli te będą wykorzystywane do celów militarnych. Wszystko to jest konsekwencją kryzysu na Ukrainie.

Budowa Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) ruszyła w 1998 r. i do tej pory stanowiła wzorcowy przykład idealnej współpracy największych mocarstw do realizacji wspólnego celu. ISS składa się z 15 modułów, które dają ok. 800 m3 przestrzeni życiowej na orbicie, 400 km nad powierzchnią Ziemi. Ponieważ jest to projekt międzynarodowy, na pokładzie ISS gościli do tej pory astronauci z różnych krajów.

Zgodnie z pierwotnymi planami, ISS miała działać tylko do 2020 r., ale Stany Zjednoczone chciały przedłużyć jej misję o 4 kolejne lata. Do tej pory jednak Rosja nie wydała na to pozwolenia.

Teraz wicepremier Dmitrij Rogozin zaprezentował nieco inną taktykę. W odpowiedzi na sankcje Amerykanów nałożone na Rosję po aneksji Krymu, Rogozin zapowiedział, że reprezentowany przez niego kraj "nie widzi sensu dłuższego korzystania z ISS, a zamiast tego chce skupić się na innych, bardziej obiecujących projektach kosmicznych". Rosjanie mogliby używać stacji bez pomocy Stanów Zjednoczonych, ale amerykański moduł ISS nie poradzi sobie samodzielnie.

Rogozin ostrzegł także, że Amerykanie nie będą mogli już kupować od Rosjan silników rakietowych NK-33 i RD-180 (obecnie używanych w rakietach Atlas 5), jeżeli te będą wykorzystywane do wynoszenia na orbitę okołoziemską satelitów szpiegowskich.

NASA przesłała do prasy oficjalne oświadczenie, z którego wynika, że nie została poinformowana przez rząd Rosji o jakichkolwiek zmianach we współpracy obu państw w ramach badań kosmosu.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Międzynarodowa Stacja Kosmiczna | Rosja | USA | Kosmos
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy