Kosmos

Pierwsi koloniści Marsa umrą już po 68 dniach

W ramach misji Mars One już w 2022 r. pierwsi koloniści zostaną wysłani na Czerwoną Planetę. Naukowcy z MIT przekonują, że uczestnicy misji bardzo szybko zginą, o ile nie zostaną wprowadzone kosztowne zmiany.

Pierwsi koloniści mają żyć w specjalnych kapsułach i dmuchanych namiotach, wodę pobierać z gruntu i hodować rośliny stanowiące ich pożywienie i źródło tlenu. Okazuje się, że rzeczywistość wcale może nie być tak optymistyczna.

Uczeni z MIT przeanalizowali wszystkie czynniki mające wpływ na żywotność astronautów i doszli do wniosku, że pierwszy z nich umrze już po 68 dniach. Śmierć nastąpi przez uduszenie. Rośliny produkujące tlen będą wytwarzały tyle tego pierwiastka, że trzeba by wypompowywać go poza kolonię, co technicznie nie jest możliwe.

Aby zawartość tlenu nie wzrosła do tego stopnia, by pożary wybuchały samoistnie, gaz ten trzeba będzie odprowadzać razem z azotem, by utrzymać odpowiednie ciśnienie. Doprowadzi to do sytuacji, w której wewnątrz kolonii będzie za niskie ciśnienie, by osoby w niej przebywające mogły swobodnie oddychać Do tego dochodzi wilgotność powietrza na poziomie ok. 100 proc.

Badacze z MIT przeanalizowali rozwiązania, które mogłyby zapobiec przedwczesnej śmierci kolonistów. Wśród nich takie pomysły jak użycie osobnych namiotów do hodowli roślin czy zabranie całej żywności z Ziemi. Kosztowałoby to jednak za dużo - ponad 4 mld dol., a ponadto zwielokrotniło masę ładunku zabranego z naszej planety.

Całkowity budżet misji Mars One początkowo oszacowano na 6 mld dol. Powodzenie całej inwestycji staje pod ogromnym znakiem zapytania. Z drugiej strony Bas Lansdorp - twórca projektu Mars One - przekonuje, że naukowcy MIT się mylą. Według niego zwykłe medyczne koncentratory tlenu rozwiążą przedstawiony problem.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kosmos | Mars One | kolonizacja marsa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy